zamknij

Wywiady

Potrzeba nam telewizji

W Rybniku każdy sobie rzepkę skrobie - mówi Stanisław Wójtowicz - prezes Fundacji Elektrowni Rybnik. Jest jednak zdeterminowany, aby rybnickie środowisko kultury zintegrować poprzez organizację ogólnopolskiego festiwalu z prawdziwego zdarzenia.

 

 

Panie Prezesie, fundacja pod szyldem „Fundacja Elektrowni Rybnik” funkcjonuje od maja 2004 roku. Proszę przypomnieć jak doszło do jej powstania wszak fundacja jest spadkobierczynią TKS „Kuźnia”.

 

Prowadzona w tym miejscu działalność bierze swoje źródła lata temu, kiedy to powstał budynek – Klub Energetyka. Funkcjonował więc tu dom kultury, a w sąsiedztwie klub sportowy „Energetyk”. Wszystko zmieniło się w 1989 roku, kiedy powstało Towarzystwo Kulturalno – Sportowe „Kuźnia”, które przejęło całą działalność kulturalną i sportową. Z początkiem nowego wieku Elektrownia Rybnik podjęła decyzję o utworzeniu fundacji. Proces powstania fundacji zwieńczony został w maju 2004 roku. Wtedy to Fundacja Elektrowni Rybnik przejęła działalność kulturalną i sport niekwalifikowany. Od tego czasu zarządzamy Klubem Energetyka, pływalnią, rehabilitacją. kortami i sporym kawałkiem parku.

Sport kwalifikowany pozostał w gestii TKS „Kuźnia”, w 2004 roku powołano też stowarzyszenie RKS „Energetyk”, w którym uprawia się piłkę nożną.

 

Czy Fundacja Elektrowni Rybnik zamierza ubiegać się o status organizacji pożytku publicznego?

 

Tak, sprawa jest dalece zaawansowana. Do końca roku powinniśmy taki status uzyskać.

 

Czy prezesowaniu Fundacji Elektrowni Rybnik towarzyszy stres?

 

Tak i to spory! We wszystkim co robimy ciągle zastanawiamy się, czy robimy to dobrze, czy jest to lepsze do tego, co oferują inni. Temu towarzyszy ogromne napięcie. Tym bardziej, że działalność artystyczną trudno obiektywnie, wymiernie ocenić. Tutaj odgrywają rolę kwestie estetyczne, dobrego smaku. Z jednej strony wskaźnikiem naszych działań może być liczba uczestników wydarzeń – np. 1000 osób tygodniowo biorących udział w kołach zainteresowań. Z drugiej zaś, liczebność na pewno nie może być do końca wyznacznikiem jakości. Każdy animator kultury staje przed dylematem, czy tworzyć kulturę zgodnie z oczekiwaniami odbiorców, czy też próbować kreować, kształtować ich świadomość.

 

Wspomniał Pan o elemencie konkurencji. Czy ma Pan poczucie konkurowania z innymi podmiotami kulturalnymi w Rybniku?

 

Na pewno chcielibyśmy, aby nasza oferta była atrakcyjna i jak najwięcej osób z niej korzystało. Natomiast absolutnie nie podzielam zdania, że ośrodki kultury w mieście powinny ze sobą konkurować. Jeśli taka konkurencja w Rybniku istnieje, to uważam ją za szkodliwą. Pewne negatywne stereotypy, które funkcjonują w tutejszym środowisku chciałbym przełamać przy okazji 10-lecia Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Artystycznej. Podjęliśmy działania, aby festiwal stał się prawdziwie ogólnopolską imprezą, a to niestety zapewnia telewizja i inne media. Tylko w ten sposób o imprezie w Rybniku mogą się dowiedzieć i „wziąć w nie udział” mieszkańcy, np. Gdańska! Aby to osiągnąć konieczna jest współpraca całego środowiska. Śmiem twierdzić, że takiej imprezy jeszcze nie ma. No , chyba że RYJEK, ale to zupełnie inna historia .Fakt, że dotąd nie udało się takiej imprezy wykreować jest wynikiem tego, że w Rybniku „każdy sobie rzepkę skrobie”.

Dlatego przy okazji organizacji OFPA chcemy stworzyć w Rybniku Radę Festiwalu, w skład której weszliby wybitni przedstawiciele: kultury, polityki i biznesu. Zadaniem rady byłoby „zarażać” środowisko ideą festiwalu. Chodzi o to, aby tutejsi przedsiębiorcy - potencjalni mecenasi kultury, nie byli obojętni wobec tego przedsięwzięcia. Ale równie ważna ma być integracja środowiska kultury, której ma posłużyć realizacja jednego, ambitnego celu.

Jako fundacja chcemy zrealizować to co powiedziałem, bo – z całym szacunkiem –sporo w rybnickiej kulturze szarości, trwania przy starych pomysłach, nieumiejętności wyjścia poza własne opłatki, zaściankowość. To jest pokłosie m.in. braku współpracy między rybnickimi instytucjami kultury i biznesu, między RCK a Fundacją, itp. O tym jak obecnie wygląda ta „współpraca” świadczy to, że kiedy otrzymujemy z miasta grant na jakiś festiwal, to za wynajem sali w Teatrze Ziemi Rybnickiej płacimy kilka tysięcy złotych. Tym samym prawie cały grant wraca przez RCK do kasy miasta. Mało tego, my jako fundacja pomagamy RCK domknąć budżet i tworzymy kolejną pozycję po stronie przychodów. Uważam, że to nie ma sensu.

Dlatego oświadczam, że jestem bardzo zdeterminowany, aby przedsięwzięcie z organizacją OFPA zrealizować przy współpracy całego rybnickiego środowiska kultury. Nadszedł czas na prawdziwą integrację.

Wracając do Pana pytania -  my konkurujemy, ale w dziedzinie rekreacji i prowadzonej przez nas działalności gospodarczej. Dbamy o to, aby nasz basen był najlepszym tego typu obiektem w Rybniku. Pomimo, że nie jest to akwapark, obiekt ten bardzo dobrze kojarzy się społeczności, ma swój niepowtarzalny klimat i świetną kadrę. Swoją renomę mają też rozgrywane tam zawody pływackie i inne imprezy.  Staramy się również, aby świadczone usługi w zakresie rehabilitacji były na jak najwyższym poziomie.

 

Zakres działania fundacji jest bardzo szeroki. Cele statutowe fundacji to: ochrona i promocja zdrowia, działanie na rzecz osób niepełnosprawnych, działanie w zakresie edukacji, wypoczynek dzieci i młodzieży, działanie w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i tradycji, upowszechnianie kultury fizycznej i sportu, wspieranie organizacji pozarządowych. Czy któraś z tych dziedzin jest dla was najważniejsza?

 

Wszystkie są dla nas tak samo ważne. Jednak najwięcej działań prowadzonych jest w zakresie kultury, sportu, rekreacji i rehabilitacji.

 

Chcąc mieć materiał do porównań waszej działalności z funkcjonowaniem innych jednostek kultury, chciałem spytać ile wynosi roczny budżet fundacji. Wydatki budżetowe miasta na wszystkie instytucje kultury wynoszą prawie 8 300 000 złotych...

 

Nasz budżet nie jest mały łącznie z TKS „Kuźnia”.

 

Czy ma Pan świadomość, że jesteście największą instytucją kultury w mieście?

 

A czy jeśli powiem „tak”, to będzie to uznane za nieskromność? (śmiech). Jest jak jest. Nie bardzo wiem jak się odnieść to tych porównań. Na pewno taki, a nie inny budżet jaki posiadamy nie jest tylko naszą zasługą, ale przede wszystkim Elektrowni Rybnik, która jest fundatorem fundacji.

 

Ile osób zatrudnia fundacja?

 

Zatrudniamy na etacie 42 osoby. Patrząc na to, co się u nas dzieje jestem dumny z efektywności naszych pracowników. Nie wiem ile zatrudniają inne jednostki kultury w mieście, ale przypuszczam, że tyle samo lub więcej osób. My natomiast prowadzimy Klub Energetyka, pływalnię, rehabilitację, organizujemy duże ogólnopolskie imprezy kulturalne i ponad 60 kół zainteresowań, które – wbrew nazwie - są poważnymi przedsięwzięciami kulturalnymi.

Jeśli przyjmiemy tezę, że nasze zarządzanie jest efektywne, to muszę wspomnieć o kosztach, jakie ponieśliśmy, aby taki stan osiągnąć. Minione lata u nas i w Elektrowni Rybnik to gehenna związana z restrukturyzacją, reorganizacją zatrudnienia, wysiłkiem ludzi, aby dostosować się do nowej, bardziej wymagającej rzeczywistości. Dziś z satysfakcją możemy chyba powiedzieć, że się udało.

 

Czy da się oszacować liczbę osób korzystających z oferty fundacji?

 

Może i da się, ale tak szczegółowych wyliczeń nie robimy, bo jest to nam niepotrzebne. Wiemy, że tygodniowo w różnych zajęciach w Klubie Energetyka bierze udział ponad 1000 osób, a średnie obłożenie basenu wynosi 45 osób na godzinę.

 

Jaką ma Pan wizję rozwoju fundacji? Jak życie w Klubie Energetyka będzie wyglądało za kilka lat?

 

Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że wszystko co robimy i co będziemy robić jest zależne od polityki Elektrowni Rybnik. Nasz ścisły związek z elektrownią doskonale wyraża logo fundacji, w który wplecione zostało logo Elektrowni Rybnik.

Ja ze swojej strony chciałbym, aby fundacja jeszcze bardziej otwarła się na tutejszą społeczność i nie była tylko utożsamiana z pracownikami elektrowni.

 

Poza tym chciałbym, aby w pełni wykorzystany był potencjał kulturalny i organizacyjny Rybnika. Stąd mówiłem wcześniej o przedsięwzięciu, jakim ma być jubileuszowy Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej. Chcemy stworzyć ogólnopolską markę festiwalu, który pokaże telewizja. Po festiwalu ukaże się płyta z zarejestrowanymi koncertami oraz książka, opowiadająca o jego historii  pióra Jana Poprawy.

W następnej kolejności chcemy zorganizować konferencję dyrektorów ogólnopolskich festiwalów. Chcielibyśmy zainicjować uporządkowanie kalendarza imprez kulturalnych w Polsce, co jest niezbędne. Podczas ostatniej wizyty w klubie Energetyka, Magda Umer mówiła, że wielu młodych, utalentowanych artystów nie ma z czego żyć, a ich potencjał pozostaje niewykorzystany. Zaproponujemy więc ufundowanie stypendium dla najlepszych.

Planując naszą przyszłość trzeba również myśleć o infrastrukturze. Wszystko w otoczeniu Fundacji jest zadbane  i utrzymane w czystości. Chciałbym aby ten ślad gospodarskiej ręki był widoczny zawsze.Musimy iść z duchem czasu i na bieżąco modernizować naszą bazę.

 

W naszej działalności merytorycznej ciągle poszukujemy nowości i próbujemy dostosować się do wymogów nowej rzeczywistości. Np. niedawno wdrożyliśmy projekt Małej Akademii Dziennikarskiej, na inaugurację której przyszło ponad 170 chłopców i dziewcząt. Zaprosiliśmy wiele znanych postaci, m.in.: Annę Marszałek, Wojciecha Tochmana czy Kamila Durczoka. Widzimy, że siła autorytetów nadal mocno oddziałuje na młodzież. Cieszy nas to, że gromadzi się ona u nas zamiast popadać w różne patologie.

 

Powiedział Pan, że Rybnicka Jesień Kabaretowa to zupełnie inna historia. Na imprezę przyjeżdżają najlepsze kabarety w Polsce, w pojedynku kabaretowym przedstawiane są nowe, dobre skecze – czegóż więcej chcieć?

 

Rzeczywiście problemów z organizacją RYJKA specjalnych nie mamy. Dzięki niesamowitym kontaktom Roberta Korólczyka i Bartka Demczuka bez kłopotów ściągamy do nas najlepsze kabarety. Rozwiązania logistyczne mamy też dość dobrze opanowane. Pod tym względem rzeczywiście nie bardzo można już coś udoskonalić. Cały problem polega na tym, że z imprezą nie możemy przebić się do telewizji. Proszę sobie wyobrazić, że TVP Katowice nie stać na transmisję lub retransmisję imprezy, za które każą sobie płacić! Z jednej strony ciągle słyszę z ich strony narzekania na brak pieniędzy na produkcję nowych programów, z drugiej zaś odrzucają gotowy, darmowy produkt jaki im dajemy. W kontekście tego, kiedy oglądam reklamy telewizyjne zachęcające do płacenia abonamentu i mówiące o misji telewizji publicznej, to szlag mnie trafia.

Relacja telewizyjna z festiwalu nie jest nam potrzebna dla promocji samego RYJKA, bo zainteresowanie tutejszej społeczności jest wystarczające. Chodzi o to, że jest to świetna okazja by poprzez telewizję wypromować Rybnik, region, te wspaniałe rzeczy, które u nas się odbywają.

 

No właśnie. Chętnych na bilety na RYJEK jest pewnie dwu lub trzykrotnie więcej niż miejsc w Klubie Energetyka. Czy ten lokalowy problem da się jakoś rozwiązać, czy też tak już musi zostać?

 

Ten problem wraca co roku jak bumerang. I kiedy niezadowoleni ludzie na nas psioczą, bo znów zabrakło biletów sami zastanawiamy się, czy nie przenieść tej imprezy do Teatru Ziemi Rybnickiej. Jednak kiedy emocje biletowe ustają, ci sami luzie przyznają, że RCK nie jest dobrym miejscem na RYJKA. Atmosfera teatru jest przytłaczająca, nie ma tam klimatu, który jest w Klubie Energetyka. Nie chcemy, aby poprzez zmianę miejsca festiwal stracił swój koloryt, barwę, klimat. Dlatego musimy się pogodzić z tym, że lokalizacja RYJKA pozostanie ta sama.

 

Myślę, że sukces RYJKA bierze swoje źródło w wyjątkowym klimacie Rybnika, który wyrósł na prawdziwe zagłębie kabaretowe. Jak Pan tłumaczy fenomen kabaretowy tego miasta?

 

Pewnie jak każdy fenomen jest nie do końca wytłumaczalny. Sądzę, że w takich sytuacjach zawsze wiele zależy od pojawienia się lidera. A takim był na pewno śp. Olek Chwastek, który swoim zamiłowaniem do kabaretu pociągnął innych. To, co się stało w Rybniku w minionych kilkunastu latach porównałbym do grzybni, która tkwi w tej ziemi i co jakiś czas kiełkuje w postaci nowych kabaretów. Taką prawdziwą wylęgarnią talentów jest LARMO, a teraz – jak Pan wie – chłopaki ruszają z Małym Larmem.

Zadaniem fundacji jest pielęgnowanie tych nowych „roślinek”, którym pomagamy wzrastać.

 

No właśnie – bez wątpienia jesteście najważniejszym mecenasem rybnickich kabaretów. Czy można przyjąć, że każda nowa grupa kabaretowa otrzyma wasze wsparcie?

 

Myślę że tak. Naszym nowym podopiecznym jest kabaret Chwilowo Kaloryfer. Potrzeby kabaretów nie są wielkie, wystarczy udostępnić im miejsce do ćwiczeń, wesprzeć dobrym słowem, a oni już sobie doskonale dadzą radę.

 

Co uważa Pan za swój największy sukces w dotychczasowej pracy?

 

Nie chciałbym być źle zrozumiany, bo to nie tylko moja zasługa, ale takim osiągnięciem jest na pewno fakt powstania fundacji w obecnym kształcie i stworzenie warunków ku temu, co teraz się tu dzieje. Myślę, że wszystko jest teraz dobrze poukładane – jest współpraca z elektrownią, miastem, są perspektywy rozwoju. Ale tak jak kilkakrotnie wspomniałem, to wszystko było możliwe tylko przy odpowiedniej polityce Elektrowni Rybnik prowadzonej przez prezesa Jerzego Chachułę. Za to bardzo dziękuję w imieniu Fundacji.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Wacław Wrana

 

 

 

Stanisław Wójtowicz - Absolwent Akademii Pedagogicznej w Krakowie, na kierunku filologia polska. Przez kilkanaście lat nauczyciel języka polskiego w I Liceum Ogólnokształcącym im. Powstańców Śląskich w Rybniku.. Od maja 2004 r. prezes Fundacji Elektrowni Rybnik.

 

 

 

 

 

 

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Arteks 2005-11-22
    10:32:58

    0 1

    Aż miło się czyta wywiady z tak ciekawymi i aktywnymi osobami jak dyrektor Energetyka. Mam jak najlepsze zdanie o działalności tej instytucji. Tylko jedno ale... Młodym, niezmotyrozowanym ludziom wcale ZTZ nie ułatwia życia bo za dużo autobusów na Elektrownię nie jeździ. Dość powiedzieć, że na jakąś imprezę organizator musiał załatwić swój dowóz z dworca KM. Gdyby w Rybniku profesjonalnie podchodzono do komunikacji miejskiej to autobusy na Elektrownię jeździłyby nie rzadziej niż co 20 minut... Komunikacja miejska w Rybniku zupełnie nie scala miasta tak jak to ma miejsce w wielu żywych aglomeracjach.

  • ~max 33 2005-11-23
    21:04:28

    0 1

    Witam!
    Ja juz nieraz pisałem na temat daremności ZTZ!!Tylko widac istnieje jeszcze cenzura!!Portal rybnicki nie przyjmuje krytyki!!!Widać mają jakieś udziały w ZTZ.Pozdrawiam i życzę przyjemnej podrózy zgniłym taborem ZTZ oraz czekania na opóżnione wraki autobusów!!!
    Max

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Wybieramy prezydenta Rybnika. Na kogo oddasz głos w wyborach?





Oddanych głosów: 4921

Prezentacje firm