Czytelnik: tor na Wiśniowcu znów się sypie. Co na to UM?

Jakiś czas temu z prośbą o interwencję zwrócił się do nas jeden z Czytelników (imię i nazwisko znane redakcji). Jego zdaniem tor na Wiśniowcu jest „w opłakanym stanie”.

Jeżdżę często na rowerze lub desce (mountainboard) w parku Wiśniowiec. Zostało tam wydane tyle pieniędzy z budżetu obywatelskiego. Zapewniano, że przez deszcze mu nic nie będzie, a teraz po prostu nie da się z toru korzystać, jest bardzo niebezpieczne i to tylko chwila, żeby zrobiła się komuś krzywda – zaalarmował.

Czy UM w Rybniku otrzymał inne zgłoszenia dotyczące jakości toru? Czy ma to związek z niewłaściwym jego wykorzystywaniem? Czy będzie on poprawiany? Takie wysłaliśmy pytania do magistratu.

W odpowiedzi Lucyna Tyl wyjaśniła nam, że tory rowerowe na Wiśniowcu są stale monitorowane przez Zarząd Zieleni Miejskiej.

Dla utrzymania możliwie jak najwyższego standardu ich utrzymania jest ustanowiony opiekun tych terenów, który czuwa nad porządkiem i bezpieczeństwem tras. W ostatnim czasie do ZZM nie wpłynęło żadne zgłoszenie jakoby stan tras zjazdowych był niewłaściwy, czy wręcz zagrażający bezpieczeństwu – dowiedzieliśmy się.

Dlatego też nasze zgłoszenie zostało niezwłocznie przekazane opiekunowi terenu i będzie monitorowane.

Jeżeli zajdzie taka konieczność to dla bezpieczeństwa jego użytkowników część trasy będzie wyłączona z użytkowania na czas niezbędnych napraw. Na początku sezonu wakacyjnego odbył się przegląd tras, który nie wykazał żadnych nieprawidłowości. Drobne naprawy takie jak np. stałe uzupełnianie warstwy ścieralnej torów są wykonywane w ramach zleconej obsługi, większe ubytki są kosztorysowane indywidualnie – dodała Lucyna Tyl.

Opiekunem torów jest Bartosz Giemza – sportowiec z Rybnika, utytułowany zawodnik kolarstwa górskiego. Wyjaśnił nam, że problem z torem jest złożony.

Trasy terenowe ulegają degradacji, zwłaszcza, jak korzysta z nich tak wielu użytkowników, jak w Rybniku. Mowa tu o 100-200 osobach dziennie. Nie zwracają oni uwagi na warunki pogodowe. W lipcu mieliśmy mnóstwo burz i susze – wyjaśnił.

Mówiąc inaczej – w czasie upału nawierzchnia toru kruszyła się. Kiedy jednak padał deszcz, powstawały koleiny.

Cała trasa była solidnie naprawiona przez imprezą „Nie pompujesz, nie jedziesz” (koniec czerwca 2024 – red). Robię wszystko, by było bezpiecznie. Z drugiej strony wszyscy chcą mieć i użytkować, a nie koniecznie pomóc w naprawach – zauważył Bartosz Giemza.

To więc apel do pasjonatów ekstremalnej jazdy na rowerze, by zainteresować się wspólnym dobrem. Zawsze przyda się dodatkowa para rąk do drobnych prac.