Dlaczego na dworzec w Rybniku podjeżdżają tak zabrudzone pociągi?

Sygnały od niezadowolonych pasażerów Kolei Śląskich otrzymywaliśmy od dłuższego czasu. Sami, naocznie postanowiliśmy sprawdzić czystość pociągów w poniedziałek 24 kwietnia. Na rybnicki dworzec udaliśmy się trzy razy, o różnych porach: około godziny 9:30, o 12:30 i o 15:30.

W tym czasie na dworzec podjechało w sumie 7 składów w różnych kierunkach. Wszystkie były totalnie zabrudzone. Dodatkowo pociągi upstrzone były graffiti. Warto podkreślić, że warstwa zalegającego brudu była tak gruba, że znajdującym się wewnątrz pasażerom trudno było cokolwiek dojrzeć przez okna w przedziałach.

- Niech pan opublikuje te zdjęcia. To wstyd, że ktoś wypuszcza na tory takie pociągi – usłyszał nasz reporter od pasażerów wysiadających z pociągu do Chałupek. Dokładną dokumentację zdjęciową znajdziecie w fotogalerii.

Dlaczego więc Koleje Śląskie nie szanują pasażerów z Rybnika dopuszczając do podróżowania tak zabrudzonymi pociągami? W odpowiedzi na tak zadane pytanie prezes spółki – Wojciech Dinges wskazuje na szereg problemów organizacyjnymi z jakimi borykają się Koleje Śląskie.

Po pierwsze, KŚ musiały wypowiedzieć umowę firmie, która wygrała przetarg na mycie składów. Powodem, zdaniem przewoźnika, było nienależyte wykonywanie powierzonych zadań.

Po drugie, pokazane na zdjęciach pociągi KŚ wynajmują od innego przewoźnika – Przewozów Regionalnych. Zdaniem szefa Kolei Śląskich, pomimo złożonych obietnic Przewozy Regionalne uchylają się od mycia wypożyczanych pociągów w swojej myjni w Częstochowie.

- Od końca listopada 2016 roku Przewozy Regionalne przestały myć pojazdy od nich dzierżawione, jak również nie wyrażały gotowości mycia pudeł pojazdów Kolei Śląskich. W bieżącym roku udało się w Częstochowie umyć zaledwie 6 pojazdów. Ubiegłotygodniowe spotkanie z Panią Moniką Boryczką, która pełni od kilku miesięcy rolę zastępcy dyrektora Łódzkiego Zakładu PR daje szansę na powrót do mycia pojazdów przez PR w myjni w Częstochowie, jakkolwiek za znacząco wyższą cenę – mówi Wojciech Dinges.

Koleje Śląskie starają się więc myć pojazdy na własną rękę. - Wysiłek naszych pracowników pozwolił na zewnętrzne umycie w tym roku już 40 jednostek, przy 50 w całym roku 2016. A to oznacza, że przepustowość wewnętrzna wzrosła ponad dwukrotnie w stosunku do ubiegłego roku – wylicza prezes Dinges.

Śląski przewoźnik duże nadzieje na poprawę sytuacji wiąże z własną, automatyczną myjnią zewnętrzną (przejazdową), która ma zostać oddana do użytku jeszcze w tym roku.

Wojciech Dinges zwraca również uwagę na problem z grafficiarzami. Walka z nimi przypomina tę z wiatrakami. I to pomimo tego że składów strzegą nie tylko pracownicy KŚ, ale i firma ochroniarska.

- Wobec firmy ochroniarskiej stosuje się regres finansowy, jednakże samo odszkodowanie nie rekompensuje czasu poświęconego na usuwanie graffiti. Ponadto wobec pracowników własnych lub obcych, którzy nie dopilnowali jednostek wszczynane są postępowania wyjaśniające, a pracownicy ochrony są wymieniani - tłumaczy prezes Kolei Śląskich.

Według zarządu Kolei Śląskich, bezradna w tej kwestii jest również Służba Ochrony Kolei i policja. - Pomimo wskazywania zagrożonych miejsc oraz wskazania przez nas z nazwiska osób powiązanych ze środowiskiem graficiarzy, nie uzyskaliśmy oczekiwanej poprawy pod tym kątem – dodaje Dinges.

W walce z grafficiarzami ma pomóc zainstalowany w bazie KŚ w Katowicach system monitoringu.

Przy okazji pytań dotyczących czystości pociągów, Koleje Śląskie wypytaliśmy również dlaczego, pomimo trzykrotnej wizyty na rybnickim dworcu, nie udało nam się odnotować ani jednego nowoczesnego składu. Na pasażerów czekały tylko pociągi typu EN57, nazywane w żargonie kolejowym „kiblami”.

- Nowoczesne składy na dworcu w Rybniku można zobaczyć w godzinach przemieszczania się głównych potoków pasażerów, między godziną 6:00 a 6:35 i ok. 7:20 rano oraz między 16:15 a 17:15 – wyjaśnia prezes Dinges.

Łącznie na trasach przebiegających przez Rybnik w ciągu doby pojawia się 57 składów Kolei Śląskich, z czego 42 stanowią stare jednostki EN57 (74%), zaś 15 składów – pojazdy nowe lub zmodernizowane (26%).

Dla porównania dodajmy, że w połowie kwietnia na kolejowy rekonesans do Czech wybrała się dziennikarka portalu tuWodzisław.pl – Monika Krzepina. Testowała wówczas wspólny bilet Kolei Śląskich i Kolei Czeskich. W trakcie wycieczki poruszała się siedmioma różnymi składami czeskiego przewoźnika. Wszystkie lśniły czystością.

- Podróżując Kolejami Czeskimi daje się wyczuć, że czystość i estetyka składów to dla naszych sąsiadów sprawa honoru. Wydaje mi się, że tak ubrudzone pociągi jak u nas, w Czechach są po prostu nie do pomyślenia – mówi redaktor Krzepina.

> Wycieczka za 6 zł pociągiem z Wodzisławia do Czech? Przetestowaliśmy – to działa!

A jakie są Wasze doświadczenia z podróżowania Kolejami Śląskimi? Czy Waszym zdaniem czystość pociągów to istotny problem?