Zajrzeliśmy do pierwszego w Rybniku pieca kremacyjnego. Wkrótce rozgrzeje się do 800°C (zdjęcia, wideo)

Skąd ta wielomiesięczna „obsuwa”?

Tu nie ma co owijać w bawełnę, nie ma co uciekać od nieuniknionego. Każdy z nas spędzi na tej ziemi swój określony czas. Jedni dożyją spokojnej starości, drugich dopadnie choroba, która przyśpieszy nieuniknione. Jeszcze innych spotka nieszczęśliwy wypadek, który nagle przekreśli wszystkie marzenia i plany. Nasze wspólne drogi zakończą się na cmentarzu. Od nas jednak zależy, w jakiej formie spoczniemy w ziemi.

Nie tak dawno pisaliśmy, że w Rybniku coraz popularniejsze są kremacje zwłok. W tym roku taką formę pochówku wybrała ponad połowa mieszkańców »Ponad połowa rybniczan zdecydowała się w tym roku na kremację. Kiedy ruszy krematorium w Rybniku?«

Jest więc zapotrzebowanie na krematoria, a z tendencji wzrostowej wynika, że już teraz jest konieczność, by w Rybniku działała taka instalacja. Jak udało nam się dowiedzieć od Andrzeja Kałuzińskiego, kierownika Działu Cmentarzy Komunalnych Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku, praktycznie wszystko już jest gotowe, by uruchomić pierwsze rybnickie krematorium.

Otrzymaliśmy odpowiedź z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Musimy uzupełnić jeszcze pewne rzeczy w papierach. To już nie są sprawy techniczne, tylko dokumentowe – wyjaśnia nasz rozmówca.

Skąd w ogóle wzięła się „obsuwa” czasowa w otwarciu instalacji? Przypomnijmy, że miała zostać uruchomiona już w marcu tego roku. Okazało się, że piec kremacyjny jest za głośny, co nie było standardowym błędem występującym przy budowaniu tego typu obiektów.

Piec, który zakupiliśmy – jest z górnej półki. Przy jego zamawianiu przygotowywaliśmy się na kolejne obostrzenia środowiskowe, które mają wejść. Dlatego od razu pomyśleliśmy też o rekuperacji. Najprawdopodobniej właśnie to wpłynęło na większy hałas niż przy piecach starszych generacji. Nikt nie wziął tego pod uwagę. To trzeba było poprawić, ale plus jest taki, że nie będziemy musieli przerabiać krematorium pod wymogi środowiskowe – dowiadujemy się od Andrzeja Kałuzińskiego.

Sam budynek krematorium w przyszłości zostanie rozbudowany o kolejne piętro, na którym zostanie założona rekuperacja.

Cmentarze nie są z gumy

Nasz rozmówca zauważa, że cmentarze w Rybniku nie będą się wiecznie rozszerzać – zwłaszcza że znajdują się w miejscach zabudowy.

Cmentarz komunalny przy ul. Rudzkiej zyskał jeszcze tereny od szpitala psychiatrycznego. Pojawiają się więc tam nowe kwatery, ale one też się kiedyś wyczerpią i koniec. Nie ma więcej wolnej przestrzeni. Będziemy odchodzić jako społeczeństwo od tradycyjnych pochówków. Taki będzie wymóg czasów – zauważa kierownik Działu Cmentarzy Komunalnych.

Co więcej, coraz częściej zdajemy sobie też sprawę z proekologicznego podejścia.

Nie oszukujmy się, trumna jednak powoduje jakieś skarżenia gleby, prochy już nie. Złożenie urny jest łatwiejsze i zajmuje mniej miejsca. Dużą rolę ogrywają już kręgi pamięci. Ludzie niestety, ale coraz częściej migrują. Skończyło się rodzinne siedzenie w jednym miejscu. W tej chwili dzieci są w Holandii, w Anglii, w Nowej Zelandii. Nie będzie kto odwiedzał grobów. Podam przykład. Przyszła do mnie pewna pani i powiedziała, że ona by chciała sobie zarezerwować miejsce w kręgu pamięci. Tyle, że my nie prowadzimy rezerwacji. Wyjaśniłem jej, że taką wolę musi zapisać sobie w testamencie. Wyjaśniła, dlaczego podejmuje taki krok. Powiedziała, że jej syn mieszka właśnie w Nowej Zelandii, córka jest gdzieś w Ameryce Środowej. Nie wie, czy ktokolwiek przyjdzie na jej grób. W efekcie jej nagrobek zostanie zlikwidowany – relacjonuje nasz rozmówca.

Dodaje, że już teraz widać na nowej części cmentarza groby, które po latach nadal mają drewniane skrzynie.

Drewno z czasem się rozpadnie, już w wielu miejscach nie widać na tabliczkach, kto tam spoczywa – dodaje.

„Jak umrę, to zadzwonię”

Przechodzimy do konkretów, czyli samego krematorium. Dziennie będzie w stanie dokonać od 6 do8 kremacji – w zależności od zwłok.

Im człowiek będzie większy, tym proces się wydłuży – z jednego względu. Składamy się głównie z wody. Piec nie może palić się w takiej samej temperaturze i czasie w przypadku osób większych, szerszych – wyjaśnia Andrzej Kałuziński.

Odnośnie samej temperatury, wartością graniczną od której piec zaczyna działać to 800° C.

Potem instalacja dobiera sobie temperaturę. W środku może być nawet tysiąc stopni. Za to wszystko odpowiada już komputer, który dobiera odpowiednie parametry na podstawie wagi. Proces nadzoruje jednak człowiek. Przy tych starych piecach było tak, że to operator musiał mieć wiedzę i dopasowywał wszystkie parametry. W rybnickim krematorium będzie myślał z nas komputer – słyszymy.

Nasz rozmówca od razu też zastrzega – nie ma żadnych zapisów na kremację. To się zmieni, gdy krematorium zostanie uruchomione.

Była zabawna sytuacja – jeżeli mogę posłużyć się czarnym humorem. Był już u nas pewien starszy pan. Szukał miejsca do swojej kremacji. Stwierdził, że jeżeli ma być skremowany, to tylko w Rybniku. Dodał: „jak umrę, to zadzwonię”. Nie wiem jak chce ten pan to zrobić – uśmiecha się kierownik.

- Także krematorium wzbudza wśród rybniczan zainteresowanie. Mają pytania w związku z tym. Wydaje mi się, że w przyszłości liczba tradycyjnych pochówków zatrzyma się na około 20%, reszta to kremacje – słyszymy.

Za tym będzie szedł rozwój kolumbariów. Jak się dowiadujemy, już zaprojektowano nowe pole urnowe.

Jaki będzie koszt kremacji?

W ostatnich latach wokół Rybnika powstało sporo krematoriów. ZZM nie zamierza jednak z nimi konkurować.

Tak naprawdę to średnio możemy konkurować z zakładami prywatnymi. Musimy działać wg sztywnych wytycznych. Prywatne krematorium może sobie pozwolić na więcej. Nie będziemy też wychodzili z naszą ofertą na zewnątrz. Nie zamierzamy podbierać kogoś z Raciborza, czy Jastrzębia. Wiem, że w samym Rybniku jest zainteresowanie. Pamiętam, jak wiele ludzi do nas przychodziło i pytało o postępy prac na budowie – mówi Andrzej Kałuziński.

Dodaje, że jeszcze nie ma opracowanego cennika, ale będzie zbliżony do tego w Żorach.

Naszego rozmówcę martwi coś innego – cena gazu, a właśnie takim paliwem będzie zasilane krematorium.

Niestety nas mocno dobija opłata dystrybucyjna za gaz. Nie mówimy więc tu o samym zużyciu gazu. W czasie próby rozpalenia pieca zużyliśmy pomiędzy 60 a 80 metrów sześciennych. Takiej ilości surowca będziemy potrzebowali już na starcie. Sama kremacja ma rzekomo zużywać pomiędzy 15 a 20 metrów sześciennych – wylicza.

Nieużywany piec stygnie w ciągu 3 dni o 400 stopni Celsjusza. Gdyby stał nieużywany tydzień ochłodzi się do temperatury otoczenia. Dlatego plan jest taki by instalacja dokonywała choćby 3-4 kremacji dziennie.

W planach jest drugi piec

Jeżeli krematorium w Rybniku znajdzie się w kręgu zainteresowania mieszkańców naszego miasta i regionu, w budynku postawiony zostanie kolejny piec. Jest przygotowane nawet miejsce pod nową instalację.

Aparaturę będą obsługiwała dwójka przeszkolonych pracowników cmentarza komunalnego.

Trwają jeszcze prace nad urządzeniem pokoju pożegnań, w którym rodzina będzie mogła pożegnać się w spokoju ze zmarłym przed spopieleniem. Powstają też chłodnie, w których będzie można przechowywać 16 ciał.

Byliśmy na miejscu, zajrzeliśmy do środka pieca. Zobaczcie zdjęcia i wideo.

 

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

 

 

Post udostępniony przez Rybnik.com.pl (@rybnikcompl)