Koronawirus w Classen-Polu. „To sukces, że dopiero teraz”

Informacja o zarażeniu dotarła do firmy w czwartek po południu. Dotyczyła pracownika produkcji.

- Na szczęście pracował na wyizolowanym stanowisku na produkcji. Zaraz skontaktowaliśmy się z osobami, które potencjalnie mogły mieć z nim kontakt, bo choć pracował oddzielnie, to jednak pracownicy podczas wymiany zmian się spotykają. Czterem pracownikom, którzy mieli bezpośredni kontakt z tym pracownikiem wykonaliśmy testy i wyszły negatywnie. Przeprowadzimy testy jeszcze jednej czwórce osób. W sobotę zrobiliśmy dezynfekcję firmy: hal i zaplecza socjalnego. Skontaktowaliśmy się też z żoną tego pracownika, na szczęście jest zdrowa – mówi Andrzej Dorosiński, dyrektor w Classen-Polu.

Andrzej Dorosiński podkreśla, że firma wprowadziła wewnętrzne obostrzenia znacznie wcześniej, niż zrobił to rząd. - Maseczki i sprzęt ochronny wprowadziliśmy wtedy, kiedy w telewizji śmiano się z konieczności noszenia masek – wspomina. I dodaje:

- Teraz, kiedy te obostrzenia zostały przez rząd poluzowane, u mnie w firmie obowiązują dalej. Maseczki, przyłbice obowiązują wszystkich, pracujących i wjeżdżających. Jak widzę pracownika bez osłony, karzę. Nie ma zmiłuj, i nie interesują mnie tłumaczenia, że rząd poluzował. Nie, u nas jest to dalej oblig. I sądzę, że to sprawiło, że dopiero w czwartek przytrafił się u nas przypadek koronawirusa – mówi.