Pogrzeb Kazimierza Bergera. „Jego życie było jedną, wielką pielgrzymką ku niebu”

Kazimierz Berger zmarł nagle, 12 listopada. Przeżył 71 lat. Dzisiaj przed południem w kościele Matki Bożej Szkaplerznej i św. Piusa X w Jejkowicach odbył się pogrzeb wieloletniego dyrektora ZTZ w Rybniku i kierownika pieszych pielgrzymek na Jasną Górę.

- „Czasem odchodzą dobrzy ludzie, co nam pomogli w życiu wiele i próżno wtedy pytać Boga, czemu odchodzą przyjaciele. Lecz oni przecież żywi, nadal wytrwale są wśród nas, ich dusze przy nas pozostały, tylko ich ciała zabrał czas”. Taką sentencję otrzymałem 1 listopada od Kazimierza. Wielu z nas otrzymywało od niego różnego rodzaju sentencje, tak często pasujące do okoliczności sytuacji. Kiedy dowiedziałem się o tej niespodziewanej śmierci, od razu sobie przypomniałem te słowa. Tak bardzo pasujące do Kazimierza. Kiedy 10 listopada wysłałem mu zapytanie jak się czuje, odpowiedział: „mam nadzieję, że wszystko idzie ku dobremu” - wspomniał podczas kazania ks. Paweł Zieliński z parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Rybniku.

Kapłan zauważył, że dla ludzi wierzących słowa Kazimierza Bergera spełniły się.

- Chrystus pokazuje nam, że rzeczywiście życie nie kończy się wraz z oddaniem ostatniego tchu. Kazik całe życie pokazywał nam cel – jako pracownik, dyrektor ZTZ, który wyznaczał trasę, gdzie autobus musi być, jak ma jechać. Jako kierownik pielgrzymki rybnickiej wyznaczał trasę. Zawsze pokazywał nam drogę, którą mamy przemierzać. My tą drogą szliśmy – jako rodzina, przyjaciele, pielgrzymi – zaznaczył.

Ks. Paweł wspomina też ostatnią rozmowę ze zmarłym.

- Dzień przed śmiercią smucił się, że może nie być na pogrzebie swojej mamy, ale chciał łączyć się z nią w inny sposób – usłyszeli wierni.

Następnie duchowny przywołał obrazy z pielgrzymek.

- Jako kierownik nie przebywał trasy piechotą, siedział w samochodzie i czekał na mecie przystanku. Wielu zapamięta go, jak stał na drodze i wskazywał drogę – gdzie trzeba zejść, odpocząć. Całym swoim życiem pokazywał jak żyć. Pokazywał jak być dobrym człowiekiem, jak opiekować się nawzajem. W wywiadach których Kazimierz udzielał, padało pytanie, która to jest jego pielgrzymka. On z tym charakterystycznym poczuciem humoru odpowiadał, że w tym roku pierwsza. Ta pielgrzymka była jego ostatnią – powiedział ks. Paweł Zieliński.

Obiecał zmarłemu, że jako kierownik pielgrzymek będzie odprawiał w Miotku (miejscowość na trasie do Częstochowy) msze święte w jego intencji.

- Kazik pokazywał nam swoim życiem jak dojść do ostatecznego celu. Życie Kazimierza było jedną, wielką pielgrzymką ku niebu. Niech tech smutny czas był czasem refleksji nad przemijalnością naszego życia – dodał na końcu homilii ks. Zieliński.

Kazimierz Berger spoczął na cmentarzu parafialnym w Jejkowicach.