Nie milkną echa afery, związanej z donosami w sprawie rzekomo fatalnego stanu taboru Kolei Śląskich. Zarzuty pod adresem spółki przedstawili reporterowi Radia Zet jej pracownicy, którzy chcieli przy tym pozostać anonimowi. Koleje Śląskie ostro odcięły się od zarzutów i zapowiedziały powołanie specjalnej komisji do zbadania sprawy. 7 listopada w Katowicach odbyła się konferencja prasowa, poświęcona tej sprawie.
Przypomnijmy, o sprawie jako pierwsze poinformowało Radio Zet. "Ponad połowa pociągów Kolei Śląskich powinna natychmiast zostać wycofana z eksploatacji" – mieli zaalarmować jednego z reporterów zatrudnieni w spółce maszyniści. Jak wynika z doniesień, w efekcie wieloletnich zaniedbań ze strony zarządu spółki fatalny stan techniczny taboru zagraża zdrowiu i życiu pasażerów. W efekcie sprawą zajęła się prokuratura. <<"Zagrożenie dla zdrowia i życia pasażerów". Prokuratura prześwietli tabor Kolei Śląskich>>
Koleje Śląskie ostro odcięły się od zarzutów. Opublikowały też pismo związków zawodowych, skierowane do Prezesa Zarządu, dotyczące tej "oburzającej i skrajnie krzywdzącej pracowników sprawy". <<"Dość bzdur!" Koleje Śląskie: Nigdy nie stwierdzono wyjazdu zagrażającego bezpieczeństwu>>
W celu wyjaśnienia wydarzeń w sferze informacyjno-społecznej spółka powołała specjalną komisję. Wyniki raportu zostały przedstawione 7 listopada, podczas konferencji prasowej w Katowicach.
Dziś odnosimy się do tych absurdów, niedorzeczności, kosmosów, odrealnionych tez, które są nadinterpretacją, które są nieprawdą, które godzą przede wszystkim w dobre imię naszych pracowników, które być może w oczach pasażerów tworzą fałszywy obraz, że jest cokolwiek nie tak z naszym taborem. To jest oczywista nieprawda, nadinterpretacja, manipulacja - mówił podczas spotkania Maciej Zaremba, rzecznik prasowy spółki.
W konferencji udział wzięli: Mariusz Słamek - przewodniczący Związku Zawodowego "Solidarność", Agnieszka Biniek-Ślużyńska - dyrektor biura zarządu Kolei Śląskich oraz Piotr Gądek, biegły sądowy ds. kolejnictwa.
Niespecjalnie rozumiem całą tę historię. Nie wiem, jakimi pobudkami kierowali się ludzie, którzy doprowadzili do takiej sytuacji, w której nasi współpracownicy poczuli się dalece niekomfortowo - oni, jak również podróżni, bo można z tego wysnuć tezę taką, że jeździmy pociągami, które nie są specjalnie bezpieczne. To jest bzdura, to jest głupota po prostu straszna, którą należy zdementować - mówił Mariusz Słamek, reprezentujący stronę społeczną. - W Kolejach Śląskich nie pracują ludzie, którzy są odrealnieni. Każdy wie, że żeby pociąg wyprowadzić, to jest pewien proces. Trzeba się nad tym pochylić i zrozumieć, że zarówno rewident, jak i sprzątacz, maszynista, kierownik pociągu, konduktor, każdy z nich odpowiada za bezpieczeństwo ludzi, których przewozi. Nic nie jest idealne, są usterki, ale one są na bieżąco usuwane.
- To awykonalne, żeby maszynista wyjechał z niesprawnym hamulcem. Za nim stoi prokurator. My naprawdę wiemy, co robić i jak przewozić ludzi - zapewnił.
Podtrzymujemy: nie boimy się żadnej kontroli, jest postępowanie w prokuraturze, czekamy na każdy podmiot, organ, który nas skontroluje, zweryfikuje - dodał Maciej Zaremba - nie obawiamy się rezultatu takiego audytu.
Podkreślił przy tym, że mimo powyższego, Koleje Śląskie nie pozostają bezczynne.
Na ten bezpardonowy, bezpodstawny atak na spółkę odpowiadamy, również korzystając ze środków prawnych - zaznaczył.
W dniu dzisiejszym na komisariacie policji została złożona skarga pokrzywdzonego wraz z wnioskiem o zabezpieczenie materiału dowodowego. Nawiązaliśmy również współpracę z podmiotem, który zajmuje się informatyką śledczą w celu przeciwdziałania jakimkolwiek ewentualnym możliwościom naruszenia tajemnicy przedsiębiorstwa - poinformowała Agnieszka Biniek-Ślużyńska - dyrektor biura zarządu Kolei Śląskich.
- Badamy też wątek, czy fotografie czynione w trakcie prowadzenia pociągu nie były podobną sytuacją jak prowadzenie samochodu bez zestawu głośnomówiącego. Nie wolno nam prowadzić samochodu i rozmawiać równocześnie przez telefon, więc pozostaje otwarte pytanie, czy można prowadzić pociąg i robić zdjęcia tego, co się dzieje w kabinie, czy to nie stwarza zagrożenia dla podróżnych. Ten wątek jest badany - uzupełnił Maciej Zaremba.
Proszę zwrócić uwagę, że w przestrzeni internetowej mamy anonim, mamy osobę, bez wiarygodności wynikającej z podpisywania się z imienia i nazwiska - zauważył rzecznik.
W aspekcie technicznym do sprawy odniósł się biegły sądowy ds. kolejnictwa, Piotr Gądek.
Oczywiście, pociąg nie może wyjechać z niesprawnym układem hamulcowym i to nieważne - należy to podkreślić - czy to w spółce Koleje Śląskie, czy u każdego innego przewoźnika. - zapewnił Piotr Gądek. - Zanim pojazd zostanie wyprawiony w trasę, podlega kontroli układu hamulcowego. I nie wykonuje tej próby jedna osoba, ale cały zespół. Zdarzały się oczywiście sytuacje, w których pojawiały się usterki, ale powstawały one w trakcie jazdy. Natomiast jeszcze raz kategorycznie podkreślam, że nigdy żaden pojazd nie wyjechał na tory z niesprawnym hamulcem.
Biegły odniósł się również do "manipulacji związanej z wadliwym działaniem reflektorów".
Czym jest różnica oświetlenia przedpola a widoczności sygnałów na szlaku? Otóż kwestia widoczności przedpola jazdy a sygnalizatora to dwie różne kwestie. Maszynista powinien widzieć obraz semafora, ale to jest kwestia danego sygnalizatora, w przedpolu jazdy, jeśli chodzi o oświetlenie, on nie będzie widział - jakiekolwiek by oświetlenie nie było - nie będzie miał widoczności na 400 metrów, ale z 400 metrów musi widzieć sygnalizator. Ale tu cała odpowiedzialność leży po stronie zarządy infrastruktury, a nie przewoźnika - wyjaśnił specjalista.
Manipulacja polegała jego zdaniem na twierdzeniu, że maszynista nie widzi, co jest przed nim.
Czym innym jest widzieć sygnalizator, a czym innym jest widzieć to co jest - z czoła pociągu - tłumaczył.
Wyjaśnione zostały też inne kwestie. Po pierwsze - kwestia okna ucieczkowego. Postawiona przez anonimowych pracowników teza brzmiała tak, że w przypadku zagrożenia maszynista nie ma drogi ucieczki.
W przypadku niebezpiecznego zdarzenia maszynista zawsze ucieka w ten sam sposób, w jaki do kabiny wchodzi - czyli drzwiami. W pojeździe kolejowym zawsze jest informacja, żeby takich drzwi nie zastawiać - wyjaśnił tymczasem biegły.
Po drugie - kwestia otwartych drzwi. Piotr Gądek rozwiał wątpliwość, czy jest możliwe, że pociąg jechał z otwartymi, albo niedomykającymi się drzwiami.
Takie zjawiska miały miejsce, kiedy nie byliśmy jeszcze w Unii Europejskiej - uciął zdecydowanie specjalista. - Teraz wymagania są takie, że nie jest możliwe, żeby pojazd z niesprawnymi drzwiami wyjechał na tory, a następnie kontynuował jazdę.
Zgodnie z zapowiedzią, Koleje Śląskie udostępniły też pełną treść raportu, opracowanego przez powołaną komisję. <<Zobacz raport>>
Tagi: koleje śląskie zawiadomienie do prokuratury, koleje śląskie bezpieczeństwo, koleje śląskie zagrożenie, koleje śląskie maciej zaremba, koleje śląskie donos maszyniści, koleje śląskie raport
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
O zamykaniu kopalń "po polsku". "W większości przypadków barbarzyństwo i zbrodnia gospodarcza"
+68 / -9Market przy Żorskiej zostanie zamknięty szybciej niż zakładano
+59 / -13Ci pracownicy będą najczęściej poszukiwani. W Rybniku i powiecie jest ich deficyt. Znamy „barometr zawodów” na 2025 rok
+33 / -26Wsparcie rozwoju działalności rzemieślniczej - twój przepis na sukces
+2 / -0Płaca zasadnicza nie niższa niż minimalna. Węglowe giganty opracują nowy system wynagrodzeń
+9 / -8Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~raffo85 2023-11-08
07:16:35
Ciekaw jestem, kto ma interes w tym, by doprowadzić do upadku koleje śląskie...
~THE Bill 2023-11-08
08:41:47
@raffo85 - na pewno inni przewoźnicy