zamknij

Wiadomości

Ordynator ginekologii na deskorolce. Krzysztof Dąbrowski po godzinach salę operacyjną zamienia na skatepark

2024-10-12, Autor:  Ludmiła Kamer

W murach szpitala WSS nr 3 w Rybniku jest ginekologiem i Kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego z Pododdziałem Onkologicznym, gdy opuszcza szpitalne mury, zdejmuje kitel i wskakuje na deskorolkę. O niecodziennej pasji lekarza, którą zaraził swojego syna, rozmawialiśmy z dr. n. med. Krzysztofem Dąbrowskim.

Reklama

Dr Krzysztof Dąbrowski do Rybnika przeniósł się z Rudy Śląskiej, gdzie w tamtejszym szpitalu spędził 13 lat swojej kariery zawodowej. Mieszkający w Gliwicach lekarz, ordynatorem rybnickiej ginekologii został 1 lutego 2023 roku. Ma doświadczenie w zakresie ginekologii i perinatologii. Zanim trafił do Rybnika, przez trzy lata pełnił funkcję kierownika bloku operacyjnego całego szpitala w Rudzie Śląskiej. W tym czasie zdołał wykonać grubo ponad tysiąc zabiegów operacyjnych.

Odpowiedzialna praca, konsultacje, zabiegi i pełne skupienie w każdej minucie spędzonej na bloku operacyjnym. Nic dziwnego, że "po godzinach" lekarz potrzebuje czasu dla siebie i chwili wytchnienia. Pasją dr. Krzysztofa Dąbrowskiego, Kierownika Oddziału Położniczo-Ginekologicznego z Pododdziałem Onkologicznym WSS nr 3 w Rybniku jest od kilkunastu lat ekstremalna jazda na deskorolce.

O zamiłowaniu do deski mieliśmy okazję porozmawiać z 40-letnim ordynatorem rybnickiej ginekologii.

Red. Jak się zaczęła pana przygoda z deskorolką?

K.D. - Zacząłem jeździć w 1997 roku, kiedy była powódź. Zostaliśmy uwięzieni w Głuchołazach na wakacjach, trochę się przedłużyły te nasze wakacje. Jeździłem na rolkach, a koledzy, którzy byli właściwie rodziny, które tam w tym pensjonacie były oprócz nas, też tam byli moi rówieśnicy, którzy jeździli na deskach. Tak rolki z racji tego, że ja sam jeździłem, a oni jeździli we trójkę, to rolki mi tak jakoś przestały pasować. Spodobała mi się ta deskorolka. Trzy tygodnie jeździliśmy, bo tyle w sumie siedzieliśmy tam czasu. Gdy wróciliśmy do domu, to postanowiłem, że będę chciał, żeby mi rodzice taką profesjonalną deskę kupili. Tak się też stało. Za czasów liceum, później na studiach jeździłem — nie wiem, czy to można nazwać na warunki tamtych czasów — profesjonalnie. Nawet w jakichś zawodach brałem udział. Już nigdy do rolek nie wróciłem, to był tylko taki, powiedzmy chwilowy incydent.

Ta pasja trwa nieprzerwanie do dziś?

- Jak zobaczyłem deskorolkę, to już nic innego nie widziałem. Deskorolka nigdy nie poszła w odstawkę. Miałem oczywiście różnego rodzaju krótsze bądź dłuższe przerwy w jeżdżeniu na desce, podyktowane różnymi kwestiami zawodowymi i nie tylko. W jakimś momencie jeżdżenia też się powiedzmy, że wypaliłem po iluś tam nastu latach, więc musiałem sobie odpocząć i znalazłem sobie wtedy inny sport, też deskowy. Pływałem na wodzie — surfowałem, pływałem na kajcie. Teraz, od jakiegoś roku, jak mój pierworodny zaczął jeździć na desce, to ja ponownie też wróciłem do tego.

Nie było obaw, kiedy syn sięgnął po deskorolkę? To raczej niebezpieczny sport.

- Oczywiście, że były obawy, ale to jest taki sport, w pewnym sensie ekstremalny. Oczywiście jesteśmy narażeni zarówno on, jak i ja na różnego rodzaju kontuzje i oczywiście takie małe dziecko ma może potencjalnie mniejsze szanse na kontuzje. Ja już jestem "stary dziad", więc jedna jakaś porządna gleba i mnie wszystko boli, odechciewa mi się i w ogóle. To jest właśnie taki sport.

Pan zaraził syna deskorolką, czy sam podjął decyzję, że też chce jeździć?

- Syn miał deskę, którą dostał od ojca chrzestnego chyba na piąte urodziny, ale nie widział potrzeby jeżdżenia na niej, więc leżała rok w szafie. Raz na niej stanął, wywrócił się i stwierdził, że nie będzie jeździł. Gdy miał sześć lat, to stwierdził, że będzie jeździł i tak się zaczęło.

Jakie jest wasze ulubione miejsce do jeżdżenia i wspólnego spędzania aktywnie czasu?

- Aktualnie takim ulubionym naszym miejscem i moim właściwie takim drugim domem, to w Katowicach Pomnik Trudu Górniczego. Jeździmy na Trzech Stawach, na osiedlu Paderewskiego. W czasie zimy będziemy jeździć na skateparkach krytych. Mieliśmy jeszcze chwilę temu w Gliwicach taki kryty skatepark, który niestety z przyczyn modernizacji centrum handlowego nie przetrwał, musiał się niestety zlikwidować. Teraz będziemy jeździć do Katowic, do Częstochowy albo do Krakowa.

Czyli nie jest tak, że wraca pan z pracy, zabiera syna, deski i idziecie pojeździć gdzieś blisko? Trzeba pojechać jeszcze w odpowiednie miejsce?

- Na desce jak najbardziej można jeździć wszędzie. Można ten sport uprawiać w dowolnym miejscu, gdzie tylko jest dobra nawierzchnia. Można go uprawiać na odpowiednich właśnie skateparkach, takim jak powstaje na rybnickim Wiśniowcu, zarówno otwartych, jak i krytych. Zasadniczo można jeździć jako street skating i właściwie to jazda na skateparku jest takim treningiem przed jazdą na mieście, czyli na tak zwanej ulicy, gdzie wykorzystuje się po prostu architekturę do robienia trików. Jazda na deskorolce jest jazdą jakby ekstremalną, wykorzystujemy wszelkiego rodzaju właśnie architekturę, rurki, poręcze, murki, schodki, schody. Wszystko, co można wykorzystać, gdzie widać jakiś tam potencjał do wykorzystania, to wykorzystywane jest przez deskorolkowców.

- Właśnie jesteśmy po powrocie z Barcelony, z takiego tripu kilkudniowego, gdzie Barcelona jest właściwie stolicą światowej deskorolki. Tam całe miasto objawia się, jakby ktoś z zamysłem konstruując to je, robił to pod deskorolkę. To jest po prostu miejski skatepark, tam właściwie gdzie się nie popatrzy, są jakieś takie przeszkody, które można wykorzystać do jeżdżenia na deskorolce w takim miejskim odzwierciedleniu.

Bierzecie udział w jakiś konkursach, zawodach?

- Ja to już jeżdżę hobbystycznie, a właściwie im dłużej mój Olek jeździ, tym bardziej staję się jego takim, nazwijmy to, pomagierem, trenerem. Kręcę mu triki i to w nim nadzieja na bardziej profesjonalne uprawianie tego sportu. Olek, chyba jedyny siedmiolatek na świecie skoczył z takiego przeogromnego trzypiętrowego murka, który ma ze trzy metry wysokości i ze trzy metry długości. Także rośnie młody olimpijczyk.

Ile w waszym domu jest deskorolek, bo domyślam się, że nie macie każdy po jednej?

- Nie wiem, można by było z tego jakąś szopę zbudować. Mamy dużo deskorolek, po równo można powiedzieć. Zbieramy wszystkie fanty, które są związane z deskorolką. Buty, traki, kółka, łożyska, wszystko.

Deskorolki jakoś specjalnie się różnią? Składa je pan sam?

- Tak, to specyficzny sprzęt, wyselekcjonowany i wyszukany. Dopasowany pod kątem rozmiaru. Taki mały dzieciak potrzebuje specjalne rozmiary. Ja potrzebuję już jakby standardowe. Deski mają swoje wymiary standardowe, różnią się tak na dobrą sprawę szerokością, długością, rozstawem traków, czyli osi, na której są kółka. Deska składa się z blatu drewnianego, papieru ściernego, łożysk, kółek, traków, no i to jest właściwie wszystko.

Deskorolka jest odskocznią od odpowiedzialnej i trudnej pracy. Takie trochę "odmóżdżenie"?

- Dokładnie. Ja zasadniczo nie lubię pustki i nudy, w związku z czym muszę mieć wykorzystaną każdą minutę z doby, z przerwą na sen. Jest to pewnego rodzaju odmóżdżenie. Jeżdżąc, można się zresetować i troszeczkę zrobić coś dla siebie, zarówno dla ciała, jak i ducha. Aczkolwiek dla ciała w takiej formie ekstremalnej to bardziej jest to zużycie, aniżeli coś, co buduje, czy wzmacnia. W takim ekstremalnym wydaniu to bardziej jest męczące, a człowiek jest cały obolały.

Dziękuję za rozmowę i życzę mało upadków z deskorolki.

Oceń publikację: + 1 + 13 - 1 - 5

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (5):
  • ~etet 2024-10-13
    10:10:49

    3 16

    Czy ten człowiek jest poważny? Dorosła osoba i hobby??

  • ~Marek1979 2024-10-13
    14:34:16

    8 2

    Widzisz. Twoim hobby jest walenie Żubra przed tv a jego deskorolka

  • ~waria(n)t 64" 2024-10-13
    14:47:30

    1 9

    @Marek1979 . Nie wiem w jakim kontekście wymieniasz deskorolkę.
    Ale weź pod uwagę że przypadkowy człowiek który dostał się na wysokie stanowisko jeździł na deskorolce w efekcie czego nomen , omen ma teraz 2 paluchy w gipsie .....

  • ~Marek1979 2024-10-14
    00:31:39

    4 1

    To co i z kim ten facet robi prywatnie po pracy nie powinno cię w ogóle interesować.

  • ~noelani53 2024-10-14
    21:32:29

    0 0

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Wigilia Bożego Narodzenia wolna od pracy? Jakie jest Twoje zdanie?





Oddanych głosów: 961