Mieszkańcy Czuchowa wzburzeni. Kto chce ściąć drzewa na 4 ha działki?

Cztery hektary zalesionego terenu do wycięcia

O sytuacji zaalarmowała w mediach społecznościowych radna Czerwionki-Leszczyn – Alina Kucharzewska. Taki post opublikowała w minioną sobotę.

Wczoraj po południu dostałam informację od wzburzonych mieszkańców ul. Szewczyka, którzy właśnie dowiedzieli się, że w poniedziałek na jednej z działek rozpocznie się masowa wycinka drzew! Nie znali niestety szczegółów, więc jeszcze tego samego dnia wysłałam pilną interpelację do burmistrza. Czasu na działanie jest niewiele, jednak sprawa jest do natychmiastowego wyjaśnienia przez odpowiednie organy – oznajmiła.

Radna pojawiła się na miejscu, gdzie ma dojść do wycinki. Spotkała się z oburzonymi mieszkańcami.

Sprzeciwiają się wycince z 4 -hektarowego terenu. Obecny na miejscu leśniczy był również zaskoczony całą sytuacją, bowiem nadleśnictwo (Rybnik – red.) nie wydawało żadnych decyzji w sprawie. Leśniczy zwrócił jednak uwagę, że 15 marca rozpoczął się okres lęgowy ptaków, a tych nie brakuje na wspomnianych drzewach – dodała Alina Kucharzewska.

Wystosowała też publicznie szereg pytań: kto i kiedy wydał decyzję o wycince? Czy uzgodniono z gminą trasę przejazdu ciężkich pojazdów, które miałyby wywozić drewno? Co miałoby powstać na omawianej działce?

Można ciąć, bo to prywatny teren

Burmistrz Wiesław Janiszewski szybko zareagował na alarm mieszkańców. Nie miał jednak im do przekazania dobrych informacji. Wspominana działka nie należy do Lasów Państwowych ani Urzędu Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny. Teren jest prywatny, a jej właściciel postanowił skorzystać z przysługującemu mu prawa.

Właściciel zamierza przywrócić działkę do stanu pierwotnego i zgodnego z planem zagospodarowania, czyli do stanu rolnego - o czym zgodnie z przepisami powiadomił urząd - dowiedzieliśmy się od Aliny Kucharzewskiej.

Stanie się tak, ponieważ taką możliwość w 2017 wprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości – rolnicy mogą przywrócić teren do stanu pierwotnego, który jest zgodny z planem zagospodarowania przestrzennego.

Potwierdza to Hanna Piórecka-Nowak, rzeczniczka UGiM.

Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody usuwanie drzew w przypadku tej konkretnej działki nie wymaga uzyskania zezwolenia, jak również nie wymaga zgłoszenia organowi. Takie są przepisy wynikające z ustawy, a właściciel terenu działa w zgodzie z nimi. Warto jednak dodać, że prace należy przeprowadzić z uwzględnieniem i poszanowaniem innych przepisów ochrony gatunkowej – wyjaśniała.

Radna przyznała, że z trudem przychodzi mówić jej o takich sytuacjach tym bardziej że losem drzew przejęło się w szybkim czasie blisko 80 osób.

Przepisy niestety pozwalają właścicielowi na wycinkę drzewostanu bez zgody administracyjnej, która jest wymaganych zwykle w innych przypadkach. Sytuacja jak widać trudna i na pewno mieszkańcy mogą czuć się rozczarowani. Prawo jest jednak tutaj bezlitosne. Dziękuję Burmistrzowi i Nadleśniczemu Rybnickiemu, którzy rzeczywiście „bez zbędnej zwłoki” zajęli się wyjaśnieniem tej sprawy. Mieszkańcom dziękuję za ich wolę walki - napisała w mediach społecznościowych.

Właściciel zapewnił radną, że posiada odpowiedni dokument od ornitologa stwierdzający, że na 4-hektarowej działce nie ma ptasich gniazd. Alina Kucharzewska nie była co do tego przekonana.