Był strajk w szpitalu, spór trwa nadal. Co dalej?

Wczoraj w rybnickim szpitalu trwał strajk. Przypomnijmy, że pracownicy żądają podwyżek o 400 złotych lub odstąpienie od tej kwoty pod warunkiem, że w roku wzrostu wynagrodzenia minimalnego pensje wzrosną o daną kwotę. W przypadku opcji o podwyżce płacy o kwotę wzrostu płacy minimalnej, w grę wchodziłoby 350 złotych dla każdego pracownika >>Rybnik: trwa strajk w szpitalu<<

Strajk dobiegł końca, pytanie jednak, czy strony sporu dojdą do porozumienia? Michał Sieroń, rzecznik WSS nr 3 w Rybniku wyjaśnia, że dyrekcja szpitala wysyłała pracownikom zaproszenie do rozmów.

- Jesteśmy gotowi do spotkania dzisiaj albo w poniedziałek. Jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Na pewno chcemy rozmawiać. Problem w tym, że druga strona podczas strajku przedstawiała trzy postulaty do spełnienia. Chciałbym, by doprecyzowała priorytety. Na pewno musimy coś wymyślić w tej trudnej sytuacji, bo pieniędzy nie przybyło nam wczoraj czy dzisiaj – wyjaśnia Michał Sieroń.

Rzecznik szpitala chwali też komitet strajkowy.

- Było wczoraj spokojnie. Pracownicy stanęli na wysokości zadania, szpital był zabezpieczony, SOR pracował, a pacjenci mieli opiekę – wymienia.

Czy strona związkowa jest gotowa do rozmów. Tak, ale...

- Oczekiwaliśmy, że dyrekcja wskaże nam w zaproszeniu konkrety – propozycje, nad którymi warto się zastanowić. Jeżeli konkretów nie ma, to po co się spotykać? Kawę możemy wypić i pogadać o ciężkiej sytuacji w szpitalu. Wiemy jaka jest sytuacja, ale nie zawiniona przez pracowników, a zarząd szpitala – mówi Piotr Rajman, przewodniczący szpitalnej „Solidarności”.

Piotr Rajman ocenia wczorajszy strajk bardzo dobrze.

- Jestem nawet zaskoczony reakcją pracowników, bo myślałem, że będzie efekt zmęczenia, a było wręcz odwrotnie. Pewnie wpłynął na to komunikat dyrekcji szpitala, który naszym zdaniem był zmanipulowany. Chodzi o informację, że w szpitalu w przeciągu lat nastąpił wzrost wynagrodzeń o prawie 50%. Z naszych wyliczeń - a sprawdzały to księgowe – nie ma mowy o 50%, a 32%, z czego pamiętajmy, że minimalne wynagrodzenie wzrosło o 500 złotych. Tak więc skutek sporu zbiorowego z 2018 roku został już skonsumowany podczas wzrostu płacy minimalnej – wyjaśnia Piotr Rajman.

Do tematu będziemy wracali.