- Konferansjerka pomyliła się i zamiast zapowiedzieć, że wystąpi Marcin Wojciech, powiedziała, że na scenie pojawi się Marcin Wójcik. Na sali aplauz, ludzie wpadli w euforię. Gdy po chwili skorygowała informację, z sali niosło się jedno wielkie buczenie
- opowiada rybnicki artysta kabaretowy Marcin Wojciech.
Red.: Stand up to wyjątkowa odmiana sztuki kabaretowej. Chyba najtrudniejsza. Jak przygotowujesz się do takiego występu jak w czwartek na One Ryj Show?
Marcin Wojciech: Nic nadzwyczajnego. Tak jak w przypadku tworzenia skeczy dla grupy kabaretowej, siedzę i piszę. Oczywiście scenariusze tak naprawdę pisze życie. Moje dowcipy są efektem moich obserwacji rzeczywistości. To, co intryguje mnie w życiu, w kabarecie przerysowuję, ośmieszam, nadaję temu kabaretową formę.
Co najtrudniejszego jest w występach solowych?
Moment, gdy coś idzie nie tak. Jeśli na scenie jest się w grupie, zawsze sytuację może uratować kolega. Gdy jesteś na scenie sam, wszystko w twoich rękach i twojej improwizacji.
A czy zdarzyło ci się kiedyś, że publiczność zupełnie nie „załapała” dowcipów i występ zakończył się niepowodzeniem?
Oczywiście. Na przykład, na jednym z festiwali, występowałem jako ostatni artysta. Była późna godzina, a publiczność była już po prostu zmęczona. Zupełnie nie reagowała w momentach, w których publika zawsze się śmieje. Zacząłem więc improwizować i tylko te improwizowane momenty wzbudziły jakieś zainteresowanie.
Śmieszna historia wiąże się też z moim występem na zlocie harcerzy w Katowicach. Konferansjerka pomyliła się i zamiast zapowiedzieć, że wystąpi Marcin Wojciech, powiedziała, że na scenie pojawi się Marcin Wójcik. Na sali aplauz, ludzie wpadli w euforię. Gdy po chwili druhna skorygowała informację, z sali niosło się jedno wielkie buczenie.
Którego z polskich artystów kabaretowych specjalizujących się w stand up'ach cenisz najbardziej?
Abelarda Gizę i Kacpra Rucińskiego.
Na tegorocznym Ryjku wystąpiłeś również z nowo powstałym kabaretem 44-200. Czy to projekt chwilowy, czy też w tym składzie chcecie popracować dłużej?
Projekt bardzo dobrze rokuje. Grupę stworzyło 3 liderów innych kabaretów plus znakomita aktora – Beata Kabzińska. W efekcie mamy teraz 3 tekściarzy i doskonale nam się współpracuję. Uzupełniamy się. Są sytuacje, że jeśli ja wymyślę pomysł na skecz, to koledzy są w stanie go rozwinąć i wymyślić puentę.
Jakie stawiacie sobie cele?
Po Ryjku chcemy dokończyć i zaprezentować pełny program a później próbować swoich sił na kolejnych festiwalach.
Czym na co dzień się zajmujesz?
Mam to szczęście, że mogę całkowicie poświęcić się kabaretowi. Dużo więc piszę i koncertuję. Jestem w swoim żywiole.
Dziękuję za rozmowę.
Marcin Wojciech – artysta kabaretowy. Przygodę z kabaretem rozpoczynał w Kabarecie Chwilowo Kaloryfer. Od 3 lat związany z krakowską grupą Ad Hoc. Występuje również jako solista Marcin Zbigniew Wojciech. Od czerwca współtworzy kabaret 44-200. Laureat m.in. Wieczoru Ostatniej Szansy na festiwalu PAKA, 3. miejsca na festiwalu Manewry Kabaretowe, gdzie również zajął 1. miejsce w Festiwalu Piosenki Żołnierskiej.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert
Komentarze (0):