zamknij

Wywiady

Bogactwo Śląska to zarazem jego przekleństwo

 - Mój dziadek powiedział, że gorol gorolowi jest nierówny, on dzielił przybyszów na: ptoki, krzoki i pnioki. Ptoki to te, co przylecieli wydziubać przekąski, krzoki – przylecieli i nie wiedzą, co chcą. Najlepsze te gorole, co przyjechali, ożenili i zostali tu z nami – mówi Andrzej Kapłanek, autor książki „Śląskie Mecyje”, rybniczanin i były dyrektor kopalni Dębieńsko.

Nie tak dawno temu świętowaliśmy Rybnickie Dni Literatury. Z tej okazji gościliśmy w naszym mieście wielu ciekawych pisarzy, w tym Andrzeja Kapłanka – rybniczanina, byłego dyrektora kopalni Dębieńsko, który wydał niedawno książkę „Śląskie Mecyje” - sentymentalną opowieść o Śląsku mocno związaną z górnictwem. O czym rozmawialiśmy z autorem książki? Zobaczcie!

Red. ma pan bardzo bogate doświadczenie – górnik, dyrektor kopalni, przedsiębiorca, a w końcu pisarz. Książka „Śląskie Mecyje” mówi tak w zasadzie o nas, o naszej historii i kulturze, ale raczej nie tej współczesnej...

Andrzej Kapłanek: … to prawda, nawet nazwałem siebie nawet żartobliwie „samozwańczym kuratorem w muzeum przemijania” (śmiech), ponieważ ten Śląsk, który pamiętam, chcę pamiętać i o którym napisałem w tej książce - jego już nie ma. Ten Śląsk przeminął. Książka zaczyna się 1945 roku i kończy w 2000, a więc obejmuje „ciekawe” czasy – drugą wojnę światową i wojnę, którą sami sobie zafundowaliśmy w latach 80-tych i 90-tych. Taki Śląsk pokazuje. Dlaczego? Chciałem zachować jego stary obraz, taki jaki zapamiętałem – z tradycjami, z mową.

Mówiąc o Śląsku w pierwszej kolejności nasuwa nam to, w jaki sposób komunikują się Ślązacy. Czy ma Pan jakieś wybrane, ulubione śląskie słówko?

Moje ulubione słówko to „te łone”. Pamiętam, kiedy w kopalni pierwszy jechałem na dół jako stażysta. Byłem wtedy świadkiem sceny. Ślusarz coś tam skręcał, przy nim był pomocnik. Wtedy ten pierwszy zwraca się do niego: „daj mi te łone”. Pomocnik podaje klucz do rozkręcania śrub. Druga była jednak zardzewiała i z znów: „daj mi te łone”, a ten daje mu majzel by ją przeciąć. Nie rozumiałem wtedy w czym rzecz polega. Starałem się w książce zachować ten nasz sposób myślenia, a przede wszystkim pokazać Śląsk, do którego nawet Ślązak nie ma dostępu – który zaczyna się pod ziemią. Bogactwo Śląska to zarazem jego przekleństwo, Ślązacy zostali do niego przywiązani.

Górnikami zostawali nie tylko rodowici Ślązacy, ale ludzie pochodzący spoza naszego regionu. Nie sposób tutaj poruszyć temat goroli, którzy od lat pracują w kopalniach...

Właśnie! Mój dziadek powiedział, że gorol gorolowi jest nierówny, on dzielił przybyszów na: ptoki, krzoki i pnioki. Ptoki to te, co przylecieli wydziubać przekąski, krzoki – przylecieli i nie wiedzą, co chcą. Najlepsze te gorole, co przyjechali, ożenili i zostali tu z nami Rzeczywiście, znam kilka takich pnioków. Znam sztygara, który przyjechał kiedyś tutaj na Śląsk. Tak wszedł głęboko w rodzinę, że stał się ekspertem od wyrazów śląskich. Potem nam tłumaczył każde słowo (śmiech).

Czy pisząc o Ślązakach i głównym bohaterze książki – Gustliku, nie zawarł Pan przypadkiem po części swojej autobiografii?

Pisząc książkę od czasu do czasu podrzucałem znajomych fragmenty. Próbowali doszukiwać się mojej autobiografii. Chciałem podkreślić, że tak nie jest, choć każdy pisarz, by być wiarygodnym musi coś przeżyć, ubrać w słowa ale i własne przeżycia. Nie taję, że jeżeli piszę o zawale na dole, to piszę, co ja przeżyłem. Kiedy piszę, co czuje człowiek, któremu zabiło na dole swojego towarzysza pracy, przyjaciela – to właśnie przeżyłem jako górnik. Główny bohater – Gustlik jest jednak zaprzeczeniem „dupowatości” Ślązaka Kazimierza Kutza.

Jak to się stało, że został Pan dyrektorem kopalni?

Wyszedłem z familoków, spędziłem tam swoje dzieciństwo i przyznam się, że nawet jak studiowałem na Akademii Górniczej, nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogę zostać dyrektorem. W tamtych czasach to był człowiek szanowany. Pamiętam jak jeszcze szedłem z ojcem jako dziecko, jechała bryczka i wszyscy zatrzymywali się, zdejmowali czapki i kłaniali się.

Ojciec mi powiedział: „patrz, to jedzie człowiek, który może cały Knurów przeblec i oblec” - bo jechał dyrektor kopalni. Gdybym to powiedział dzisiaj młodemu górnikowi, że trzeba ściągać czapkę, to by się pewnie popukał po głowie.

Dyrektorem kopalni na Debieńsku zostałem 1983 roku, mój poprzednik „padł” - serce nie wytrzymywało tych stresów. Kulisy mojego awansu były takie, że w kopalni Szczygłowice miała kiedyś miejsce akcja pożarowa, która groziła zamknięciem zakładu. Miałem szczęście – intuicyjnie odnalazłem źródło pożaru i zaatakowałem ogień bezpośrednio, zamiast go tamować odcinając dopływ tlenu.

Miałem tylko do dyspozycji dwa zastępy, a nasz dyrektor urzędu górniczego zaczął mnie zdejmować z funkcji kierownika akcji. Zbuntowałem się, a to bardzo spodobało się panu ministrowi, który przyjechał do kopalni. W ten sposób zostałem dyrektorem, byłem nim do 1989 roku, kiedy minister poprosił, bym poszedł na Jastrzębie. I tak dotrzymałem do swojej emerytury.

Co było potem?

Był też czas, że chciano ze mnie zrobić politykiniera, a ja byłem tylko inżynierem. Specjalnie używam takiego słowa. To był wtedy 1990 rok, wtedy Wałęsa powiedział, by brać sprawy we własne ręce, tak też zrobiłem, założyłem wraz z kolegami sieć marketów. Do nas należał m.in. rybnicki Domus. Działaliśmy tak przez kilka następnych lat.

Po raz pierwszy miałem też dużo wolnego czasu, moi wspólnicy rozumieli moje ciągoty, włóczyłem się po morzach, przedziwnych miejscach, ale to już temat na inną rozmowę (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~krycha46 2015-10-29
    04:57:13

    0 1

    A teraz nasze ukochane górnictwo były rząd PO-PSL zniszczył !!!

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5303