zamknij

Wiadomości

Sławek rozpłynął się w powietrzu. Policja zareagowała za późno?

2020-07-04, Autor: 

Mijają 2 tygodnie od czasu, gdy słuch zaginął po Sławomirze Kosku. Ostatnią osobą, która go widziała to dróżniczka na przejeździe kolejowym w Kamieniu. Potem mężczyzna jakby rozpłynął się w powietrzu. Rodzina i bliscy zaginionego mają żal do policji w Knurowie. Ich zdaniem mundurowi zareagowali zbyt późno, bo dopiero... 4 dni po zaginięciu.

Reklama

Tajemnicze zaginięcie

Jak to możliwe, że po 39-latku z Knurowa nie pozostał żaden ślad, tylko but, skarpetka i portfel? Na to pytanie stara się odpowiedzieć coraz więcej osób. Okoliczności zaginięcia Sławomira Koska generują kolejne pytania i wątpliwości. Jak na razie żadne z nich nie przybliżają do odnalezienia mężczyzny.

Znamy jednak okoliczności poprzedzające to zdarzenie. Marta (nazwisko znane redakcji), przyjaciółka Sławka zna go od 30 lat.

- To mój bliski przyjaciel i partner od mojej przyjaciółki. W poniedziałek, 22 czerwca wezwała pogotowie, bo dostał padaczki – mówi kobieta.

Mężczyzna nie trafił do WSS nr 3, ale szpitala psychiatrycznego przy Gliwickiej. Wcześniej dostał relanium – silny lek uspokajający.

- Miał na Gliwickiej podjąć się leczenia detoksykacyjne. Szkopuł w tym, że tego dnia nie spożywał żadnego alkoholu, widziałam go. Mimo to w szpitalu odmówili mu leczenia, bo miał być pijany. To kłamstwo! - dodaje wzburzona rozmówczyni.

Mało tego, jak relacjonuje pani Marta, szpital nie poinformował partnerki, by przyjechała po mężczyznę.

- Wypuścili go w „luz pas”. Znalazł się przy przejeździe kolejowym w Kamieniu. Od dróżniczki dowiedziałam się, że wezwała pogotowie ratunkowe, bo miał poczuć się źle i upaść. Traf chciał, że na miejscu spotkały się dwa zespoły pogotowia. Jedna karetka skądś właśnie wracała. Stwierdzono, że Sławek jest spokojny, że rzeczowo gada. To oczywiste, skoro dostał wcześniej relanium. Pogotowie twierdzi, że chciało go zabrać, ale miał odmówić pomocy. Dali mu więc latarkę i odblask, by był widoczny w nocy. Następnie odjechali – mówi kobieta.

Tymczasem Marta relacjonuje to, co widziała dróżniczka. Mężczyzna opierał się o słupek na przejeździe. Próbował gdzieś zadzwonić, korzystał z pomocy dróżniczki, która ładowała mu telefon.

- Twierdzi, że przez telefon podał synowi adres: Robotnicza 14 w Kamieniu i że jest na przejeździe. Może być jednak tak, że syn nie dosłyszał adresu. W Kamieniu jest słaby zasięg. Mimo to partnerka Sławka pojechała do niego, nie mogła go już odnaleźć – dowiadujemy się.

Sławek przeprosił za kłopot i powiedział „dobranoc”

Udało nam się dodzwonić do dróżniczki, która 22 czerwca pełniła dyżur w Kamieniu. To ona jako jedna z ostatnich osób widziała Sławomira Koska.

- Pogotowie nałożyło mu opaskę na rękę. Oddalił się w kierunku Knurowa – mówi.

Jak dodaje dróżniczka, mężczyzna kontaktował, rozmawiał.

- Jak pogotowie odjechało. Zastukał do mojej dyżurki i zapytał się, czy w międzyczasie ktoś pytał się o niego, czy ktoś przyjechał. Powiedziałam, że nie. Przeprosił za kłopot i powiedział „dobranoc”. Absolutnie nie wyglądało na to, że ma jakieś problemy – słyszymy od dróżniczki.

Policja zbagatelizowała sprawę?

Sławomir nie wrócił na noc, nie pojawił się też w domu następnego dnia. Pani Beata – partnerka mężczyzny zgłosiła jego zaginięcie we wtorek.

- Sprawą zajął się jeden z policjantów w Knurowie. Następnego dnia to zadanie przejął jego kolega. Pojechałyśmy pokazać mu mapę od jasnowidzki, która współpracuje z policją. Powiedział, że nie będzie z nami dyskutował. Zapytałam, co musi się stać, by policja podjęła trop. Usłyszałam w odpowiedzi, że sprawa jest monitorowana, ale teraz nie ma na to czasu – słyszymy od Marty, naszej rozmówczyni.

Kobiety nie zamierzały czekać, Beata i Marta zaczęły wieszać plakaty. W sieci znalazło się ogłoszenie o organizacji akcji poszukiwawczej.

- Zebraliśmy 20 osób, pojechaliśmy do Kamienia, szukaliśmy Sławka w przydrożnych rowach. Przy drodze znaleźliśmy tylko jeden but, skarpetkę, portfel i odblask – mówi kobieta.

Rodzina i bliscy mają żal do policji w Knurowie, że tak długo zwlekała z poszukiwaniami.

- Dopiero 4 dni od zaginięcia podjęto działania. Akcję rozpoczęła nie knurowska policja, a rybnicka. Mundurowi z Rybnika w ogóle nic nie wiedzieli o zaginięciu. Nikt im nie dał znać! Dopiero oni zainteresowali się zaginięciem – dowiadujemy się od pani Marty.

Nasza rozmówczyni ma obawy co do losów mężczyzny.

- Sławek to nie jest człowiek, który by się gdzieś „puścił”. Nie miał przy sobie pieniędzy, nie zostawiłby od tak portfela. Ktoś celowo mógł mu coś zrobić – mówi przestraszona.

Policja się tłumaczy

O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy Komendę Miejską Policji w Gliwicach, której podlega komisariat w Knurowie. Odpowiedź otrzymaliśmy od sierż. sztab. Krzysztofa Pochwatki, zastępującego oficera prasowego KMP Gliwice:

Pragnę na wstępie nadmienić, że fakt zaginięcia Pana Sławomira Koska, został zgłoszony w Komisariacie Policji w Knurowie w dniu 23 czerwca 2020 roku po godzinie 17:00, a więc 17 godzin po ostatnim kontakcie jaki nawiązał p. Kosek ze swoją konkubiną.

Po otrzymaniu zawiadomienia o zaginięciu z Komisariatu w Knurowie tego samego dnia do Komisariatu Policji w Czerwionce-Leszczynach oraz Komendy Miejskiej Policji w Rybniku zostały przesłane telegramy z informacją o wszczęciu poszukiwań za zaginionym poziomu II. Tym samym uznać należy, że procedury poszukiwawcze zostały wykonane natychmiast.

Ponadto informuję, że poszukiwania p. Koska w ostatnim znanym miejscu gdzie był widziany zostaną ponownie przeprowadzone na dużą skalę. W poszukiwaniach ponownie będą uczestniczyć wyspecjalizowane w tego typu działaniach jednostki poszukiwawcze straży pożarnej, policyjne psy, drony i inne podmioty współdziałające w tych trudnych działaniach.

Szpital milczy

O ustosunkowanie się do sprawy poprosiliśmy też szpital psychiatryczny w Rybniku. Jakie były przesłanki ku temu, by hospitalizować Sławomira Koska w „psychiatryku”? Czy to prawda, że był pod wpływem alkoholu? Jeżeli tak, to miał wykonane badania pod tym kątem? Czy wypuszczając pana Sławomira, szpital kontaktował się z jego bliskimi, by go odebrać? Takie pytania wysłaliśmy do szpitala.

W odpowiedzi Jan Ciechorski, rzecznik placówki uznał, że „zakres przesłanych pytań uniemożliwia merytoryczne ustosunkowanie się do nich, albowiem udzielenie odpowiedzi adekwatnej do Pana oczekiwań w sposób rażący naruszałoby obowiązek zachowania tajemnicy ustanowiony w art. 50 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego”.

- Oczywiście w zakresie nienaruszającym wskazanego obowiązku zachowania poufności Szpital deklaruje współpracę z mediami – dodał rzecznik szpitala psychiatrycznego.

Nie poddają się

Dzisiaj przed południem rusza kolejna akcja poszukiwawcza. Wezmą w niej udział pojazdy terenowe, motocykle krosowe, płetwonurkowie oraz operatorzy dronów. Swoją chęć udziału w akcji zgłosili strażnicy leśni, uczniowie szkoły mundurowej z Knurowa, zastępy ZHP z Bielska-Białej i Gliwic oraz osoby prywatne. Wszystkie osoby wyżej wymienione będą pracowały na miejscu charytatywnie na zasadzie wolontariatu. Na miejscu może być nawet 500 osób!

Oceń publikację: + 1 + 69 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (7):
  • ~ufo23 2020-07-04
    08:59:16

    Jezus, przestańcie bić pianę na policjantów. Jak już się słyszy, "koleżanka", alkohol, relanium. Policja ma dziesiątki zgłoszeń z tego typu "atrybutami", ileż można. Wspieraj swoją policję!

  • ~baal-zevuv 2020-07-04
    09:12:13

    61 23

    ...a może pan Słwek miał Was już dość (bab) i poprostu wyjechał odpocząć ;)

  • ~Artur Kluger 2020-07-04
    10:01:49

    37 17

    Chciałem coś napisać ale ufo23 przywrócił mi wiarę w ludzi

  • ~Abisall 2020-07-04
    10:34:27

    83 8

    "szpital nie poinformował partnerki, by przyjechała po mężczyznę" - a na jakiej podstawie miał powiadamiać? Konkubinat nie jest uregulowany żadną ustawą więc w świetle obowiązującego prawa szpital złamałby kilka przepisów gdyby ot tak sobie zadzwonił i poinformował o czymś takim.

  • ~Małgorzata Mioduszewska Koczy 2020-07-04
    14:31:20

    42 4

    Może został śmiertelnie potrącony spadł mu but, portfel wypadł a potrąconego sprawca wywiózł z miejsca wypadku

  • ~Andrzej Klimm 2020-07-05
    21:17:03

    6 4

    Trudno określić dlaczego pogotowie ratunkowe zostawiło gościa późną porą w centrum lasa. Myślę że nie miał pieniędzy na autobus i poszedł pieszo

  • ~Abisall 2020-07-06
    09:45:04

    7 1

    "Trudno określić dlaczego pogotowie ratunkowe zostawiło gościa późną porą w centrum lasa"
    Że co? Wręcz przeciwnie - bardzo łatwo. Karetka to nie taksówka czy inny Uber żeby kogoś podwozić, a na zabranie do szpitala odmówił zgody.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Wybieramy prezydenta Rybnika. Na kogo oddasz głos w wyborach?





Oddanych głosów: 4875