„Nie ufej chudemu kucharzowi” - R. Rączka w bibliotece

Tuż przed świętami, 6 kwietnia znany kucharz – Remigiusz Rączka przybył do biblioteki, by poopowiadać o tradycjach śląskiej kuchni, która, jak twierdzi, jest jedną z najbardziej bogatych kuchni regionalnych w Polsce.

AMBASADOR KUCHNI ŚLĄSKIEJ

Remigusza Rączkę śmiało można nazwać ambasadorem kuchni śląskiej, o której wie wszystko. Jego ogromna wiedza na temat gotowania, a także tradycji, historii regionu zadziwiła wszystkich. Spotkanie aż pachniało od opowieści na temat rolad, klusek, kiszonej kapusty, szpajzy czy kopy. Kucharz opowieści kulinarne przeplatał historiami ze swojego dzieciństwa, wspominał swoją babcię, ciocię, wspaniałe kucharki, które dożyły sędziwego wieku, jedząc to, co dawała im ziemia.

ZŁOTE MYŚLI REMIGIUSZA RĄCZKI

Gość biblioteki anegdotami sypiał jak z rękawa, publiczność miała także okazję usłyszeć wiele złotych myśli, które wywoływały co chwilę gromki śmiech na sali, oto niektóre z nich:

Całe lato mom nawarzony kompot.

W krajach zachodnich kożdy mo swoja zagródka. A w Polsce? Kamyczki! Żodyn nie sieje!

Jak dwóch składników nie rozumia – to nie nie biera.

Kiedyś żech zbadoł „kaj jest granica dziury w klusce?” okazuje się, że między Mikołowem

a Orzeszem.

Trzeba jeść kiszonki – oczyszczają jelita! 30 lat temu ludzie na wsi nie chorowali na raka jelit, bo wszyscy jedli kiszonki. Należy wracać do dobrych nawyków.

Dom przed świętami mo woniać, przygotowania to ta cało magia!

Zapytany, skąd pomysł na pisanie książek kucharskich, odpowiedział, że jego książki dedykowane są grupom kobiet w jego wieku i młodszym. – Kiedy młode miały się przyuczać gotowania, obserwować mamy, babcie, jak studiowały? Nie było przekazywania, wielopokoleniowego gotowania. I jo chcioł ta dziura zapchać – odpowiedział Remigiusz Rączka.

Kucharz wprowadził publiczność w sentymentalny nastrój, wspominając smaki swojego dzieciństwa:

Nudla z blachy. Takie z blachy węglowej, kaj się robiły buły.

Ziemnioki maszczone od starzika. Czosnek, cebula, do tego kiszka.

Grysek. Bronocone masło, cukier i swojski sos z wiśni.

Jo se te smaki do dziś odtwarzom!

TRADYCJE WIELKANOCNE

Pan Rączka wiele mówił także o tradycjach wielkanocnych na Śląsku:

Palma powinna być palmą! Mo mieć 7 rodzajów gałązek: z wieprzka, jabłoni, forsycji, bukszpanu, do tego bazie, kokocz i dereń. 3 razy wiązane. A potym jeszcze 5 razy. I po krzyżu „poczaskać” jak się z kościoła wróci.

Do środy się robi, a potym już po dworze nic. Nie sieje się!

Trzeba jaja zafarbić w szupach.

W koszyku mo być sól i chlyb.

KULINARNE BŁĘDY

Kucharz wspomniał także o błędach, których gospodynie czasem nie wiedzą:

Nie soli się ryb wcześniej. Moja Mama mnie nie słucho i tak soli wcześniej. Zawsze się z nią wadza o to. Soli się godzina przed – wtedy ryba będzie soczysta.

Kołocz. Do maku nie dowo się za dużo biołek. Do maku dodowo się powidła śliwkowe.

Jak kluski robicie dzień przed – nie dodować jajka.

Paprykujecie rolady? Niy!? Poprykujcie, dużo lepszo zołza, lepszy kolor. Dobro jest wędzono papryka do gulaszu.

Śledzie moczyć w mleku.

1 ZASADA: NAUCZYĆ SIĘ SMAKU

Na pytanie, co jest najtrudniejsze w prowadzeniu restauracji? (przyp. Remigiusz Rączka jest właścicielem restauracji w Wodzisławiu Śląskim”).

Nauczyć ludzi smaku. 2 lata mi to zajęło. Gastronomia jest ciężko, nie ma ludzi do roboty.  Ale warto. Kiedyś nad moim żurem chop się rozpłakoł, bo przypomnioł mu smak dzieciństwa, a emigrując do Ameryki szukoł go 30 lot.

 

Moderatorem spotkania była Grażyna Polnik (Wypożyczalnia dla Dorosłych PiMBP w Rybniku).