Integrowali rodziny niepełnosprawnych

Uczestnictwo w zajęciach w tym ośrodku pomaga jedynie osobom bardzo chorym, wręcz nieświadomym tego co się dzieje. Dla osób, które chcą jakoś żyć, iść do przodu ośrodek ten jest tylko stratą czasu. Zajęcia stale się powtarzają, stają się monotonne, a ich poziom jest dostosowany dla ludzi - przepraszam, że to powiem - ale mających bardzo niski iloraz inteligencji. Jest to dziecinada. Nie wiem, dlaczego osoby mające jakieś problemy lub choroby psychiczne wsadza się do jednego wora z tymi mniej inteligentnymi. Ja w przeszłości byłam ćpana i krótko po tych zdarzeniach zachorowałam na schizofrenię. Dam się założyć nawet o zgwałcenie mnie, że zachorowałam z powodu odurzenia mnie narkotykami. Byłam też gwałcona i z tego powodu mam straszną depresję. Jeśli zrani się psychikę, to już potem za żadne skarby nie da się jej naprawić. Skończyłam dwoje studiów. Czułam, że terapeuci traktują mnie jako osobę niższą. Przede wszystkim mówienie na "ty" uważam, że jest nie na miejscu. Terapeutka Anna Grudzińska zażyczyła sobie, aby mówić jej przez "pani" i naprawdę czułam się zgorszona jak mówiła mi ciągle na "ty". Różnica wiekowa między nami wynosi jedynie kilka lat. Mój kolega jest od niej starszy i proszę sobie wyobrazić, że ona bezczelnie mówi mu na "ty", a on jej przez "pani". Za każdym razem widziałam jak mu wtedy mina rzedła. Inni terapeuci też mówili mi na "ty", ale rzadziej. Podsumowując mogę dojść do wniosku, że już bardziej ambitne, inteligentne i pożyteczne jest oglądanie "Kubusia Puchatka". Mało tego - można z tego coś wynieść.