„Lepiej działać, niż siedzieć na tyłku”. Pan Jarosław mimo niepełnosprawności pojechał z darami do powodzian

Na łamach portalu Rybnik.com.pl już pisaliśmy o tym, jaką solidarnością dla powodzian wykazują się mieszkańcy naszego miasta. Teraz będzie kolejny przykład. Dzisiaj po południu z Rybnika do Głubczyc wystartował Jarosław Niedziela – były górnik z dzielnicy Grabownia. Choć porusza się z pomocą protez, nie przeszkadza mu to w niesieniu pomocy.

Nie robię tego dla poklasku, ale dla tych, którzy potrzebują pomocy. Cel jest prosty – zawieść dary, koniec-kropka – zaznacza na wstępie Jarosław Niedziela.

Jak to się stało, że rybniczanin postanowił działać? To efekt przypadku.

Byłem wczoraj w rybnickim OPS-ie załatwiać swoje sprawy. Zauważyłem, że panowie zbierają tam dary. Nie mogę pomóc przy załadunku, ale zapytałem, czy nie potrzebują transportu. W taki sposób sprawy przybrały szybki obrót i dzisiaj jestem gotowy do transportu – słyszymy.

Samochód jest mężczyzny, przyczepka została wypożyczona.

Nie będzie problemu na trasie do Głubczyc. Mój samochód jest przystosowany – uśmiecha się bohater artykułu.

Przy okazji wyjaśnił też co było przyczyną jego niepełnosprawności.

30 lat temu, w czerwcu miałem wypadek na kopalni. Przysypało mnie na dole. Wyszedłem z tego z połamanym kręgosłupem. Jest jak jest. Czasami jeden przepracuje do emerytury, a drugiemu to nie będzie dane – stwierdza.

Pan Jarosław nie lubi jednak pozostawać w bezruchu. Sam zorganizował w dzielnicy zbiórkę dla powodzian.

Spontanicznie to wyszło. Ogłosiłem w mediach społecznościowych, że zbieram dary i w czwartek robię transport do okolicy Kłodzka. Zaczęli przychodzić do mnie sąsiedzi. Trochę tych darów już się nazbierało. Lepiej działać niż siedzieć na tyłku i nic nie robić – słyszymy.

Postawą Jarosława Niedzieli, ale i innych rybniczan podbudowana jest Anna Sowik-Złotoś, dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku.

Cały czas zgłaszają się do nas osoby, które chcą pomóc – przekazać dary, jechać z nimi do zalanych miejscowości. Bardzo chętnie korzystamy z tego zaangażowania i jesteśmy z tego powodu wdzięczni. Mam takie doświadczenie, że jak coś dzieje się złego, to jako społeczność lokalna wychodzimy z sercem na dłoni. Samemu byłoby trudno to zrobić – mówi w rozmowie z nami.

Anna Sowik-Złotoś zaznacza, że teraz najbardziej potrzebne są miotły, stare ręczniki do sprzątania, preparaty grzybobójcze, płyny do dezynfekcji. Mamy już jesień, przed nami chłody.

Ruszyliśmy też ze zbiórką na osuszacze. To spory wydatek, minimum 1000 – 1500 złotych. Potrzebna jest też żywność z długim terminem – zauważa.

Datki można wpłacać na nr konta:

21 1020 2528 0000 0402 0462 4930
z dopiskiem: Pomoc dla powodzian