Opozycja na sesji: „skandal!”. Nad czym „mentalnie onanizuje się” radny Sączek?

Radni, jak i zarząd miasta „uatrakcyjniają” nam czasami życie – głównie, jeżeli chodzi o użyte sformułowania podczas sesji rad miasta. Wczoraj podczas dyskusji nad zmianami w budżecie Rybnika na 2021 rok poruszono temat mniejszej subwencji oświatowej. Przypomnijmy Ministerstwo Finansów przeznaczy dla naszego miasta mniej, niż magistrat przewidywał. Chodzi o kwotę ponad 1,3 mln złotych >>Rybnik dostał mniej subwencji niż planował. Dopłaci do oświaty 65 mln zł<<

- Problem polega na tym, że w kraju przy korekcie noworocznej „pojawili się” nowi uczniowie, których nie wykazano w gminach. Tort jest taki sam, ale podzielono go na większą ilość kawałków – wyjaśnił obrazowo wiceprezydent Wojciech Świerkosz.

Do dyskusji włączył się radny Andrzej Sączek z PiS.

- Czy dane wsadowe do wyliczenia subwencji Rybnika są takie same, które obrazują stan faktyczny? Czy mieliśmy inne założenia niż jest stan faktyczny i wpływają na niekorzyść uzyskanej subwencji? - zapytał.

Wiceprezydent Świerkosz zwrócił na początku uwagę na nazewnictwo, którego używa opozycyjny radny.

- „Wsad” to bardziej do kotła w przygotowaniu posiłku dla dzieci w przedszkolu. Pan pewnie mówi o danych wyliczeniowych do subwencji. Wg mojej wiedzy nasze dane były rzetelne. Podaliśmy je wcześniej, podajemy je teraz, a kwota jest niższa – oznajmił.

Następnie powiedział coś, co wzburzyło część rady.

- Pan radny, że tak powiem, niemalże mentalnie onanizuje się za każdym razem, kiedy pada sformułowanie, że subwencja oświatowa rośnie. To prawda, ona rośnie, z tym że w tym roku zamiast zaplanowanych 9,4 mln złotych wzrostu subwencji mamy tylko 8 mln, a wydatki rosną i są na poziomie 40 mln zł. Czyli wydajemy o 40 mln zł więcej – oznajmił.

To, co padło z ust wiceprezydenta nie pozostało bez echa.

- Gratuluje prezydencie konsolacyjnej odpowiedzi i języka, jakiego pan używa – skwitował krótko radny Sączek.

Do dyskusji włączył się przewodniczący rady Wojciech Kiljańczyk.

- Forma językowa jest bardzo istotna. Apeluję, aby język był godny – zaznaczył.

Opozycyjny radny ciągnął dalej ten temat.

- Myślałem, że po poprzedniej sesji będzie inaczej. Od prezydenta dowiaduję się o mentalnym onanizowaniu. Takie sformułowanie jest żenujące, oto język miłości – dodał.

Radna Joanna Brzózka (PiS) nie ukrywała, że było jej przykro, co usłyszała. Z kolei radny Mariusz Węglorz (PiS) grzmiał, że doszło do skandalu.

- To były skandaliczne słowa wiceprezydenta Świerkosza. Żądam, aby przeprosił radnego, bo pan Sączek nic takiego nie powiedział, by pan Świerkosz - którego orientacja seksualna mnie nie interesuje - mówił o onanizowaniu się. To nie pierwszy raz, kiedy tak się zwraca do radnych. Proszę panie przewodniczący by go upomniał, bo się zapomina – mówił wzburzony.

Zastępca prezydenta przeprosił opozycyjnego radnego za swoje słowa.

- Moje skojarzenie związane było z tym że radny w sposób systematyczny i z lubością bardzo często ten temat podnosi - w mojej ocenie w sposób niewłaściwie interpretowany – wyjaśnił.

Sączek nie był do końca zadowolony z odpowiedzi.

- Przyjąłbym takie przeprosiny, gdyby nie byłyby wypowiedziane z ironią i szyderstwem. Takiego sformułowania nie użyłbym w stosunku do nikogo – dodał.

Świerkosz jeszcze raz przeprosił za to, co powiedział.

Czy wg Was słowa wiceprezydenta są skandaliczne? A może to burza w szklance wody?