Zamiast do 5-gwiazdkowego hotelu w Turcji, trafili do chlewu. Wczasy "all inclusive" były dla rodziny Sewcia udręką

Miała być przygoda, był stres i brud

Wielu mieszkańców Rybnika i regionu kojarzy zapewne Seweryna Dutkę. Mieszkaniec naszego miasta jest aktywnym internautą działającym w social mediach. Było o nim ostatnio głośno dzięki występowi w serialu „Pamiętniki z Wakacji” »Rybniczanin spędził kilka tygodni w raju. Zobaczymy go w „Pamiętnikach z wakacji”« To, co przeżył niedawno wraz z żoną i dwójką dzieci, może posłużyć jako scenariusz do innej produkcji filmowej.

Po raz pierwszy od 5 lat rodzinie udało się wyjechać na zagraniczne wczasy. Wybrali wypoczynek kurorcie Alanya na Riwierze Tureckiej – to popularny kierunek wśród turystów, nie tylko z Polski. Miejsce ich noclegu też miało być nie byle jakie, bo w 5-gwiazdkowym hotelu. Cała ta „przyjemność” (w ciągu 7 dni) kosztowała naszego rozmówcę około 10 tys. złotych.

To jest jakaś konkretna kwota. Nie ważne, czy turysta płaci dwa lub pięć tysięcy. Nie spodziewaliśmy się złotych tarasów, czy klamek, bo nie o to w tym chodzi. Nie ważne, ile zapłacimy - to nie upoważnia biura podróży, by wysyłało dorosłych z dziećmi do takiego chlewu. Muszę to powiedzieć wprost i po imieniu – mówi Seweryn Dutka.

Pierwszy sygnał o problemach w tureckim hotelu pojawił się, zanim rybniczanie weszli do swojego pokoju.

Nasz horror zaczął się wieczorem, jak przyjechaliśmy do hotelu. Poszliśmy od razu na kolację. Wiadomo, jak to po tak długiej strasie – każdy chciał iść do ubikacji. Weszliśmy do takiej przy jadalni, a tam smród niesamowity. Nie będę dokładnie opisywał, co widzieliśmy. Można sobie to wyobrazić. Wtedy padło po raz pierwszy pytanie: „kaj my są?” - wspomina nasz rozmówca.

Po kolacji nadszedł moment na rozpakowanie bagaży w pokojach. Tu kolejna przykra niespodzianka, która dotknęła też innych turystów.

Od razu zauważyliśmy, że nasz pokój nie był sprzątany. Mój znajomy znalazł u siebie na podłodze samochodziki po poprzednich lokatorach. Inne kobiety mówiły, że ich prześcieradła są brudne. Musiały obrócić je na drugą stronę. Kolejna z pań skarżyła się na świeży brud na poduszce – w ogóle nie była ona przebrana. Do tego dochodzi ta sławna już łazienka – słyszymy.

Jako pierwsza z prysznica skorzystała żona pana Seweryna. On z pokoju słyszał, że naciąga wąż od prysznica i leje wodę na kafelki kabiny prysznicowej.

Wraz z wodą spływała pleśń i włosy.

Potem ja poszedłem się wykąpać. Kran został mi w ręce. Musiałem iść cztery razy na recepcje i zgłaszać problem. Obsługa hotelowa totalnie ma wszystko w d***e. Dopiero na drugi dzień ktoś przyszedł naprawić prysznic z tym że zrobił to tak „umiejętnie”, że jak leciała woda z prysznica to i z kranu.

- Poradnik turysty. Pamiętaj by zawsze, ale to zawsze na wczasy zabrać ze sobą KARCHER i środek grzybobójczy – żartował wtedy rybniczanin. Z biegiem czasu było coraz mniej okazji do śmiechu.

Grzyby, incydent kałowy i koty wyżerające z talerzy

Co z tego, że w hotelu działa klimatyzacja, skoro nikt jej od dawna nie czyścił. Rybniczanin pokazał nam zdjęcia.

Dwa centymetry, dwa centymetry grzybów. Maskara. I to oczywiście trafiało do naszych płuc – zauważa.

Dalej jest jeszcze „lepiej”. Klimatyzacji nie ma na stołówce. Przy upalnej pogodzie topiły się miękkie produkty, a więc sery, masła czy desery. Jeżeli już udało się dotrzeć do w miarę dobrze wyglądającego jedzenia, to okazywało się, że… brakuje czystych stolików. Obsługa hotelu nie kwapiła się z tym, by uprzątnąć brudne talerze, czy wyczyścić blaty.

Seweryn Dutka opowiedział nam też sytuację na przyhotelowym basenie. Problemy na kąpielisku Ruda, to przy tym pikuś.

Podczas naszego pobytu chłop po prostu – przepraszam za wyrażenie – zesrał do basenu. Wie pan jak zajęli się tym problemem? Przyszli z obsługi, rozłożyli barierki, chwycili nieczystości na sitko, wyciepali je do krzaków, a sitko wypłukali w basenie. Usunęli barierki i basen otwarty. Ruda to jest jednak szczyt luksusu – zauważa nasz rozmówca.

Wracamy jeszcze do jedzenia, bo jak się okazuje – jest przeznaczone nie tylko dla ludzi. Rybniczanin dowiedział się, że w „blokach startowych” czekają koty, które bez ceregieli przechadzają się wśród talerzy, wyżerając interesujące je kąski.

O tym wszystkim opowiadają turystki, z którymi udało się porozmawiać na miejscu panu Sewerynowi:

- Odpływ wody w ogóle nie działa, woda ciśnie do góry, w każdym kącie brud, smród, robaki i pleśń

- Nie działa klimatyzacja, w pokoju jest parówa, nie można wytrzymać. Po dwóch godzinach ktoś przyszedł i powiedział, że musimy poczekać do następnego dnia. Jeśli zacznie działać to super, a jeśli nie, to nie wiadomo, czy wymienią nam pokój, bo jest tyle gości, że brakuje wolnych pokoi.

Sami zresztą zobaczcie i posłuchajcie:

Rezydentka? Ona dbała o interesy hotelu, a nie klientów. Pytamy się jej, czy nie widzi, co tutaj się dzieje. Odparła, że nie słyszy wielu narzekań, choć zdarza się 20% reklamacji. Poprosiłem, by zmieniła nam hotel. Znalazła dwie opcje, z czego pierwsza była jeszcze gorsza niż ta aktualna. W drugiej opcji życzyli sobie 900 euro dopłaty. To był nieakceptowalne. Nikt nie był przygotowany, żeby ponad 4 tysiące złotych zapłacić. Poprosiliśmy zatem o zamianę pokoi. No to nam dali do obejrzenia dwa. Standardy były takie same. Zostaliśmy w tym starym – dodał nasz rozmówca.

Co z tego, że plaża piękna…

Rodzina Seweryna Dutki znajdowała ukojenie na skołatane nerwy w plaży i ciepłej wodzie morza. Mili byli też lokalsi. Tylko co z tego, skoro na noc i tak trzeba było wrócić do brudu?

Mieliśmy strach cokolwiek jeść z hotelowej stołówki. Tam mnóstwo ludzi chodziło z zatruciem pokarmowym. Sam widziałem dwie kobiety, które co 5 minut chodziły do ubikacji. Jedna miała biegunkę, druga wymiotowała. Miały wracać samolotem do Polski, to musiałem jedną poratować stoperanem – wspomina.

Nieprzyjemności nie ominęły też rodziny pana Seweryna. Jego syn po powrocie z Turcji musi leczyć się antybiotykami i inhalacjami górnych dróg oddechowych.

Szkoła przetrwania Beara Gryllsa to pikuś przy moim urlopie. Teraz wiem, że przetrwom już wszędzie – starał się żartować rybniczanin.

Ludzie, czytajcie opinie

Seweryn Dutka wyjaśnia, czemu postanowił nagłośnić temat w mediach społecznościowych.

Nagrałem to, by ludzi przestrzec przed czymś takim. Nie mam w zwyczaju robić „dram”, narzekać na coś. Uważam, jednak że warunki w hotelu były nieludzkie. Nasz urlop nie był urlopem. Nawet z żoną popłakaliśmy się z tej bezsilności. Jakby była możliwość, to byśmy w dwa dni wrócili samolotem do Polski. Tyle tylko, że nie było takiej możliwości. Ktoś zaraz powie: trzeba było czytać wcześniej opinie o hotelu. Zrobiliśmy to, opinie były różne. Sam działając jako przedsiębiorca biorę po uwagę, że opinie w necie mogą być przesadzone, a wręcz krzywdzące, czy oczerniające. Tym bardziej że hotel zachwalało biuro podróży w Polsce. Jak się okazało, negatywne komentarze były prawdziwe – stwierdza gorzko nasz rozmówca.

Zaznacza też, by nie zrażać się do Turcji.

To naprawdę fantastyczny kraj i naprawdę super ludzie! - dodaje.

Rybniczanin złożył reklamację do biura podróży, które poleciło mu wycieczkę. Poniżej zajdziecie też kilka innych wątków, o których nie pisaliśmy wcześniej:

Co na to biuro podróży (nazwa znana redakcji)? Wysłaliśmy pytania, czekamy na odpowiedź.

Czy Wy również mieliście podobne „przygody” co Seweryn Dutka? Piszczcie w komentarzach, wysyłajcie swoje historie i zdjęcia na adres: [email protected].