zamknij

Wiadomości

Opróżnia mieszkania po ludzkich tragediach, zmarłych, czy meliny. Poznajcie niecodzienną profesję Jakuba (wywiad)

2024-08-27, Autor:  Ludmiła Kamer

Zastanawiałeś się kiedyś jaką historię kryje mieszkanie, które wynajmujesz, w którego jesteś właścicielem, w którym mieszkasz? Niecodzienne historie wielu mieszkań odkrywa Jakub Kośmider, którego praca polega na opróżnianiu mieszkań po zmarłych, ludzkich tragediach, czy melinach. Ostrzegamy, że niektóre historie, jakimi się z nami podzielił, są drastyczne. Przekonajcie się sami.

Reklama

Nie zdarzają się jednak sytuacje, że ledwo ktoś odejdzie w obojętnie jakich okolicznościach, to ty do takiego mieszkania wchodzisz, by je opróżnić?

Tak drastycznie nie. Najczęściej trwają jakiś czas sprawy spadkowe, dopiero później rodzina, albo już osoba handlująca nieruchomościami zgłasza się do mnie. Teraz zaczynam ciekawe mieszkanie, gdzie doszło do morderstwa, sprawca robił pod siebie, mieszkanie jest delikatnie mówiąc zapuszczone i kupił je handlarz. W takich sytuacjach przyjeżdża firma dezynfekująca, która usuwa krew, jakieś płyny i tego typu sprawy.

Czyli ty wchodzisz, do nazwijmy to bezpiecznych mieszkań?

Tak. Jeżeli chodzi o mieszkania, w których było rozłożone ciało, czy zalane krwią, po samobójstwach, jakichś drastycznych, to wtedy są odpowiednie firmy do zneutralizowania i dezynfekcji mieszkania. My wchodzimy po prostu już na bezpieczne mieszkanie.

Ile procentowo obsługujesz takich właśnie mieszkań po tragediach?

Szczerze, najczęściej właśnie są takie mieszkania po normalnych zgonach. Moja firma działa już piąty rok i tak naprawdę rocznie jest parę takich lokali "ciekawszych", których historia jest drastyczna.

Rozmyślasz później, gdy wrócisz do domu, do rodziny o tych "ciekawszych" historiach?

Na szczęście jestem osobą, która nie widzi tych rzeczy, które się tam zdarzyły, a znam je tylko teoretycznie. Słyszałem też inne historie mieszkań, których nie robiłem, z innych miast. Miałem taką właśnie sytuację, że małżeństwo, które się rozwiodło na zasadach przyjacielskich, cały czas miało wspólne mieszkanie, ale obydwoje pracowali za granicą. Z mieszkania tutaj korzystali naprzemiennie. Nagle pojawił się problem, gdy sąsiadce piętro niżej wyszła plama na suficie. Wtedy zaczęła się historia. Jakieś dwa miesiące minęły do czasu, kiedy udało się skontaktować i jeden z właścicieli mógł pojawić się w mieszkaniu. Okazało się, że osoba nigdzie nie wyjechała, tylko powiesiła się w łazience i wisiał na tyle długo, że ciało spadło na podłogę. To było powodem "zalania" sąsiadów piętro niżej. Także sąsiad został w tym mieszkaniu, można powiedzieć na zawsze — w tynku, w tym stropie.

Były mieszkania, gdzie w łóżkach były odbite twarze na poduszkach, wydzielina jakaś wyszła, ale to są drobne szczegóły. Było mieszkanie po morderstwie, całe we krwi. Ja współczuję zakładom pogrzebowym, które przychodzą i zabierają te ciała. Z jednej strony trzeba zachować godność, ale z drugiej strony... Jest to emocjonalnie ciężki temat. Ja od samego osłuchania tych historii nieraz mam dość, jest mi niejednokrotnie przykro.

Po tych pięciu latach pracy nie mówisz stop, ja nie chcę tego słyszeć, gdy ktoś zaczyna opowiadać historię danego lokalu, ludzi tam mieszkających?

Czasami jak klient się wygada, że tak powiem, to nawiązuje jakby więź i jemu się chyba lepiej z nami współpracuje. Są też tacy ludzie, gdzie jak ci dziadkowie umierają w wieku 90 lat, dzieci są najczęściej w granicach 60-ki, wchodzące w podeszły wiek, które też potrzebują porozmawiać, powspominać. Myślę sobie, że może im takie wygadanie się też pomaga.

A jak wygląda konkurencja? Wykorzystałeś niszę, czy musisz walczyć z konkurencją?

Na moim rynku, a działam na terenie Jastrzębia, Rybnika, Wodzisławia, Żor i okolic, to zdarzały się jakieś firmy, które się pojawiały, ale równie szybko znikały. Troszkę taka obawa przyszła, bo ktoś inny wszedł na rynek, ale to było chwilowe.

Myślę, że nie każdego psychika wytrzymuje taką pracę.

To raz, a dwa, myślę, że rynek może nie jest na tyle duży, żeby kilka firm prosperowało dobrze w danym rejonie.

Ta profesja niesie też za sobą ryzyko zbieractwa. Jakie są twoje najciekawsze znaleziska?

Zawsze się coś ciekawego znajduje. Głównie dokumenty przedwojenne, z wojenny, jakieś łuski amunicji. Tak naprawdę nie znaleźliśmy jeszcze nic takiego, żeby było wielkie zdziwienie.

Albo, żeby trzeba było policję wzywać?

Nie było jeszcze sytuacji, żeby policję trzeba było wzywać. Chociaż policjant kiedyś klienta zabrał z mieszkania, w którym pracowaliśmy.

Jak do tego doszło?

Pan sprzedawał mieszkanie, a sam był poszukiwany listem gończym od iluś tam lat. Nie przebywał na terenie Polski, ale postanowił przyjechać i sprzedać to mieszkanie. My akurat byliśmy w nim, bo opróżnialiśmy je. Zdarzają się różne historie, niektóre zapadają w pamięci. To takie ciężkie tematy ludzi mniej więcej w naszym wieku — za szybko odeszli i nagle jest jakaś historia.

Przynosisz emocje do domu? Musisz to przegadać z kimś, uzewnętrznić się?

Powiem szczerze, że ja czasami na tych mieszkaniach emocje wyładowuję, rozbierając na przykład meble. Czytałem, że w Ameryce, ktoś wpadł na genialny pomysł, że takie sytuacje jak ja mam, wykorzystuje, zlecając to ludziom, którzy potrzebują po prostu się wyżyć. Świetna sprawa, jak do mnie jeszcze klient dzwoni i mówi, że Kuba nie przejmuj się niczym, bo okna też wymieniam. Tak naprawdę, jak sobie rzucę szafą w pokoju i ona się rozwali o ścianę, to pomaga mi rozładować emocje.

W tym momencie dużo sąsiadów wychodzi na klatkę schodową?

To zależy. Mamy też takie sytuacje, że mieszkania były przez lata melinami. Wtedy sąsiedzi sami od siebie mówią, że my mamy opróżniać mieszkanie, a oni się zajmą umyciem klatki schodowej, czy windy. Zależy im, żeby jak najszybciej to mieszkanie było opróżnione, byle by tam ktoś wszedł, zrobił remont, żeby już tych ludzi tam nie było.

Zdarzyło się, że na takim właśnie mieszkaniu, podczas waszej pracy ktoś starał się wejść?

Zdarzyło się. Opróżniamy mieszkanie, a tam bez pukania, po prostu ktoś sobie wszedł, przeszedł koło nas jak gdyby nigdy nic, wziął z szuflady coś i wyszedł.

Oceń publikację: + 1 + 40 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Abisall 2024-08-27
    20:53:53

    11 0

    Redakcjo, naprawdę...?
    "Rozdawałem swój numer telefonu najpierw osobą prywatnym, "

  • ~pamparampampam 2024-08-28
    10:55:40

    6 1

    @Abisall po tym fragmencie przestałem czytać

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy Miasto Rybnik powinno przejąć Fundację Elektrowni Rybnik?




Oddanych głosów: 434