Nie czuje już bólu, strachu i zmartwień. Zmarł 4-letni Samuelek z Rybnika

Walkę o życie Samuela obserwowaliśmy i relacjonowaliśmy od początku zmagań z chorobą. W lipcu tego roku pisaliśmy, że wznowa neuroblastomy i jej przerzuty zdecydowanie utrudniały leczenie. <<Przerzuty i mocniejsza chemia. Trudna walka o życie 4-latka z Rybnika>>. Rodzice - Dominika i Adam nie poddali się do końca. Gdy szpital w Barcelonie nie widział ratunku dla ich syna, przenieśli się do Niemiec, by podjąć kolejną próbę leczenia. Ostatecznie rozprzestrzenianie się guzów nie pozwoliło na, chociażby zahamowanie choroby.

Z góry nierówną walkę przegrywali z tygodnia na tydzień coraz bardziej. Pod koniec października Rodzice poinformowali, że dla ich Samuelka już nie ma ratunku <<„Samusiowi już nie można pomóc. Za niedługo odpocznie”. Rodzice są z chłopcem w hospicjum>>.

Ostatnie tygodnie spędzili wspólnie w katowickim hospicjum. Byli nierozłączni, odwiedzali ich każdego dnia najbliżsi. Wizyty rodziny dawały jeszcze nadzieję i przede wszystkim radość Maluchowi.

- Dziś Samuś obudził się w dobrym humorze. Zjadł śniadanie, napił się herbatki, podaliśmy mu leki. Jak nie śpi to lubi się obracać, więc miał troszkę ruchu z naszą pomocą. Potem sobie zasnął i czekał na gości. Przyjechała rodzinka i jego ukochany piesek, Nina. Ucieszył się - informowała jeszcze 3 listopada mama chłopca.

Niestety w czwartek (7 listopada) wiadomość przekazana przez rodziców była zupełnie inna. Stan 4-latka zdecydowanie się pogorszył.

- Samuelek powoli przenosi się do świata, gdzie nie ma bólu, strachu i zmartwień. Tam spełnią się wszystkie jego marzenia. Bóg mu z pewnością wszystko wynagrodzi. W naszych sercach tworzą się czarne, głębokie dziury. Nie do wypełnienia. Nie do zagojenia. Całe Twoje życie przelatuje nam przed oczami. Umieramy razem z Tobą... - pisali w poście rodzice.

Informacja o śmierci Samuelka dotarła do nas dzisiaj rano.