Nadleśnictwo Rybnik: ludzie ruszyli po drewno i "gałęziówkę" Ile kosztuje chrust?

Wystarczyło jedno zdanie o chruście

Sporo zamieszania wywołała wypowiedź wiceministra Edwarda Siarki dotycząca rosnących cen materiałów opałowych. Polityk oznajmił, że Lasy Państwowe pozwoliły na sprzedaż drewna najniższej jakości na potrzeby społeczności lokalnych, oznajmił:

Cały czas obowiązuje, za zgodą leśniczego, możliwość zbierania gałęzi na opał. W tym roku po rozpoczęciu wojny w Ukrainie i zawirowaniu na rynku energii wzrosły zapytania do nadleśnictw o wskazanie terenu i zgodę na pozyskiwanie drewna opałowego w lokalnych lasach. Priorytetowo należało zadbać, by pierwszeństwo samopozyskiwania drewna miały społeczności lokalne.

Kolejne wydarzenia potoczyły się już lawinowo. Słowa wiceministra krytykowali opozycyjni politycy, a media określiły pomysł mianem „Chrust plus”. Podziałały też na zwykłych Polaków, którzy „rzucili” się na gałęzie – do takiego stopnia, że w mediach ogólnopolskich możemy poczytać o kolejkach w nadleśnictwach. Jak natomiast wygląda sytuacja w Nadleśnictwie Rybnik?

NR: zainteresowanie co najmniej większe o połowę

Jak mówi nam Paulina Sobczuk, rzecznik prasowa Nadleśnictwa Rybnik, zainteresowanie opałem pozyskiwanym na zasadzie samowyrobu trwa już od kilku tygodni. Nie podaje jednak konkretnych liczb.

Ciężko podać jakieś dane, ponieważ liczba z dnia na dzień się zmienia. Mogę powiedzieć, że w ostatnim czasie zainteresowanie opałem na zasobach Nadleśnictwa zwiększyło się o co najmniej połowę. To, co przygotowujemy na składach drewna bardzo szybko „schodzi”. Dzwoni do nas telefon za telefonem, a leśniczowie muszą odmawiać. Od dłuższego czasu sygnalizują, że nie ma u nas gotowego do odbioru opału – wyjaśnia Paulina Sobczuk.

Idziesz do lasu po gałęzie? Bez zgody narażasz się na karę

Pozostaje więc wspomniany wcześniej samowyrób, czyli wycieczka do lasu i zbieranie gałęzi. Jednak i ta czynność jest określona w prawie.

Wszystko to poprzedzone musi być spotkaniem z leśniczym, który wskaże powierzchnię, na której można realizować samowyrób, przeprowadzi szkolenie BHP i wyda upoważnienie do samodzielnej pracy w lesie – dodaje rzecznik Nadleśnictwa Rybnik.

Inaczej mówiąc – przychodzimy do leśniczego, mówimy mu, że chcemy zbierać gałęzie (do średnicy 7 centymetrów) w danym miejscu. Jeżeli miejsce się zgadza, wydaje nam upoważnienie z informacjami, jak należy zbierać. W wolnym czasie idziemy po opał i przygotowujemy stosy. Potem dzwonimy do leśniczego, ten spotyka się z nami, mierzy stosy i podaje cenę.

Tu uwaga! Paulina Sobczuk przestrzega, że samowolny zbiór gałęzi z lasu grozi grzywną do 500 zł w nadleśnictwie, bądź do 5000 zł w sądzie.

Ile kosztuje metr sześcienny gałęziówki?

Na stronie Nadleśnictwa Rybnik znajdziemy cennik drewna. Obowiązuje on od 14 stycznia tego roku. Znajdziemy tam wiele rodzajów drzew i sortymentów. Nas – zbieraczy gałęzi – interesuje rubryka „M2 samowyrób”. Według niej za metr sześcienny brzozy, grabu, olchy, osiki, jawora, topoli i innych – zapłacimy 36,90 zł brutto. To samo dotyczy gałęzi sosny, świerka, czy dębu.

>>Zobaczcie inne ceny drewna w Nadleśnictwie Rybnik<<