zamknij

Biznes

Zamiast dzieła - falsyfikat. Rybniczanin oskarżony o oszustwo na 70 tys. złotych

2015-10-13, Autor: 
Prokuratura Rejonowa w Rybniku zajmuje się sprawą Tomasza B. - rybniczanina, pracownika jednej z galerii w centrum miasta. Sprzedał on za 70 tys. złotych falsyfikat obrazu Leona Wyczółkowskiego – malarza Młodej Polski. Śledczy nie mają wątpliwości – wiedział on, że "dzieło" malarza jest tylko podróbką. Za swój czyn może trafić teraz do więzienia.

Reklama

Tomasz B. jest osobą dobrze znaną rybnickiej prokuraturze. Już nieraz toczyły się wobec niego postępowania dotyczące oszustw. Najwyraźniej jednak nie przejął się tym i kontynuował "szemraną" działalność. Z końcem września Prokuratura Rejonowa w Rybniku skierowała do sądu akt oskarżenia w kolejnej sprawie. Tomasz B. sprzedał bowiem podróbkę obrazu Leona Wyczółkowskiego za 70 tysięcy złotych. Na uwagę zasługuje też to, w jaki sposób tego dokonał.

Na początku października 2014 roku z podejrzanym skontaktowała się Maja. M. – jego wspólniczka z wcześniejszych interesów. - Poinformowała go, że na targu staroci we Włocławku nabyła za 1800 złotych obraz, który był sygnowany imieniem i nazwiskiem Leona Wyczółkowskiego. Kobieta nie mówiła, że ma do czynienia z autentykiem, ale powiedziała, że obrazek jest ciekawy i zapytała rybniczanina, czy jest zainteresowany kupnem. Zaproponowała, że sprzeda obraz za 3 tys. złotych. Nasz podejrzany nabył rzecz i tu z góry możemy zakładać – chciał go sprzedać z zyskiem – mówi Tadeusz Żymełka, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku.

Tomasz B. musiał jeszcze „zalegalizować” obraz, zdobyć wiarygodność. W tym celu zlecił swojej znajomej Wioletcie L., adeptce studiów pedagogiczno-artystycznych, sporządzenie opisu. - Ta pani na malarstwie na pewno się zna, ale nie jest rzeczoznawcą. Co ciekawe, jest pierwszą osobą, która dała nazwę temu obrazowi: „Dziewczyna w chuście”. Nie miała też wątpliwości, że „dzieło” jest autorstwa Leona Wyczółkowskiego. Została jednak wcześniej wprowadzona w błąd przez podejrzanego, który poinformował ją, że nabył rzecz za nieporównywalnie większą kwotę – dodaje prokurator rejonowy.

Dysponując opisem, Tomasz B. zamieścił oferty na stronach internetowych z propozycją sprzedaży obrazu za 20 tys. złotych. Na chętnego nabywcę nie musiał długo czekać – do mężczyzny zgłasza się syn przyszłej pokrzywdzonej kolekcjonerki z Małopolski. - To była zapuszczona „wędka” - rybniczanin zmienia swoje stanowisko i mówi, że pomylił się w kwocie, obraz jest tak naprawdę warty 200 tys. złotych, on sam wielokrotnie więcej zapłacił za „dzieło”. Jednakże, może negocjować i sprzedać rzecz za około 100 tys. złotych – relacjonuje Tadeusz Żymełka.

Co więcej, podejrzany podaje się za właściciela domu aukcyjnego, w rzeczywistości będąc jedynie jego pracownikiem. Umawia się z kolekcjonerką i rozpoczyna pertraktacje. Ostatecznie obie strony uzgadniają cenę obrazu, która opiewa na 70 tys. złotych. - Pokrzywdzona miała jednak wątpliwości co do autentyczności obrazu, wahała się. Mężczyzna rozwiał wszelkie wątpliwości składając oświadczenie na piśmie, że w przypadku potwierdzenia falsyfikatu, dom aukcyjny zwróci jej pieniądze – mówi dalej nasz rozmówca.

Kobieta ostatecznie kupuje obraz, ale oddaje go do rzeczoznawcy. Ten nie ma wątpliwości, że jest tak naprawdę podróbką. Kolekcjonerka wraca więc do Tomasza B. żądając zwrotu pieniędzy. - Podejrzany początkowo odmawia tłumacząc, że przedmiot jest na pewno autentykiem. Później jednak zmienia zdanie, ale oznajmia, że nie może oddać pieniędzy za względu na trudną sytuację finansową galerii. Ostatecznie pokrzywdzona w lutym złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Został powołany biegły rzeczoznawca, który wydał formalną opinię. Mamy do czynienia ze 100-procentowym falsyfikatem – dodaje szef rybnickiej prokuratury.

Wg sporządzonego badania farb i podłoża wynika, że obraz został namalowany ci najwyżej 20 lat temu, wykluczając w ten sposób autorstwo malarza Młodej Polski. - Prokurator nie miał żadnej wątpliwości co do podjęcia kolejnych kroków w tej sprawie. Nasz podejrzany nie jest zresztą nieskazitelny, już kilkukrotnie usłyszał od nas zarzuty przeciwko mieniu – dotyczą głównie paserstwa i oszustwa - zawsze ta sama kategoria. Będziemy wnosić o naprawienie szkody, co do wyroku skazującego – nie mam żadnej wątpliwości, że taki na pewno zapadnie. Mamy tu do czynienia z całym cyklem wprowadzania ludzi w błąd – tłumaczy prokurator Żymełka.

Tomaszowi B. może grozić nawet 8 lat więzienia. Sprawa stanie na wokandzie najwcześniej za pół roku.

Jak całą sprawę komentuje bohater tego artykułu? Od piątku próbujemy się z nim skontaktować się  – póki co bezskutecznie.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (10):
  • ~ZbigMa 2015-10-13
    08:47:56

    23 1

    Pozwolę sobie zauważyć, że przez kilka ładnych lat Tomasz B. był ulubieńcem mediów i dziennikarze całkiem poważnie opisywali jego kolejne przedsięwzięcia, by przypomnieć tylko aukcje dzieł sztuki (pisał o nich również rybnik.com.pl) organizowane po to, by na snobizmie ludzi z kasą zarobić kilka tysięcy. Niektóre z jego pomysłów były idiotyczne, ale wtedy dziennikarze jakoś nie byli tak bardzo krytyczni. Przypominam sobie jakiś numer ze zdjęciem panoramy Rybnika, na którym mieli się podpisywać rybniczanie. Pisano wtedy, że w ten sposób powstanie "bezcenna pamiątka dla potomnych..." To tylko jedna z medialnych bzdur wymyślonych przez pana Tomasza B. i "kupiona" przez media.
    Osobiście, oczywiście za dużo mniejsze pieniądze, kupuję tylko te obrazy, które mi się podobają, nie patrząc na autora czy datę rzekomego powstania. Nikt nie nazwie mnie kolekcjonerem, ale też nikt nie puści mnie w trąbę. A do tego, by moje małe dzieci obcowały ze sztuką wcale nie są mi potrzebne oryginały za pół miliona.

  • ~siwy_rybnik 2015-10-13
    09:19:13

    13 1

    Na sztuce się nie znam, więc się nie będę wypowiadał. Jednak na życiu trochę się znam i zastanawia mnie dlaczego ten Pan pomimo kilku wyroków (tak pisze w treści artykułu) ciągle pracował w galerii? Żyjemy w jakimś chorym kraju. Mam nadzieję, że jakimś cudem właściciel tej galerii nie miał pojęcia o "wybrykach" tego Pana (mało w to wierzę). Niech będzie, że szef nie wiedział. Jednakże dalej nie rozumiem dlaczego ten Pan jest dalej "pracownikiem" tej galerii? W treści artykułu nic nie pisze, aby ta osoba została dyscyplinarnie zwolniona. Chora sytuacja, normalny szef taką osobę by od razu zwolnił, zwłaszcza, że działał on na szkodę tej galerii. A może sprawa jest poważniejsza niż się wydaje i właściciel tej galerii był umoczony w cały proceder, dlatego ten Pan bezkarnie - pomimo wyroków i ostatniego oszustwa na 70 tys. zł - ciągle pracuje w tej galerii? W 99% podobnych przypadków ten Pan dawno by już nie pracował oraz miałby założoną sprawę przez pracodawcę z tytułu działania na szkodę firmy. Coś tu śmierdzi.

  • ~xxxx 2015-10-13
    09:33:54

    13 1

    pewnie to jego galeria,tylko otworzona na jakiegos słupa

  • ~siwy_rybnik 2015-10-13
    09:40:37

    8 1

    Bardzo możliwe, że koleś galerię otworzył na jakiegoś "słupa". Od lat dało się wyczuć, że jego niektóre inicjatywy są mocno podejrzane. Zresztą wiele osób pod komentarzami dotyczącymi tego Pana wyraźnie sugerowało, że coś jest z tym człowiek nie w porządku. W końcu gościu wpadł i wierzę, że z co najmniej rok posiedzi w więzieniu a po wyjściu wystawi na aukcje kraty z swojego okna więziennego. A może przez przypadek w "pierdlu" odkryje zaginione przed laty dzieła sztuki.

  • ~Abisall 2015-10-13
    09:43:07

    3 1

    Dla Tomasza B. takie 70 tyś. zł to mały pikuś i pewno nawet nie rozumie o co się baba piekli, kłopoty finansowe ma zawsze jak przychodzi do oddawania pieniędzy. Jako że w internecie nic nie ginie taki mały link do zdarzeń z przeszłości pana Tomasza B. http://www.pomorska.pl/publicystyka/art/6779733,skarby-ktorych-nie-ma,id,t.html?cookie=1

  • ~siwy_rybnik 2015-10-13
    09:55:00

    8 1

    @Abisall - świetny artykuł znalazłeś. Aż dziwię się, że tak wiele osób chętnie współpracowało z tym Panem. Każdy mądry człowiek z łatwością mógł sobie odpowiedzieć czy na pewno ten Pan jest uczciwy. Informacje z artykułu: "Sąd Okręgowy w Toruniu w maju 2003 roku nakazał Bodachowi zwrócić kolekcjonerowi listy. Dziwnym zbiegiem okoliczności listy zniknęły podczas napadu rabunkowego na sklep, w którym pracował Bodach. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone, według prokuratury nie było dostatecznych dowodów na popełnienie przestępstwa. Do mieszkania Bodacha zapukał więc komornik, ale okazało się, że śląski handlarz nie posiada żadnego majątku, z którego można byłoby przeprowadzić egzekucję. Czynności zatem zawieszono. "

  • ~Jan R. 2015-10-13
    09:56:06

    1 1

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~Gryjta 2015-10-13
    12:03:05

    0 1

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~siwy_rybnik 2015-10-13
    15:26:59

    8 0

    To prawda prokurator w Rybniku ma na nazwisko Żymełka, a nie Rzymełka. Niestety tutaj redakcja się nie popisała. Przed publikacją jakichkolwiek nazwisk, warto je weryfikować za pomocą dowolnych narzędzi (najprościej korzystając z wyszukarki google).

  • ~Kurz 2015-10-16
    20:30:18

    1 5


    Ja nie wiem, czy Temida
    Troszeczkę nie przesadza ?
    Gdy KTOŚ chce ciut zarobić,
    To ona mu przeszkadza.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.