zamknij

Wiadomości

Pasje, które leczą - inspirujące historie pracowników szpitala w Rybniku (zdjęcia)

2024-12-26, Autor:  Ludmiła Kamer

Pasje, które zmieniają życie, łączą się w jakimś stopniu z pracą zawodową. Trzech pracowników Klinicznego Szpitala Psychiatrycznego w Rybniku — Zofia Wojciechowska-Masłowska, Joanna Sierańska oraz Karol Husak dzielą się z nami inspirującymi historiami. Udowadniają, że praca i hobby mogą iść ze sobą w parze, chociaż teoretycznie mają ze sobą niewiele wspólnego.

Reklama

Terapia przez sztukę i rękodzieło

Zofia Wojciechowska-Masłowska to terapeutka zajęciowa, która od wielu lat działa na rzecz pacjentów, łącząc pracę zawodową z pasją do rękodzieła. Początkowo pracownia, którą prowadziła w rybnickim szpitalu, była miejscem wszechstronnym, z różnorodnymi zajęciami od stolarki po dekoracje. Jednak wszystko zmieniło się, gdy pojawił się piec ceramiczny.

- Kiedyś ta pracownia miała wszystko – od stolarni po dekoracje. Od 17 lat, odkąd pierwszy raz odpaliliśmy piec ceramiczny, krok po kroku staliśmy się pracownią ceramiczną — wspomina.

Rękodzieło stało się pasją, która wypełniła życie nie tylko Zofii, ale również jej pacjentów.

- Jest pan Wiesiu, który ma niewładną prawą rękę, ale doskonale radzi sobie tworząc dekoracje i elementy do kartek okolicznościowych. Przyszedł kiedyś do nas z ciekawości, a teraz regularnie tu pracuje. Szczególną wartość mają zajęcia dla 80-letniego Pana Edka, który pomaga tworzyć projekty. To stricte arteterapeutyczne zajęcia, które mają dla niego ogromne znaczenie — opowiada Zofia.

Prywatnie, poza ceramiką, pasją Zofii jest tworzenie biżuterii, angażując w to naturalne materiały. Choć nie prowadzi masowej sprzedaży, jej prace znajdują odbiorców dzięki rekomendacjom. Jak sama mówi biżuterii ma tyle, że sama nie pamięta jakie wzory wykonywała. Jednak w jej domu na próżno szukać własnych prac ceramicznych.

- Nie mam swoich prac z ceramiki, ale mam bardzo dużo biżuterii. Nawet niekiedy nie pamiętam, że coś takiego mam. Pomysłów mam naprawdę tysiące. Zazwyczaj to jest tak, że, jak mi się w głowie zrodzi pomysł, to najpierw projektuję pracę, niejednokrotnie z podopiecznymi w pracowni. Jest tu pan, który mój projekt maluje, tak jak ja mu go przedstawię, w ramach zajęć arteterapeutycznych. Później ja przechodzę do wykonania swojej wizji danego projektu — zdradza Zofia Wojciechowska-Masłowska.

Biżuterię ze skóry, drewna, czy innych materiałów naturalnych wykonuje w domowym zaciszu. Jak mówi, to ją relaksuje i daje wiele radości.

- Poczułam po prostu, że muszę zrobić sobie kolczyki, bo mam taką potrzebę. Kilka godzin trwa robienie takich kolczyków, więc trzeba nad tym posiedzieć. Za pierwszym razem udało się stworzyć fajną rzecz, spodobało mi się, więc zrobiłam kolejne kolczyki, bransoletki. Ta pasja daje mi radość — zdradza.

Terapeutka fascynująca się rękodziełem marzy również o warsztatach u Piotra Skiby, które traktuje jako cel do spełnienia.

- To jest gość, który prowadzi zajęcia z ceramiki, warsztaty ceramiczne. On się zajmuje głównie garncarstwem. Ma na koncie wiele wydanych książek o glinie. Jest niesamowitym człowiekiem. Marzy mi się, żeby pojechać do niego na trzytygodniowe warsztaty. Może kiedyś… — zdradza.

Muzyka, literatura i terapia zajęciowa

Karol Husak, instruktor terapii zajęciowej w Oddziale Rehabilitacji Psychiatrycznej, to człowiek pełen pasji. Łączy miłość do muzyki z literaturą, co stanowi nieocenione wsparcie w pracy z pacjentami.

- Czasami wydaje się, że te dwie sfery są od siebie oddalone, ale potrafią się spotkać, dając nieoczekiwane efekty terapeutyczne — przyznaje.

Książka była młodzieńczym marzeniem autora, który za zarobione pieniądze chciał pomóc choremu bratu. Rzeczywistość okazała się dość przykra. Książka jednak ostatecznie została wydana.

- Zaplecze napisania tej książki jest może trochę przykre, dlatego że ja miałem brata, który chorował na dystrofię mięśni. Miałem takie dziecięce marzenie, że zarobię pieniądze na jakieś badania lub zabieg dla niego. Książkę pisałem w sumie 15 lat, brat zmarł, gdy miałem 21 lat, a dystrofia mięśni do dzisiaj chyba jest nie do opanowania. Cały czas jednak to wszystko we mnie siedzi. Pomysł był taki, że napiszę książeczkę dla moich młodszych braci. Potem sobie pomyślałem, że będzie to coś poważniejszego, po co sięgną czytelnicy i ewentualnie zarobię na tym pieniądze. Oczywiście śmieję się dzisiaj i mam do tego dystans, bo jak już wydałem pierwszą książkę, to wiem, że na książkach się nie dorobię — opowiada z humorem Karol.

Jego debiutancka książka "Niedopasowany", wydana w 2023 roku, skierowana jest ostatecznie do młodzieży i ich rodziców. We wrześniu pojawiła się również w formie audiobooka, który jest niezwykłym doświadczeniem, na przykład dlatego, że bohater na okładce został zwizualizowany zgodnie z jego wizją.

- Chciałem, żeby młodzi czytelnicy lepiej zrozumieli rodziców, a dorośli swoje dzieci — wyjaśnia.

Muzyka jest drugą miłością terapeuty. Jak mówi, piosenkę można napisać w 15 minut, więc jest szybsza gratyfikacja i zadowolenie. Jego rodzice są nauczycielami muzyki, jednak on sam nigdy nie uczęszczał do szkoły muzycznej.

- Samodzielnie uzyskałem taki warsztat umiejętności, że jestem obecnie instruktorem gitary w jednym z domów kultury. Nagrałem z zespołem płytę, druga też się tworzy. Pracuję także w prywatnej szkole muzycznej w Jastrzębiu. To zabrzmi nieskromnie, ale mam dość sporą wiedzę muzyczną i dość niezłe umiejętności techniczne – mówi.

Pierwsza wydana niedawno płyta "Na żywo w przybytku kultury" to smooth jazz z domieszką instrumentalnych kompozycji. Płyta została nagrana z udziałem wokalistów, takich jak Rafał Kozik, który sporadycznie pojawiał się na prowadzonych przez Karola lekcjach gitary i użyczał głosu w ćwiczonych przez uczestników grupy utworach.

- Na płycie występuję pod pseudonimem Mr. C. - Mr. Charles, bo takiego kiedyś używałem. Nie ukrywam, że spowodowane to jest wpływami zachodnimi. Jeśli chodzi o harmonię jazzową, to w Stanach Zjednoczonych zawsze dużo się działo i oddziaływało na resztę świata.— twierdzi Karol Husak.

- Wracając do Rafała, to poznałem go jak miał jedenaście lat, obecnie jest już dorosłym mężczyzną przed trzydziestką, ma ciekawą barwę głosu, był też w The Voice of Poland, więc ma też jakiś wydźwięk medialny jako artysta. Ze względu na stare dobre czasy, w dwóch utworach udzielił swojego głosu. Jestem bardzo zadowolony, jest to smooth jazzowa ballada pod tytułem "Pod nocnym niebem", gdzie tam naprawdę ma okazję rozkwitnąć, bo jest w nim ciekawa wokaliza, no i w akustycznym utworze „Alarm” z Anną Michniewicz, świetną gospelową wokalistką . Na płycie występuje również Izabela Szołtysik i Łukasz Marek – zachęcam sprawdzić – dodaje.

Terapeuta zamiłowanie do muzyki wykorzystuje również w pracy z pacjentami szpitala. Tu też zdarzają się osoby bardzo utalentowane muzycznie.

- Ja nie mam problemu z przyznaniem, że ktoś jest ode mnie inteligentniejszy, a pacjenci niektórzy są. Tak samo są dużo zdolniejsi muzycznie, też tacy się tu zdarzają. Ja znam swoje możliwości, staram się skromnie podejść do tematu i fajnie, że możemy wspólnie tworzyć jakieś muzyczne rzeczy. Ostatnio na "sądówce", graliśmy sobie standardy jazzowe z panem, który jest po szkole muzycznej. Graliśmy utwory typu "Fly Me to the Moon" Sinatry, czy Blue Bossa. Gdy młodsze osoby zajmują się hip-hopem czy czymś takim, to ja się staram to po prostu inicjować. Zebrać je w jednym miejscu, a na terenie szpitala mamy również możliwość zrobienia własnych nagrań — opowiada z uśmiechem terapeuta.

Obecnie Karol Husak pracuje nad kolejną książką, która jest już napisana oraz nową płytą, która będzie nosiła tytuł "Eklektycznie".

- Chciałbym koncertować i mieć za to pieniądze na własnej działalności, natomiast absolutnie nie interesuje mnie tak zwany showbiznes— podsumowuje.

Fotografia jako odskocznia od codzienności

Joanna Sierańska, elektroradiolog z sześcioletnim stażem w rybnickim szpitalu, odkryła swoją pasję do fotografii dzięki wspólnym wyjazdom z mężem w Tatry. Zawodowo robi zdjęcia pacjentom, tyle tylko, że są to badania obrazowe, a nie piękne kolorowe kadry natury. Do jej obowiązków należy praca w Pracowni Elektrodiagnostyki, gdzie wykonuje badania EEG, EKG, Holter oraz rentgeny w Pracowni Diagnostyki Obrazowej

- W pracy też robię zdjęcia, tylko nie takie ładne. Ale sprawia mi to przyjemność, bo przecież to też jest zdjęcie — żartuje.

Jej miłość do fotografii zaszczepił w niej mąż, za którym początkowo nosiła statywy.

- Od wielu lat fotografujemy razem. Wspieramy się, ale także krytykujemy nawzajem do granic możliwości - krytyka motywuje.

Gdy pojawiła się w rybnickim szpitalu na rozmowie o pracę, zachwyciła się architekturą szpitala, w którym do dziś pracuje. 

- Budynki z czerwonej cegły, wieża ciśnień, park – to miejsce ma swój urok — mówi Joanna.

Dzięki wsparciu obecnego dyrektora Joachima Foltysa, zyskała możliwość dokumentowania zarówno wnętrz, jak i terenów szpitalnych. Zdjęcia pracownicy zdobią ściany szpitala i są częścią szpitalnego albumu, który stale aktualizuje. Jej celem jest odczarowanie wizerunku szpitala psychiatrycznego.

- To nie tylko kraty i ciężki klimat. To miejsce, gdzie można odpocząć, to coś pięknego dla pacjentów. Chcę pokazywać światu miejsca, które fotografuję – nieznane, a jednocześnie pełne uroku. Album szpitalny to takie moje dziecko, zawiera najpiękniejsze i najbardziej wartościowe zdjęcia — mówi pasjonatka fotografii.

Fotografia stała się dla niej formą relaksu i sposobem na dostrzeganie piękna w codzienności. Od jakiegoś czasu jej fotografie można oglądać w wielu miejscach na terenie szpitala, m.in. w sali konferencyjnej, niektórych biurach, czy na korytarzach. Na pytanie o ewentualny wernisaż, odpowiada z pokorą

- Nigdy nie myślałam o tym, bo nie jestem zawodowym fotografem. To tylko hobby. Mam wolną rękę w kwestii tego, jakie zdjęcia na terenie szpitala wykonuję. Byłam nawet w zamkniętej od lat wieży ciśnień i robiłam zdjęcia w budynkach przeznaczonych do remontu. Dyrektor Joachim Foltys interesuje się zdjęciami, a przygotowane albumy rozdaje również gościom odwiedzającym nasz szpital— mówi Joanna Sierańska.

- Lubię otaczać się obrazami, więc pierwsze moje zdjęcia szpitala zawisły u mnie w pracowni. Potem to już poszło lawinowo – ktoś zauważył, że zdjęcia są ładne i warto je pokazać — kończy.

Historie Zofii, Karola i Joanny pokazują, że pasje mogą przenikać codzienność, wzbogacając życie zawodowe i osobiste. Ich zaangażowanie inspiruje, udowadniając, że realizacja własnych zainteresowań wpływa nie tylko na nich samych, ale również na ludzi wokół.

Oceń publikację: + 1 + 23 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy celibat księży powinien zostać zniesiony przez Kościół Katolicki?




Oddanych głosów: 1206