zamknij

Wiadomości

Pies miał ranę jak melon, a właścicielka się śmiała (drastyczne)

2019-12-11, Autor: 

Po raz kolejny mamy przykład na to, do jakich czynów mogą posunąć się ludzie. Cegiełka miała otwartą, sączącą się krwią i ropą ranę wielkości melona. Cały czas była trzymana na łańcuchu. W trakcie interwencji Fundacji Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią, właścicielka psa śmiała się na głos i nie rozumiała „afery”.

Reklama

To kolejny w ostatnim czasie artykuł o krzywdzie zwierząt i nieodpowiedzialnych właścicielach. Fundacja Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią przedstawia kolejną taką historię, która rozpoczęła się już rok temu – 8 grudnia 2018 roku. Jak mówią przedstawiciele tej fundacji już wkrótce, bo 19 grudnia tego roku postawią „potwora w ludzkiej skórze przed sądem”.

- Pani Teresa nie należy do osób o niskim statusie socjoekonomicznym ani do tych, którzy zaniedbują swoje zdrowie bardziej, niż zwierząt, które posiadają. Jednak pani Teresa zapytana o to, dlaczego nie udzieliła psu pomocy - odpowiedziała, że wszystkie jej samochody są wysprzątane i nie będzie sobie „smrodzić”. To dopiero początek tej farsy, jaką nosiła z uśmiechem na twarzy bezduszna kobieta - mówią

Wróćmy do 8 grudnia 2018. Wolontariusze Fundacji udali się pod wskazane w zgłoszeniu miejsce w gminie Czerwionka-Leszczyny. Właścicielka Cegiełki (imię nadane przez Fundację) była zdziwiona, że ktoś może przyjechać do psa na łańcuchu, który „i tak niedługo przecież zdechnie”.

- Otrzymaliśmy anonimowe zgłoszenie o tym, że na terenie jednej z posesji w Stanowicach ma przebywać pies na łańcuchu z ogromną raną w okolicy szyi, według zgłaszającej pies nie był z łańcucha spuszczany, chyba że jakimś cudem udawało mu się z niego uwolnić. Po przybyciu na miejsce okazało się, że pies przetrzymywany na łańcuchu ma otwartą, sączącą krwią i ropą ranę wielkości melona. Na tejże ranie znajdowała się również skórzana obroża wrastająca do ciała, zasklepiona wieloma warstwami krwi i ropy. Zapach, który unosił się w powietrzu drażnił już nie tylko węch, ale i oczy. Pies umierał przywiązany łańcuchem, powolutku, tak po swojsku – dowiadujemy się.

To nie koniec. Na tylnej łapie psa znajdował się podskórny, jeszcze większy guz.

- I jak? Chce się państwu płakać? Bo właścicielce chciało się śmiać, że taka afera o psa... przecież go leczyła, polewając mu ranę wodą utlenioną. Przez pół roku. Proszę nam wierzyć. Pani mówiąc to - śmiała się w głos. Cały czas – słyszymy.

Fundacja wezwała na miejsce policję, która ukarała właścicielkę 200-złotowym mandatem za brak szczepień.

- Mąż owej pani, lokalny biznesmen wykrzykiwał do nas przez okno, że oni ratują zwierzęta i jak my tak wobec nich działamy, to oni wypuszczą wszystkie! Pies został przez nas zabezpieczony. W trybie pilnym została udzielona mu fachowa pomoc medyczna. Lekarz weterynarii miał łzy w oczach, gdy opowiadaliśmy jaką katorgę przechodziła bojąca się świata i ludzi suczka, która całe swoje życie przypięta do łańcucha, miała tam skonać – dowiadujemy się od Fundacji.

O wszystkim dowiedziały się organy ścigania. Fundacja Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią przez rok czekała na ten dzień, aż sprawczyni odpowie za to, co zrobiła.

Na szczęście cegiełka została uratowana. - Obecnie cieszy się życiem w jednym z naszych Domów Tymczasowych – słyszymy. Tymczasem Teresę S. czeka proces.

Oceń publikację: + 1 + 180 - 1 - 14

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (5):
  • ~pprywatne 2019-12-11
    16:02:05

    205 9

    Czemu nie napiszecie co to za lokalni biznesmeni czym się zajmują, podajcie adres gdzie tacy dobrzy ludzie mieszkają.

  • ~umbrtatacici 2019-12-11
    16:07:24

    16 10

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~Mateusz Roogya Sopała 2019-12-12
    01:30:20

    7 36

    mniej em0cji, obiektywniej

  • ~Karolina# 2019-12-12
    07:21:09

    43 3

    no cóż, pies na łańcuchu i cały czas na dworze, to norma, a jeśli spuszczony, to tylko po to, by rzucał się na płot z powodu przechodzących ludzi. Psa podwórkowego się nie leczy, bo po co? Do domu nie wchodzi, to i nie śmierdzi. Jestem ciekawa, co z tym, który strzelal do psa na Grabowni? To, że ktoś strzela do psów i innych zwierząt w tych okolicach, to nie przypadek. Czy trzeba czekać, aż trafi ten "snajper" w dziecko? Czy została jego tożsamość ustalona? Ludzie to jednak prawdziwe bestie, nawet nie zwierząta.

  • ~Edyta Lasinska 2019-12-14
    17:27:33

    19 6

    teresa i franciszek sz. materiały budowlane Stanowice

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5053