„Stop Yulin”. Mieszkańcy protestują przeciwko bestialskiemu zabijaniu psów

Mieszkańcy Rybnika i okolic protestują przeciwko festiwalowi, który zasłynął na świecie jako święto zabijania w bestialski sposób psów i kotów. Mieszkańcy Youlin wierzą, że mięso zwierzęcia bitego i cierpiącego jest smaczniejsze. Dlatego też co roku w święto przesilenia letniego na rzeź przeznacza się tysiące zwierząt.

Miłośnicy czworonogów protestują, na całym świecie prowadzą akcję #StopYulin, domagają się odwołania święta. Do akcji przystąpili również mieszkańcy naszego miasta i regionu. Wczoraj wieczorem zebrali się na parkingu kąpieliska Ruda, po czym udali się na pobliski cmentarz pacjentów szpitala psychiatrycznego pomordowanych w czasie II wojny światowej.

Tam zapalili znicze i ułożyli je w napis „Stop Yulin”. - Ktoś mi dzisiaj powiedział, że w tym momencie, gdy stoimy tutaj, tam gdzieś wszystkie te psie mordki walczą o każde tchnienie. Dziękuję wszystkim tutaj zgormadzonym, że mogliśmy oświetlić im ten tęczowy most – powiedziała do zgromadzonych Ewelina Puch Piskuła, jedna ze współorganizatorek akcji w Rybniku.

Agnieszka Jaroszuk-Jaroszewska, która również przyczyniła się do wczorajszego wydarzenia podkreśliła, że zapalenie zniczy nie uratuje czworonogów w Youlin, ale uświadomi innych mieszkańców miasta o sytuacji w Chinach. – W Internecie można zobaczyć, w jaki sposób są katowane zwierzęta w Youlin. Nie oglądałam filmów, nie mam sił tego oglądać. Trzeba uświadamiać ludzi, mówić im o co nam chodzi. Niech Chińczycy jedzą sobie psy, taką mają kulturę. Niech jednak nie torturują zwierząt i nie robią z tego powodu święta – dodała.

Kampania przynosi rezultaty. Małgorzata Brachmańska o rzezi psów i kotów dowiedziała się w tym roku. – Jestem zbulwersowana, zdarza się, że nie śpię z tego powodu po nocach. Zwierzęta są obdzierane żywcem ze skóry, umierają w męczarniach. Jaki musi być to ból – powiedziała nam rybniczanka.

Akcja z zapalaniem zniczy zostanie powtórzona 30 czerwca, gdy w Youlin będzie kończył się kontrowersyjny festiwal.