zamknij

Wiadomości

Wielkanoc jak dawniej. Kazimiera Drewniok wspomina śląskie święta sprzed lat (wideo)

2025-04-19, Autor:  Bartłomiej Furmanowicz

Czy Wielkanoc na Śląsku wygląda dziś tak samo, jak kiedyś? Co zostało z dawnych tradycji, a co przeminęło bezpowrotnie? Na te pytania odpowiada Kazimiera Drewniok – malarka, regionalistka, pasjonatka historii Śląska. W rozmowie z portalem Rybnik.com.pl barwnie wspomina swoje dzieciństwo w Radlinie, święta spędzane z rodziną i to, jak przygotowywano się do Wielkanocy przed dekadami.

Reklama

Triduum Paschalne – czas skupienia i wyciszenia

To było takie wyciszenie i oczekiwanie, tak bym to skwitowała – mówi pani Kazimiera.

Jak wspomina, Śląsk był zróżnicowany: przemysłowy, pełen kopalnianego pyłu i dymu, ale też zielony i pełen tradycji.

W Radlinie, przez zakopcone kominy, pył osadzał się na naszych białych kołnierzykach. A jednak to było święto, więc trzeba było być dobrze ubranym, iść do kościoła, zachowywać się godnie – wraca pamięcią.

Post był surowy, a święta traktowano jako nagrodę za wyrzeczenia.

Nie było wtedy cateringu. Wszystko robiło się samemu. Trzeba było być dobrym dla drugiej osoby, wyrzekać się przyjemności. To dawało świętom wagę – dodaje.

Koszyczek pełen symboli i smaków

Jednym z najważniejszych momentów była święconka. Jak mówi pani Kazimiera:

Przede wszystkim chleb, baranek z czerwoną flagą, babka, kroszonki. Moja mama farbowała jajka w cebuli, a potem misternie wycinała wzory nożykiem – kwiaty, listki.

Baranka wypiekał piekarz w specjalnej formie, a święconkę układano na mchu.

To bardzo ładnie wyglądało i to zawsze mi się kojarzy z domem rodzinnym.

Wielkanocne gniazdka i dziecięca radość

Zarówno w Radlinie, jak i na wsi pod Raciborzem, dzieci z niecierpliwością czekały na świąteczne poranki.

Rano szukaliśmy gniazdek. To nie były wielkie prezenty – czasem cukierki i kakao albo pierniczki. Ale kiedyś znalazłam największe jajko – różowe, od gęsi. Byłam z siebie bardzo dumna – słyszymy.

Śmigusa Dyngusa nie dało się uniknąć

Drugi dzień świąt był pełen śmiechu i wody.

Lało się, ale nie perfumami! Studnia, wiadro – i dziewczyny do wody! Jak nie byłaś mokra, to znaczyło, że się nie podobałaś. Było wrzasku, ale nikt się nie obrażał – wspomina z uśmiechem.

Wspomnienia z różnych stron Śląska

Pani Kazimiera wspomina też różnice między regionami.

Inne były też wypieki: w Ligocie kołoczki okrągłe, u teściowej bardziej zawijane. Nawet sposób ozdabiania jajek był inny. Mój teść miał specjalne piórko, którym maczał w kwasie i rysował na jajkach cudowne wzory – wspomina Kazimiera Drewniok.

Czy coś z tamtej Wielkanocy jeszcze z nami zostało?

Dziś święta są inne – bogatsze, ale może mniej uduchowione.

Nie ma postu, nie ma umartwienia. Kiedyś czekało się na święta, teraz mamy wszystko na co dzień. Wtedy babcia zanosiła wypieki sąsiadom, dziś dzieci jedzą słodycze codziennie. Może i dobrze, ale coś się zatraciło.

Na pytanie, gdzie spędzi tegoroczną Wielkanoc, pani Kazimiera odpowiada.

Jestem zaproszona do synowej. Będzie cała rodzina, dzieci będą szukały zajączka. Ale drugiego dnia, na urodziny, pewnie zostanę w domu i wezmę się za malowanie – zaznacza.

Co jeszcze powiedziała znana rybniczanka? Oglądajcie, posłuchajcie:

Oceń publikację: + 1 + 29 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za bezpłatną komunikacją miejską w Rybniku?




Oddanych głosów: 923