zamknij

Wywiady

Skąd się bierze bezrobocie? Z wysokich kosztów pracy

W Rybniku gościł Cezary Kaźmierczak, ekonomista, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, który opowiedział nam o największych problemach gospodarczych Polski i propozycjach ich rozwiązania.

Red.: ZPP regularnie wytyka polskiemu rządowi fatalne warunki do prowadzenia przedsiębiorczości w Polsce, przedstawia swoje propozycje zmian legislacyjnych. Które ze wskazywanych przez Was problemów uważa Pan za najważniejszy? Jaka jest hierarchia problemów polskiej gospodarki?

Cezary Kaźmierczak: Hierarchia jest taka: zbyt wysokie koszty pracy, zły system podatkowy i ograniczenia wolności gospodarczej. Kluczowym problemem są gigantyczne koszty pracy. Praca w Polsce jest opodatkowana jak wódka. Nawet w krajach skandynawskich słynących z wysokich podatków, koszty pracy są niższe.  Aktualnie na przykład jesteśmy w momencie zwiększania płacy minimalnej i składki rentowej. A to jest podstawowa przyczyna tak dużego bezrobocia wśród młodych ludzi, które sięga dziś 27%. Rząd podnosi akcyzę na wybory tytoniowe, aby zniechęcić ludzi do palenia. Czy więc podnosząc opodatkowanie pracy władza chce zniechęcić ludzi do pracy? Co proponujemy w zamian? Każdy podatek jest zły, ale podatek od pracy jest najgorszym z nich. Tak więc, naszym zdaniem mniej szkodliwe są podatki konsumpcyjne. Problem w tym, że zmiana chorego systemu podatkowego wymaga w zasadzie jego napisania od nowa. To trudne, ale nie niemożliwe.  My mamy swoje propozycje dla rządu.

Jak na te propozycje reaguje rząd?

Gdy pokazujemy cyfry i wyliczenia, gdy proponujemy zmniejszenie kosztów pracy, ale jednocześnie likwidację wszystkich ulg, a co za tym idzie uproszczenie systemu podatkowego, urzędnicy odwracają się do nas plecami i udają, że nie słyszą lub nie rozumieją. Wtedy następuje pewien klincz. Dlatego na przełomie kwietnia-maja wyjdziemy z kolejnym, jeszcze bardziej kompleksowym i szczegółowym projektem reformy podatków. Chcemy udowodnić, że państwo możemy utrzymać dotychczasowy poziom wpływów do budżetu, ale z innych źródeł.

Rząd zawsze będzie wysuwał argument, że zmniejszenie kosztów pracy, to zagrożenie dla naszych emerytur…

Jakich emerytur? Przecież żadnych emerytur z ZUS-u nie będzie! Czekamy na moment, kiedy rząd w końcu powie Polakom, że nie ma mowy o wypłacie jakichkolwiek świadczeń z ZUS-u w przyszłości. Na tzw. kontach emerytalnych fizycznie nie ma żadnych pieniędzy. Wszystkie wpłacane przez nas środki idą na wypłatę bieżących zobowiązań. I nie ma absolutnie żadnych szans na zmianę tego stanu rzeczy, bo prognozy demograficzne są takie, że kiedyś jedna osoba pracować będzie na świadczenia dwóch - trzech emerytów. Sądzę, że w najlepszym wypadku, w przyszłości Polska i inne kraje europejskie przyjmą tzw. system kanadyjski. Opiera on się na wypłacie minimalnych świadczeń dla wszystkich emerytów, wypłacanych nie przez ZUS, ale z budżetu państwa.

Nakreślił Pan dość ponury obraz naszej sytuacji gospodarczej i co najgorsze, brak perspektyw na szybką zmianę.

Tak, ale zwracam uwagę,  że obiektywnie, Polska była już w dużo większym „bagnie”. Mam na myśli rok 1989. Wówczas szalała hiperinflacja, nie było telefonów, Internetu i banków. Ludzie mieli jakieś oszczędności w dolarach, ale były to mało znaczące kwoty. I co? W oparciu o wzorową ustawę o działalności gospodarczej, tzw. ustawę Wilczka, oraz o pracę i przedsiębiorczość Polaków, udało się stworzyć 6 milionów miejsc pracy! Trzeba do tego wrócić. Można to zrobić na 2 sposoby. Albo dobrowolnie, albo pod przymusem.

Co to znaczy dobrowolnie?

Że znajdzie się charyzmatyczny przywódca, który powie „dość” i będzie miał na tyle determinacji, aby reformy przeprowadzić. Mam na myśli kogoś na wzór przywódców Gruzji, Estonii, Szwecji czy Islandii. Historia pokazała, że udaje się to tym politykom, którzy kluczowe decyzje podejmują w pierwszych 100 dniach rządów. To czas, w którym jest jeszcze stosunkowo słaby opór machiny urzędniczej.

A co oznacza „przymus”? Rewolucję?

Nie, matematykę. Mam na myśli sytuację taką, jak w 1989 roku w Polsce. Polacy myślą, że komunizm obaliła Solidarność i Jan Paweł II. To tylko częściowa prawda. Moim zdaniem głównym powodem oddania władzy przez komunistów, było bankructwo systemu. Po prostu, nie było już z czego płacić rachunków, a drukowanie pieniędzy przestało działać. Nie można więc wykluczyć, że obecnie będziemy musieli dojść do takiego momentu właśnie, aby ktoś podjął się trudu zreformowania gospodarki.

Stwierdza pan, że wysokie koszty pracy powodują bezrobocie, a odkładane w ZUS-ie pieniądze są wirtualne. Płynie z tego prosty wniosek: młodzi ludzie żądający umów o pracę zamiast tzw. umów śmieciowych są w błędzie?

Przede wszystkim nie używam tego sformułowania. To są legalne umowy cywilno-prawne. Pytam się, czy lepiej żeby przedsiębiorcy zatrudniali młodych ludzi na „czarno” niż na umowy cywilno-prawne? A co do Pana wniosku – tak, on jest właściwy. Radzę młodym ludziom, aby zwracali bardziej uwagę na to ile otrzymują pieniędzy do ręki i ile sami mogą odłożyć, niż ile pracodawca wpłaca do ZUS. Bo pieniędzy oddanych Państwu mogą już nigdy nie zobaczyć. Najlepszym zaś systemem emerytalnym są dzieci. Nawet najlepszy Prezes ZUS czy funduszu inwestycyjnego kaczki na starość im nie poda.

Na nowo w Polsce zaczyna się dyskusja, czy powinniśmy wejść do strefy euro? Powinniśmy?

Z  ekonomicznego punktu widzenia nie ma to większego sensu. Bogactwo nie bierze się z koloru banknotów. Panama też ma dolary i nie jest gospodarczym krezusem. Obrażaniem polskich przedsiębiorców są argumenty, że euro jest dobre, bo minimalizuje ryzyko kursowe. Polacy nie potrzebują też waluty euro do sprawnego poruszania się po Europie i podróżowania. Euro to projekt polityczny, który moim zdaniem nie ma zastosowania w krajach o różnym stopniu rozwoju. Pojawia się natomiast pytanie, czy przyjęcie przez Polskę euro ma sens polityczny? Być może tak. Ale ja nie znam odpowiedzi na to pytanie i oczekuję od polskiego rządu jasnej odpowiedzi.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Wacław Wrana

Cezary Kaźmierczak - Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. W latach 80. podziemny wydawca i konspirator, odznaczony przez Prezydenta Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Autor licznych artykułów dotyczących Polski publikowanych w prasie podziemnej oraz na Zachodzie. Laureat Nagrody SDP im. Po Prostu za redagowanie pisma Metrum.  W latach 1989-96 w USA, gdzie był m.in. redaktorem naczelnym polonijnego Dziennika Chicagowskiego, Kuriera, a następnie pracował w agencji marketingowej. Po powrocie do Polski dyrektor sprzedaży Radia RMF FM, następnie założył firmę szkoleniową Midwest ITSE (1997). Przez kilka lat osobiście przeprowadził setki szkoleń z zakresu sprzedaży i zarządzania sprzedażą. W roku 2000 założył agencję MMT Management (2000), którą aktualnie kieruje. Od 2005 roku Członek Zarządu i ekspert ds. mediów i komunikacji Centrum im. Adama Smitha.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (28):
  • ~Kurz 2013-01-04
    19:44:21

    0 0


    Znowuż najbogatsi zbiją na tym krocie,
    A biedny emeryt zdechnie wtedy w błocie.
    Miast zwiększyć wydajność tej Kasty Cwaniaczej,
    To chce się robola wydutkać inaczej.

    Wszyscy chcą oszczędzić, obciąć lub okroić,
    Ale wydajności, nikt nie chce potroić.
    Gdyby tak Polonia wydajność zwiększyła,
    Toby Niemcofrancja w nędzy się grążyła ?

    Zamiast pleść tu różne bzdury i głupoty,
    Niech się, Ci z eksportu,wezmą do roboty.
    Polak jest szlacheckiej, walecznej natury.
    Musimy!!! wyskoczyć z tej fiskalnej dziury.

  • ~Gwidon 2013-01-05
    06:48:36

    0 0

    Panie ~Kurz to było piękne.Wzruszyłem się nad Pana talentem.

  • ~Jan R. 2013-01-05
    12:37:56

    0 0

    Drogi panie, czy 1500 (w tym roku 1600) zł brutto to są wysokie koszty pracy? Jeżeli dla kapitalisty te koszty są zbyt wysokie to czym prędzej powinien się wynieść do rajów podatkowych albo np. do Chin, a Polska powinna nałożyć na towary i usługi z tych krajów cło zaporowe. Tak to widzę. Za 1500 czy 1600 zł brutto można zdechnąć z głodu i zimna, a w najlepszym przypadku wpaść w jakąś szpetną chorobę. Dlaczego nie bierze pan pod uwagę kosztów życia? Już Henry Ford dał swoim pracownikom zarobić, by kupowali jego produkty i potrafili spłacić kredyt, a jak chciał im później ukrócić zarobki to na nim strajkami wymusili, by tego nie robił. Coś czuję, że krąg historii znowu robi pełny obrót, więc władcy wymyślcie zawczasu coś dobrego dla ludzi, bo może się to tragicznie dla nas wszystkich skończyć.

  • ~bis 2013-01-05
    12:54:16

    0 0

    Jan R.: 1500-1600 to nie są koszty pracy. Koszty pracy to jest to, że wręczenie Panu do ręki tych ok. 1100 złotych kosztuje ok 1900 zł. Zależnie oczywiście jak rozbudowany jest np. fundusz socjalny w firmie. Pan wypracowuje przykładowe 1900 zł, a otrzymuje 1100. Z góry przepraszam ale wyliczenia brałem z głowy - może być gorzej.

  • ~ 2013-01-05
    13:06:03

    0 0

    Z tego co widzę, Pan Cezary Kaźmierczak nie ma zielonego pojęcia o ekonomii. A to iż prezentuje on centrum Adama Smitha świadczy o tym, że ludzie tam pracują po prostu stanowią puste koło wzajemnej adoracji.
    Kilka faktów.
    1. Państwo jest tak bogate jak jego obywatele, więc to przedsiębiorcom najbardziej powinno zależeć aby płacić swoim pracownikom krocie - ponieważ wówczas mają tzw. popyt wewnętrzny i zbyt swoich towarów i usług w kraju, a nasi postawili na zagranicę i teraz są tego konsekwencje - strefa euro aby ratować się przed recesją wprowadza nacjonalizację - czyli kupują swoje produkty, przenoszą fabryki do siebie a u nas społeczeństwo jest zbyt biedne aby kupować towary, a jak dołożymy do tego jeszcze podatki konsumpcyjne to automatycznie zmniejszy się popyt na nasze towary które są najdroższe w cywilizowanej europie.
    2. Brak inteligencji finansowej obywateli - większość woli kupić sobie badziew {telefon, smartfon, laptop, telewizor) za 3 tyś. zł zamiast zaintwestować w aktywa (chociażby złoto inwestycyjne w perspektywie długoterminowej, że już o akcjach, obligacjach, bonach skarbowych, nie wspomnę.
    3. Rząd dba o siebie a naród woli gnoić jeden drugiego - bo on się wybija do przodu, niż postawić się i żądać wprowadzania projektów społecznościowych (najsłynniejszy to okręgi 1 mandatowe, ale głównie trzeba się skupić na rozwoju gospodarki).

  • ~ 2013-01-05
    13:12:55

    0 0

    4. Sprzedawanie w czasach kryzysu wielkich państwowych przedsiębiorstw - zamiast promowanie ich na świecie i trzepanie całego zysku z dywident - przykład skarb państwa ma 37% KGHM, że o innych spółkach Orlen, PGE, JSW i wiele wiele innych nie wspomnę, gdyby 100 udziału było państwowe, to zebrana z nich dywidenta w okresie długoterminowym dawała by o wiele większe zyski niż sprzedawanie w kryzysie po mocno zaniżonej wartości
    5. Przedsiębiorcy to ludzie którzy dorobili się po przewrotach poprzedniego systemu, przejęli za grosze państwowe spółki a teraz doją je ile wlezie (mam tu na myśli tych co zarządzają wielkimi przedsiębiorcami - zaktudniającymi do 1000 osób), mali uczciwi przedsiębiorcy nie zarabiają więcej niż 10-15 tyś, zł.
    6. Obarczanie kosztami pracowników jest chore, bo w myśl zasady jaka płaca taka praca każdy pracownik to olewa, bo czemu ma sie zaharowywać za jałmużnę podczas gdy podstawowe ceny towarów rosną ile wlezie - jedzenie, energia, mieszkania, że już o opiece medycznej i kosztach lekarstw nie wspomnę
    7. Mała liczba rodzących się dzieci - a jak ma się ich rodzić wiecej skoro aby utrzymać rodzinę to oboje rodziców musi pracować, jakie są godziny pracy ? każdy wie, więszkość firm pracuje od 9 do 17, do tego dojazd do domu, gdzie taki rodzic jest o 18, wszystkiego mu sie już odechciewa, a tu jeszcze ma mieć 2 ? 3 ? dzieci ? to jakiś żart, a z czego je utrzyma ? prawo robione jest pod bogaczy, z tego całego macierzyńskiego 60% z 1300 na rękę nie da sie utrzymać

  • ~ 2013-01-05
    13:16:07

    0 0

    te sprawy muszą być rozwiązanie na samym początku, aby ludzie poczuli się w miarę pewnie i inwestowali swoje pieniądze a nie trzymali ich wystraszeni na kontach bankowych - czytaj w obcym kapitale który ma ulgi podatkowe a obywatele są zmuszani do płacenia drakońskich podatków.
    Panie Kaźmierczak, poruszcie te kwestia,a rozwój sam przyjdzie.
    A nie tylko więcej ulg dla przedsiębiorców - którzy nie wiem czy stanowią chociaż 15% społeczeństwa, według mnie poniżej 10%, a dojeżdża się zdecydowaną większość, bo to oni najwięcej w przyszłości będą korzystali z emerytur a nie pracodawcy. Narazie tyle w temacie

  • ~gam3r 2013-01-05
    13:42:41

    0 0

    @Tygrysek11111 : Przesadzasz, że ludzie z CAS nie znają się na tym co mówią. Można się z nimi w niektórych kwestiach nie zgadzać, ale mają parę ciekawych projektów.

    A popyt wewnętrzny nie jest najważniejszy, u schyłku PRL drukowano te złotkówki a i to nic nie dawało i ustrój musiał paść.

  • ~ 2013-01-05
    14:01:32

    0 0

    nie mówię, że popyt wewnętrzny jest najważniejszy, ale bez solidnego popytu wewnętrznego żadna gospodarka krajowa się nie rozwinie to raz a dwa nie porównuj poprzedniego systemu gospodarczego z obecnym. W tamtych czasach cały nasz zysk zabierał były Związek Radziecki. Pewnie słyszałeś te kawały, że Polska zobowiązuje się za darmo odprowadzać do ZSRR węgiel w zamian za to ZSRR zobowiązuje się brać za darmo od Polski cukier czy inne dobra. To są dwie zupełnie różne sprawy. Popatrz na kraje rozwinięte, myślisz, że Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania (patrz ogólnie, nie na ostatnie lata kryzysu), płacą swoim obywatelom tyle kasy - średnio 4 razy tyle co u nas, dlatego, że są dobrymi ludźmi i leży im na sercu dobro ich obywateli ? napewno nie, tam są takie same łachudry jak wszędzie, ale oni wiedzą, że bogate społeczeństwo w swoim kraju da zbyt ich towarom i będą mieli w miarę pewny zysk, a dopiero potem mogą konkurować na arenie międzynarodowej. Zasada jest prosta - najpierw robisz porządek we własnym pokoju, potem w domu, potem na swoim placu, dzielnicy, mieście, województwie, kraju a potem dopiero ruszasz w świat. A ekonomiści się tylko wymądrzają nie oferując nic sensownego, u siebie mają bajzel a innym krają najchętniej by wtryniali się w życie i mówili co mają robić.
    Mieszkamy w Polsce i mimo, iż to może zabrzmieć śmiesznie, to naszym psim obowiązkiem jest rozwijać i ratować Polskę a nie inne kraje europy czy świata. Dopiero będąc silni możemy pomóc innym

  • ~auralfloat 2013-01-06
    20:16:38

    0 0

    Znając polskich pracodawców po części, zmniejszenie kosztów zatrudnienia pracownika wcale nie rozwiąże problemu. Będą w stanie zamienić umowy śmieciowe na konkretne umowy, ale liczba miejsc pracy nie wzrośnie. Skoro jest możliwość bycia samo-zatrudnionym i pracowania dla jakiejś firmy to dlaczego nie ma takich ofert pracy, a jeśli są to jest to sprawa marginalna? Czy poprawi się sytuacja na rynku pracy po zmniejszeniu kosztów zatrudnienia pracownika? Nie. Będzie takie samo zapotrzebowanie. Zmienić się mogą jedynie umowy.

  • ~bss 2013-01-06
    23:08:09

    0 0

    Moim skromnym zdaniem kraje nieposiadające prostego sposobu na zarobek - czyli popularne w świecie surowce (różnego rodzaju)- są skazane na żmudne wytwarzanie wartości dodanej poprzez własną innowacyjność, elastyczność, wiedzę i determinację. Dobrym przykładem są tu Niemcy lub Korea Płd a także Japonia. Wydaje mi się, że ludzie tam żyjący mają niezłą harówkę za nie zawsze szokująco wysoką kasę uwzględniając koszty życia. Co nam, Polakom, pozostaje? Moim zdaniem musimy poprawiać jakość naszych dzieł, wymyślać nowe produkty, działać w sposób profesjonalny dla każdego klienta, i harować, harować i jeszcze raz harować. Warto wydać czasem 20% więcej na towar lepszej jakości (mam nadzieję, że naszej produkcji) niż wspierać badziewie. Dotyczy to wszystkiego - od fachowców zaczynając na instalacjach przemysłowych kończąc.

  • ~tressilian 2013-01-07
    15:10:03

    0 0

    Trochę się boję pomysłów Tygryska.. Są mocno keynesowskie, a jak wiemy to właśnie te pomysły doprowadziły do kryzysu 2007-20XX. Na świecie żyli różni ekonomiści i filozofowie. Byli tacy, którzy mówili, że aby dać komuś pieniądze za pracę, to dana osoba musi wypracować więcej niż zarobiła. Podnosząc płacę minimalną nie sprawiamy, że dana osoba wypracowuje więcej dla swojego pracodawcy..

    Nie wiem dlaczego uważasz też, że inwestowanie w aktywa jest takie dobre. Zarówno inwestowanie w aktywa, jak i inwestowanie w smartfony rozwija gospodarkę. Jeśli wrzucę pieniądze na konto, to bank będzie mógł pożyczyć więcej pieniędzy przedsiębiorcom i zwykłym klientom. Jeśli kupię smartfon, to jakaś firma będzie miała kasę na rozwój i gospodarka wzrośnie, będziemy żyć w lepszym otoczeniu.

    Odnośnie KGHM i innych państwowych spółek - państwo jest zawsze nieuczciwą konkurencją wobec prywatnych przedsiębiorców. Załóżmy, że chcę założyć linię lotniczą - jak mam konkurować z LOT-em, skoro tam co chwilę wpakowuje się 400mln zł. Jak mam być konkurencyjny? Jeśli państwo zbuduje hotel (a podobno teraz państwo przekształca stare obiekty komunistyczne na hotele), to jak potem ma prywatny inwestor z tym rywalizować? Państwo może ponosić straty przez 20 lat na hotelu, ja jedynie przez 3-4 lata..

    Dodatkowo - ogólny import jest zawsze równy eksportowi. Jeśli ja coś importuję z Chin za 1mld zł, to ktoś z zagranicy będzie musiał "mój" miliard zł wydać w Polsce (nigdzie indziej złotówkami nie zapłaci ;) ).

  • ~ 2013-01-07
    15:32:46

    0 0

    Ręce opadają, to jest to co właśnie mówię - brak inteligencji FINANSOWEJ w narodzie.
    ~tressilian popatrz, wytłumaczę Ci to najprościej jak tylko potrafię. Jako obywatel masz bogacić siebie a nie innych. Masz kupować rzeczy które w przyszłości zyskają na wartości rozumiesz ? a jak myślisz co zyska na wartości ? aktywa ? czy smartfon ? mało tego, ja cały czas mówię o tym, że naród - to jest obywatele muszą zdecydowanie więcej zarabiać i bogacić się, bo jak człowiek jest bogatszy do więcej kupuje - to chyba logiczne, a co za tym idzie wzrasta produkcja towarów - w tym też smartfonów, co powoduje, iż firmy prześcigają się w ofertach, co podnosi ich jakoś i atrakcyjność usług - w cywilizowanym świecie nazywa się to konkurencją - u nas wyścigiem szczurów. Zanoszenie pieniędzy do banku - poza pewną sumą na tak zwaną "czarną godzinę" jest totalnie nieopłacalne - ponieważ na dzień dzisiejszy poza NBP (który daje głodowe oprocentowanie), reszta to banki których właścicielami są zagraniczni inwestorzy a jak wiemy płacą oni albo bardzo małe podatki od zysku albo żadne- za to podziekujmy Tuskowi(tak na marginesie). więc państwo nic z tego nie ma. Poza tym popatrz jak banki rolują obywateli, pożyczają na kolosalny procent a sami dają ledwo o wartość inflacji, jak se od tego odliczysz podatek i opłaty za prowadzenie konta to jeszcze na tym tracisz.
    Ja nie jestem dobrym wujkiem który by dawał nierobom za darmo kasę, po prostu patrze na to z zupełnie innej perspektywy.

  • ~ 2013-01-07
    15:41:19

    0 0

    My Polacy - jesteśmy w porównaniu z innymi narodami ubogim społeczeństwem, więc najpierw musimy się wzbogacić (kupować aktywa) a potem dopiero wydawać pieniądze. Poza tym skąd masz myśli, że abym ja coś kupił za granicą za miliard złotych to ktoś inny musi kupić w Polsce za taką kasę ? nie rozumiem tego stwierdzenia.
    Przykład - popatrz sobie na ludzi którzy się dorobili (uczciwie). Całe życie się dorabiali, kupowali aktywa, rozwijali biznesy, a dopiero po kilkudziesięciu latach kupują sobie z tego majątku który nagospodarzyli luksusowe samochody, telefony i inne dobra.
    Jest taka bardzo fajna książka nosi tytuł Kwadrat przepływu pieniędzy - Roberta Kiyosaki, jest też inna nosi tytuł Biedny ojciec, Bogaty ojciec, tam jest to dokładnie opisane, jaka jest różnica w sposobie myślenia bogatych a biednych, co jest aktywem a co pasywem (czyli towarem tracącym na wartości). Nie porównuj nas (Polskę) z krajami rozwiniętymi, bo to zupełnie inna liga, my jesteśmy narazie na dorobku, to tak jakbyś chciał np. wybudować dom, a zamiast oszczędzać kasę i kupować tylko materiały budowlane kupowałbyś telefony, smartfony, telewizor itp. bo dzięki temu inni się wzbogacą i będzie rozwój gospodarczy.
    Zupełne nieporozumienie. Przemyśl to na spokojnie
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)

  • ~wilhelm 2013-01-07
    23:35:27

    0 0

    Panie Kazimierczak w takich Niemczech sprzątaczka kosztuje 1400euro, w Polsce jakieś około 400, wykwalifikowany pracownik fizyczny odpowiednio 3000 i 800, inżynier odpowiednio 6000 i 1500. O przywilejach wynikających z zatrudniania osób ze stwierdzoną niepełnosprawnością nie wspomnę. O jakich wysokich kosztach pracy Pan mówisz? Pracownik w Polsce jest śmiesznie tani i to jest nasza główna przewaga konkurencyjna nad zachodnią i południową Europą. Spróbuj pan sobie odpowiedzieć jak się czuje pracownik który pytając o podwyżkę słyszy o kryzysie, a tydzień później widzi audicę funkiel nówkę prezesa, to jest właśnie nasza polska rzeczywistość. A potem ci zdolni jadą pracować do tradycyjnie Niemiec, Anglii, Austrii, lub nowocześnie na wyspy. Większość polskich pracodawców to głąby nie rozumiejących idei kapitału ludzkiego. Albo podejście przedsiębiorców się zmieni, albo będziemy mieli rozjazd bogatych i biednych jak w Ameryce Południowej, a wtedy waszych willi i drogich samochodów będą musieli strzec byli antyterroryści żeby to miało jakikolwiek sens

  • ~Afordancja 2013-01-08
    08:42:24

    0 0

    Dosyć ciekawa tematyka, i ciekawie było by jak by tak ten temat przenieść na forum, łatwiej było by dyskutować(tutaj nie ma cytowania itd.), bo np. z Tygrysek11111, w pewnych częściach się zgadzam, w pewnych nie, ale ciężko tu się odnieść bez cytowania.

  • ~qwerty 2013-01-08
    12:21:29

    0 0

    Bardzo latwo mowi sie pracodawcom o "wysokich kosztach pracy". Po przeczytaniu niektorych komentarzy nasuwa sie pierwszy wniosek - ludzie nie rozumieja co kryje sie pod tym pojeciem. Koszt pracy to nie ile placi sie pracownikowi, ale dodatkowe koszty, ktore musi poniesc pracodawca. Mozna to rozwazac jako relacja "Calkowitego kosztu" minus pensji netto, albo "calkowitego kosztu" minus pensja brutto. Tak czy siak Pan jak i wielu pracodawcow niestety nie rozumie, ze Lista plac sklada sie nie tylko ze skaldek na emerytury. Mam wlasnie przed soba jedna z list plac i prosze - po stronie pracodawcy mam tu skł. emeryt, skł. rentową skł. wypadkową. Do tego dochodzi Fundusz Pracowniczy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Po stronie pracownika w tej liscie plac jest skł. emerytalna, rentowa, chorobowa. Potem obliczona jest skladka na ubezpieczenie zdrowotne,. Wiec to, co ten Pan mowi o emeryturach z ZUS i zwiazek tych emerytur z tym mitycznym "kosztem pracy" jest nie tak wielki (ale za to jak dobrze brzmi - emerytury z ZUS nie bedzie, a musimy tyle od pensji odprowadzac na te emerytury).

  • ~qwerty 2013-01-08
    12:27:37

    0 0

    I zeby nie byc goloslownym, z listy plac, ktora mam pzred soba (sam jestem pracodawca) wynika mi tak: koszty po stronie pracodawcy (lacznie 100%) to: skladka emerytalna 47%, rentowa 31%, wypadkowe 9,3% FP 11,8%, FGŚP 0,5%. Po stronie pracownika rozklad poszczegolnych elementow skladki jest nastepujacy: emerytalne 45%, rentowe 6,98%, chorobowe 11,4% i ubezpieczenie zdrowotne 36%. Oczywiscie w poszczegolnych przypadkach (dla roznych pensji pracownikow) relacje te moga sie nieco roznic, ale generalnie te mityczne "SKLADKI NA EMERYTURY, KTORYCH NIE BEDZIE", to mniej niz polowa calych obciazen ZUS zarowno po stronie pracodawcy, jak i po stronie pracownika. Reszta idzie na ubezpieczenia wypadkowe, rentowe, chorobowe no i po stronie pracownika duza czesc jego obciazen to ubezpieczenie zdrowotne (czyli pieniadze, z ktorych placi sie za lekarza, szpital itd).

  • ~qwerty 2013-01-08
    12:32:24

    0 0

    Tak wiec tego typu wywiady udzielane przez tego typu ludzi traktuje tylko i wylacznie jako PR majacy na celu wytworzenie atmosfery, jakoby w Polsce tak strasznie trudno bylo zatrudniac i wiazalo sie to z takimi strasznymi kosztami. Niestety dla mnie - osoby potrafiacej logicznie sprawdzic rzetelnosc tez stawianych przez tego Pana organizacja, ktora on reprezentuje niestety nie bedzie przeze mnie traktowana jako zbytnio powazna. Ludzie czy organizacje nieprecyzyjnie przedstawiajace informacje i wyciagajacy daleko idace wnioski z tychze nieprecyzyjnie podawanych informacji sa dla mnie zwyklymi manipulatorami, probujacymi swoimi manipulacjami osiagnac nie dobro ogolu, ale swoje partykularne cele, niekoniecznie sluzace dobru ogolu, a w wiekszosci przypadkow stojacych w duzej opozycji do "dobra ogolu". A pzreciez takie organizacje glosza hasla, ze ich rozwiazania maja poprawic swiat.

  • ~qwerty 2013-01-08
    12:48:05

    0 0

    I jeszcze jedna rzecz. Zwykle pod wywiadami tutaj pojawia sie informacja o wyksztalceniu osoby udzielajacej wywiadu. Tu sie nie pojawila. No ale jak wszyscy wiedza - google wie wszystko. Otoz Pan Prezes Zwiazku Przedsiebiorcow i Pracodawcow urodzil sie w 1964 roku, a w roku 1989 - czyli w wieku 25 lat (info za encyklopedia "Solidarnosci") ukonczyl zaocznie liceum w Siedlcach. Tak jak jestem pelen uznania w stosunku do antykomunistycznych dokonan Pana Cezarego, tak jednak jego wyksztalcenie w dziedzinie systemow ekonomicznych itd. (a raczej tego wyksztalcenia brak) niestety nie predysponuje go do zarzadzania rewolucyjna zmiana w polskim systemie ubezpieczen spolecznych, ktore proponuje ;) Rowniez jego doswiadczenie, ktore sklada sie glownie z zadan marketingowo-sprzedazowych i publicystycznych nie stawia go wsrod ludzi majacych najwieksze kompetencje w sprawach ogolnie rozumiancyh jako systemy ubezpieczen spolecznych.

  • ~qwerty 2013-01-08
    13:41:19

    0 0

    Chcialbym odniesc sie do jeszcze jednej tezy przedstawionej przez pana Cezarego. Otoz porownanie ewentualnych dzisiejszych potencjalow drzemiacych w pzredsiebiorcach do tych z roku 1989. Otoz Panie Cezary! W 1989 roku nasz rynek byl kopletnie pusty. Brakowalo doslownie KAZDEGO TOWARU. Ta wlasnie gigantyczna roznica pomiedzy popytem na dobra a ich podaza wytworzyla potencjal do stworzenia 6 mln miejsc pracy, o ktorych Pan mowi. Pod koniec lat 80-tych i na poczatku lat 90-tych ktokolwiek zajal sie czymkolwiek (produkcja, spedycja, sprzedaza, uslugami itd itp.) mial do dyspozycji ogromny rynek, ktory byl w stanie wchlonac KAZDY TOWAR CZY USLUGE na niego wprowadzona. Dzis mamy sytuacje calkowicie inna. To podaz jest wieksza niz popyt i oferujac swoj towar lub usluge na rynku, musimy walczyc z niezliczona rzesza konkurentow. Tu nie ma miejsca na gigantyczny skok, dzieki ktoremu jak przy uzyciu czarodziejskiej rozdzki stworzymy 6 mln miejsc pracy. Tak wiec to kolejna mrzonka, ktora bardzo ladnie medialnie i populistycznie brzmi, ale bazuje na blednych danych i blednych zalozeniach.

  • ~tressilian 2013-01-09
    13:13:34

    0 0

    @ Tygrysek mam wrażenie, że mówimy o innych rzeczach.. Akurat książkę Kiyosakiego znam, nie wiem, co ma wspólnego z tym o czym pisałem, ale może rzeczywiście był tam jakiś fragment, który tego dotyczył. To, co mówisz o bogaceniu się jest dziwne. Jako obywatel powinienem konsumować, a trzymanie aktywów oczywiście nie jest złe, o czym pisałem i mogę powtórzyć. Ty kupujesz złoto, ktoś otrzymuje pieniądze i je od razu wydaje np. na inwestycje albo wpłaca je do banku. Bank pożycza komuś 10x więcej niż ma w gotówce u siebie, a tamten rozwija biznes. Gospodarka się kręci. Ogólnie każde wydawanie pieniędzy jest dobre, póki nie wydajesz pieniędzy na to, co nie rozwija gospodarki. Jeśli chodzi o wydawanie miliarda złotych.. Wyobraźmy sobie, że polska firma Orange Polska S.A. daje dywidendę za Telekomunikację Polską i przelewa ją do Francji. Dywidenda wynosi 1mld zł (czyli jak to mówią niektórzy 'sprzedajemy się francuzom'). Francuzi jednak otrzymują 240mln €. A jakiś "kantor" lub po prostu bank posiada złotówki. Te złotówki są np. w jakimś niemieckim banku. I te złotówki ten niemiecki bank może wydać tylko w Polsce albo sprzedać komuś (np. Ukraińcowi), kto zrobi zakupy w Polsce. Stąd zawsze import=eksport. To oczywiście nie działa w przypadku strefy Euro, gdzie Grecja kupuje u Chinczyka, a Chinczyk kupuje u Niemca. Niemcy się bogacą, a Grecja biednieje - i to coraz szybciej.

  • ~Don C. 2013-01-09
    16:56:11

    0 0

    Pytam się redakcję po ch* wywiady z takimi bucami???Ich celem było zawsze zastraszanie ludzi.Bo wystraszonym narodem łatwiej rządzić!Dlaczego sam nie powie ile zarabia na miesiąc za pier* takich głupot i zastraszanie ludzi? Też zarabia 1400 zeta???

  • ~auralfloat 2013-01-09
    17:31:06

    0 0

    Jakie wysokie koszty pracy ja się pytam? Co to za populista rodem z UPR albo Nowej Prawicy? Przecież wysokie koszta zatrudniania pracodawca może ominąć "zatrudniając" pracownika na własnej działalności gospodarczej. Wtedy te koszty zatrudnienia ponosi pracownik samozatrudniony, a mający zlecenia, klientów itd. dzięki firmie pod którą w zasadzie pracuje. Bezrobocie wynika raczej z kryzysu, braku zamówień i ogólnej biedy, a nie z kosztów zatrudniania pracownika.

  • ~tressilian 2013-01-09
    22:36:15

    0 0

    Odnośnie tych kosztów pracy. Załóżmy, że pracownik zarabia te 1600zł brutto. Koszt pracodawcy wynosi wtedy 2000zł. Aby pracownik się opłacał, to musi zarobić średnio w miesiącu dla firmy 3000zł, kiedy pracuje. Odliczając urlopy i choroby - tyle mniej więcej wyjdzie (pracownika przez miesiąc w roku nie ma, więc zarobi 3000 x 11miesięcy = 33'000, to przez 12 miesięcy = 2750 średnio). Wtedy zatrudniając pracownika pracodawca zarabia na nim 600zł. Każde podniesienie płacy minimalnej powoduje, że musicie o tyle samo więcej zarabiać dla firmy, aby się opłacać. Jak nie zarabiacie, to możliwe, że lepiej Was zwolnić. Przeprowadza się analizę i tych najgorzej "wyszkolonych" się zwalnia, bo najmniej zarabiają dla firmy.. Stąd właśnie 100zł to być albo nie być dla niektórych pracowników

  • ~qwerty 2013-01-09
    22:43:12

    0 0

    Pracownik zarabiajacy brutto 1600 kosztuje pracodawce 1931. Trzymanie takiego pracownika, zeby przyniosl firmie 600 PLN miesiecznie mija sie z celem. Zeby zatrudnienie mialo sens, to pracownik musi zarobic dla firmy minimum dwa-trzy razy tyle ile kosztuje (Zwlaszcza przy tak niskich kwotach). Zalozenie, ze pracownik przyniesie 600 PLN miesiecznie moze skonczyc sie tym, ze pracodawca na nim straci. Wystarczy kilka bledow tego pracownika - zniszczenie jakiegos towaru itd. i sprawa zaczyna sie sypac. Pomysl sobie, ze jestes pracodawca i 5 pracownikow przynosi Ci 3000 miesiecznie. Toz to kupa smiechu nikomku nie chcialoby sie dla 3000 ponosic calego ryzyka, organizowac firmy, robic szkolen BHP, nadzorowac prace.

  • ~auralfloat 2013-01-09
    23:21:10

    0 0

    Skąd te wyliczenia ile pracownik przynosi dochodu pracodawcy? Wartości te wahają się i różnią w zależności od wyników pracy. To ma wpływ na zarobek pracodawcy. Pracownik rozwija firmę, kształtuje ją poprzez swoje działania, ale jeśli macie na myśli wyrobników i odtwórczą pracę - to przynosi tylko stratę, sobie i pracodawcy, pracodawca do tego szkodzi sobie. Weźmy np. takiego kierowcę autobusów w prywatnej firmie, albo sekretarkę - nijak nie spowodują zwiększenia przychodów w firmie, a więc większą opłacalność trzymania pracownika w firmie. W dzisiejszym świecie opłaca się zatrudniać jedną osobę na 2 miejsca - pracownik wykonuje pracę za dwóch, dostając 1 gażę, albo prowadzenie biznesu "zatrudniając" ludzi na własnej działalności.

  • ~superelektro 2013-01-18
    11:00:15

    0 0

    Aktualna wypowiedź " tfurcy " obecnego systemu emerytalnego. Proponuję przeczytać co on sam o tym mysli. http://serwisy.gazetaprawna.pl/emerytury-i-renty/artykuly/674505,reforma_emerytalna_wybaczcie_to_pomylka.html

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Wybieramy prezydenta Rybnika. Na kogo oddasz głos w wyborach?





Oddanych głosów: 4893

Prezentacje firm