Śmiertelny wypadek w Rybniku-Kamieniu. Mieszkańcy w szoku

Nie minęły jeszcze 24 godziny od tragicznego wypadku, do jakiego doszło w niedzielne popołudnie w Kamieniu.

Przypomnijmy, kierujący oplem corsą potrącił śmiertelnie 7-letniego chłopca, który spacerował ulicą Hotelową razem z rodzeństwem i rodzicami.

Okazało się, że oplem jechało pięć osób, w tym czterech dorosłych, którzy byli pijani. U jednej z kobiet alkomat wskazał 4,5 alkoholu. Po wytrzeźwieniu sprawcy wypadku zostaną przesłuchani. Policjanci muszą m.in. ustalić kto siedział za kierownicą pojazdu.

> Śmiertelny wypadek w Kamieniu: sprawcy pijani!

Dziś, w miejscu tragicznego zdarzenia płoną znicze. Mieszkańcy Kamienia są w szoku. Niedowierzają w to, co się stało.

W sklepie spożywczym przy Hotelowej spotykamy panią Sylwię. Kobieta kupuje kwiatki i znicze. W niedzielę była na miejscu zdarzenia kilka minut po tragedii.

- To był straszny widok. Rodzice chlopczyka płakali. Podeszłam do drugiego dziecka, przytuliłam je, powiedziałam, że będzie dobrze. Niestety, po reakcjach strażaków było widać, że chłopca nie da się uratować

– opowiada nam pani Sylwia, która dziś na miejsce wypadku idzie razem z mężem postawić drewniany krzyżyk.

Na skrzyżowaniu ulicy Hotelowej z Boya-Żeleńskiego zatrzymuje się pan Artur, który jedzie na rowerze w towarzystwie dwóch synów. Mieszka nieopodal, przy ulicy Robotniczej.

- Czy pana zdaniem ta droga jest należycie zabezpieczona? - pytamy.

- Na pewno nie jest tu bezpiecznie. Ludzie jeżdżą z górki jak szaleni, nie uważają na dzieci, na rowerzystów, na nikogo. Może trzeba postawić tu kolejne, dodatkowe progi zwalniające?

- pyta retorycznie pan Artur.

Mieszkańcy Kamienia, z którymi rozmawialiśmy domagają się surowych kar dla sprawców śmiertelnego wypadku.

- Takim bezmyślnym ludziom powinno się dożywotnio zabierać prawo jazdy. W ogóle nie powinni wsiadać za kierownicę – mówi pani Sylwia.

Więcej o tragicznym zdarzeniu w Kamieniu w naszym materiale wideo: