Lepszy Rybnik podsumował kampanię wyborczą. „Sporo się nauczyliśmy. Doświadczenie zaprocentuje”

„Kopiowano nasze pomysły, w sumie – dobrze”

Jak na wstępie zaznaczył Tomasz Pruszczyński, nie zamierza mówić o tym, co zrobiono źle, a dobrze.

Tak naprawdę zrobiliśmy dużo dobrego, będąc konkurencją dla polityków. Stworzyliśmy 32-osobową drużynę. Zorganizowaliśmy przed wyborami cztery spotkania. Rzutem na taśmę zarejestrowaliśmy Mirosława Małka w wyborach do Senatu. Przede wszystkim, co jest wyjątkowe – stworzyliśmy autorski program – wymienił Tomasz Pruszczyński.

Zauważył jednak, że ich pomysły kopiował m.in. PiS.

W sumie nawet dobrze, bo skoro jak się coś kopiujemy, to znaczy, że to jest coś dobre. Nam chodzi o to, by Rybnik był lepszy. Mamy dwóch radnych w radzie miasta. Mieliśmy apetyt na więcej. Zabrakło nam niecałe 40 głosów w dwóch okręgach, by wprowadzić cztery osoby. Metoda D’Hondta jednak nie wybacza – zaznacza.

Pruszczyński: nie żałuję swoich decyzji

Tomasz Pruszczyński odniósł się też do kontrowersyjnej sytuacji, kiedy uzyskał mandat radnego, ale zrzekł się go na rzecz Damiana Twardawy.

O tym mówiłem już wcześniej. Kandydowałem na prezydenta Rybnika. Nie miałem zamiaru być radnym, dlatego byłem „dwójką” na liście. Wyborcy wybrali mnie, ale ja mam prawo zrzec się mandatu – swoje głosy przekazałem Damianowi. Wiem, jaki hejt się na mnie wylał, ale mam twardą skórę. Jestem w takiej sytuacji rodzinnej, a nie innej. Moje dzieci chodzą do szkoły na Teneryfie. Oni zaczęły już tam rok szkolny, ja jestem tutaj. Za tydzień do nich przylecę, ale podkreślam, że większość roku meszkam w Rybniku, płacę tutaj podatki i prowadzę biznes. Tak jak deklarowałem przed wyborami – jeżeli zostałbym prezydentem, zostałbym w Rybniku i w 100% procentach poświęciłbym się memu miastu. Zmiana życia mojej rodziny tylko dlatego, że zostałem radnym? Zbyt duże wyzwanie, zbyt duże poświęcenie – wyjaśnił.

Dodał, że nie żałuje tego, że startował w wyborach na prezydenta Rybnika.

Sporo się nauczyliśmy. To doświadczenie zaprocentuje w kolejnych wyborach. Tak naprawdę zobaczyliśmy, jak działa machina partyjna. Nie ważne były programy, nieważna była osobowość, czy debaty. Ludzie patrzyli na to wszystko z góry – ten jest z PiS, ten z KO.

Partiom nie zależało na frekwencji?

Tomasz Pruszczyński zauważył, że tylko Lepszy Rybnik od samego początku kampanii prowadził kampanię profrekwencyjną.

W ogóle o tym nie wiedzieliśmy wcześniej, ale wg jednego z badań, z którym zaznajomiliśmy się wynikało, że PiS-owi nie na rękę była wysoka frekwencja wyborów samorządowych. Proszę też zauważyć, że dopiero w drugiej turze wyborów prezydenckich uaktywnił się Piotr Kuczera ze swoją ekipą i hasłem „ciś na wybory”. Przed I turą kandydaci siedzieli cicho. Tymczasem my naprawdę ciężko pracowaliśmy – cały zespół. Chcę za to podziękować wszystkim. Takie jest życie, nie mamy z tym problemu, to była dobra lekcja. Szkoda jedynie, że nie mamy więcej mandatów, to by zmieniło układ sił w radzie miasta – powiedział Tomasz Pruszczyński.

Każdy głosował wg serca, rozumu

Tomasz Pruszczyński odniósł się też do kolejnej kontrowersji, a mianowicie jego zdecydowanego braku poparcia dla Piotra Kuczery przed II turą wyborów. Internauci zarzucili mu, że w ten sposób automatycznie daje „zielone światło” Andrzejowi Sączkowi.

Każdy u nas – co też podkreślaliśmy w mediach społecznościowych głosował wg swojego serca, rozumu, rozsądku. Cały czas mówiliśmy, że jesteśmy apolityczni. Inni są trochę bardziej religijni, inni mniej. Niektórych bardziej byli prawicowi, inni lewicowi. To nieważne. Można więc powiedzieć, że jesteśmy mega tolerancyjni. Ważne jest to, że my mamy program, który cały czas jest pokazany. Jeżeli chodzi o mnie, oznajmiłem, że nie będę głosował na Kuczerę, ponieważ ten człowiek nie jest skory do rozmowy, nie chce słuchać argumentów drugiej strony. On i jego świta „wiedzą najlepiej”. Nie miałem jakiekolwiek wiary w konstruktywny dialog – wyjaśnił Pruszczyński.

Sportowe podejście do samorządu

Głos zabrał następnie Mirosław Małek – radny i szef stowarzyszenia Lepszy Rybnik. Zgodził się z przedmówcą, że wybory mogły lepiej wypaść.

Jestem typem sportowca – sami wiecie. Mamy cel i małymi kroczkami dojdziemy do momentu, że zwyciężymy. Dla nas zwycięstwem będzie to, gdy program Lepszego Rybnika zostanie zrealizowany przez pana Kuczerę, Kiljańczyka, czy Sączka. Jesteśmy w naszym mieście jedynym ugrupowaniem, gdzie w demokratyczny sposób były wybierane osoby do samorządu. Na prezydenta startował Tomek i ja. Zdecydowaliśmy, że to on będzie lepszy kandydatem. Może ktoś z Was będzie chciał kandydować w następnych wyborach? Będzie miał nasze pełne wsparcie – zapowiedział Mirosław Małek.

Mają dostęp do informacji, choć interpelacja zniknęła

Nawet tak mała liczba radnych Lepszego Rybnika ma swoje plusy. Razem z Krzysztofem Kazkiem tworzą klub Bezpartyjni Radni Rybnika. Mogli podzielić swoim udziałem w komisjach branżowych.

W ten sposób mamy dostęp do informacji. Dzięki temu będziemy wiedzieli, co chcą zrobić rządzący i będą się hamowali w swoich działaniach. Muszą trzy razy bardziej zastanawiać się nad tym, co chcą robić – zauważa Mirosław Małek.

Zgodził się z nim radny Damian Twardawa.

Już pokazujemy, z czym się nie zgadzamy i dyskutujemy. Staramy się wdrożyć różne interpretacje. Ja do tej pory złożyłem ich sześć. Jedna była bardzo niewygodna. Biuro Rady Służb Prawnych i Biuro Obsługi Rady Miasta wycofało ją z biegu. To jest skandal. Czegoś takiego nie było nigdy w historii Rybnika - oznajmił radny.

Więcej o tym mówi nam Damian Twardawa:

 

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

 

 

Post udostępniony przez Rybnik.com.pl (@rybnikcompl)

Przedstawiciele Lepszego Rybnika zapewniają, że będą pokazywali te rzeczy, których rządzący miastem najbardziej się obawiają.

Partie zgarnęły komisje

Przedstawiciele zwrócili uwagę na szczegół, który mógł umknąć mieszkańcom – kto pełni funkcję przewodniczącego komisji.

Mirek jako były sportowiec, ekspert od sportu nie został wybrany szefem komisji sportu. Został nim pan Jacek Mularczyk, który ma mniejsze dokonania w tej dziedzinie. To pokazuje, że w radzie miasta nie ma tak naprawdę wymogów, kto zostanie szefem komisji. Wszystko zależy od przynależności politycznej – zauważył Tomasz Pruszczyński.

Z kolei Damian Twardawa (doktor nauk medycznych) nie został przewodniczącym komisji zdrowia i polityki społecznej. Zaznaczył, że przewodniczący komisji dostają więcej pieniędzy.

Zwiększyli liczbę komisji do z 8-9 do 13. Teraz mają problem. Pięć komisji nie ma wiceprzewodniczących. Można być tylko raz przewodniczącym i wiceprzewodniczącym wybranej komisji. Niektórzy łączą te dwie funkcje, a nawet są wiceprzewodniczącymi Rady Miasta Rybnika. Tak właśnie wygląda polityka. Po prostu tak jak grali, tak grają i się bardzo dobrze tym wszystkim bawią – słyszymy.

Dyskusja zeszła na problemy z elektrownią

Organizatorzy przekazali mikrofony gościom spotkania. Padło m.in. pytanie o program Lepszego Rybnika. Tomasz Pruszczyński raz jeszcze omówił główne tezy wg których działa ugrupowanie. Jednakże najwięcej czasu poświęcono tematowi zamknięcia węglowej elektrowni węglowej. W spotkaniu uczestniczyły osoby związane bliżej lub dalej z zakładem. Usłyszeliśmy, że na utratę pracy jest około 2 tys. osób. Ten temat rozwiniemy w osobnym artykule, bo ma kilka wątków.

Przedstawiciele Lepszego Rybnika podkreślili, że ich projekt jest długofalowy. Zapoznajcie się z ich wypowiedziami:

Mirosława Małka, który podsumował spotkanie:

 

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

 

 

Post udostępniony przez Rybnik.com.pl (@rybnikcompl)

 Krzysztofa Kazka o pierwszych miesiącach pracy w samorządzie:

 

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

 

 

Post udostępniony przez Rybnik.com.pl (@rybnikcompl)