BHP-owiec nęka pracowników kopalni za brodę? Były polityk i ratownik górniczy: niech idzie do salonu fryzjerskiego

Związkowcy "Sierpnia 80" na kopalni ROW Ruch Jankowice byli informowani przez pracowników kopalni o nagannym zachowaniu szefa działu BHP, który ich daniem - dyskryminował pracowników ze względu na zarost. Związkowcy czterech kopalń tworzących ROW (Jankowice, Chwałowice, Marcel, Rydułtowy) postanowili wnieść zdecydowany sprzeciw takim zachowaniom, kierując do dyrekcji kopalni pismo, w którym czytamy:

- Docierają do nas informacje od załogi, że Szef Działu BHP (nazwisko znane redakcji) stosuje wobec pracowników posiadających zarost nękanie i zastraszanie w postaci upomnień. Grozi im również zmianą stanowiska pracy na oddział powierzchniowy, w sytuacji, gdy nie usuną zarostu — czytamy w piśmie "Sierpnia 80".

Jednocześnie wzywają wspomnianego pracownika, zarządzającego działem BHP, aby skupił się na swoich obowiązkach, a nie zastraszał pracowników za ich wygląd.

Argumentem szefa BHP, który używa wobec pracowników jest stwierdzenie, że zarost uniemożliwia prawidłowe noszenie maszeczki przeciwpyłowej. 

- Zdaniem tego pana, maseczki przeciwpyłowe, które używają pracownicy kopalni, w opisie użytkowania mają zapis, że powinny przylegać do twarzy, do skóry twarzy. Jeżeli ktoś ma zarost, to uniemożliwia prawidłowe przyleganie maski do skóry twarzy. 30 lat temu maseczki były takie same i jakoś dotąd nikomu nie przeszkadzał zarost u pracownika. Nękanie ludzi z zarostem przez tego pana zrobiło się bardzo nachalne. Na razie daje upomnienia pracownikom, wymaga zgolenia brody, a jak do tego nie dochodzi, to daje naganę i straszy zmianą stanowiska. Na razie co prawda jeszcze nikogo nie przeniósł na inne stanowisko, ale to wszystko poszło za daleko — mówi Seweryn Jędrzejek, przewodniczący WZZ "Sierpień 80" na Ruch Jankowice.

- Były wcześniej rozmowy z dyrektorem kopalni, jednak nic to nie zmieniło. Dlatego wystosowaliśmy oficjalne pismo do dyrekcji. Jeżeli to nie pomoże, to będziemy podejmowali dalsze kroki — dodaje.

Sprawa jest o tyle poważna, że postanowiliśmy zweryfikować tę informację w centrali Polskiej Grupy Górniczej. Odpowiedź jednak otrzymaliśmy zdawkową.

- Na ten moment nie będziemy tego komentować. Sprawa jest badana — odpowiedziała krótko Aleksandra Wysocka-Siembiga, Zastępca Dyrektora Biura Publik Relations i Komunikacji Wewnętrznej PGG.

O komentarz do całej sytuacji poprosiliśmy Jerzego Markowskiego, byłego polityka, inżyniera górnictwa i byłego sekretarza stanu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, który pracował również jako ratownik górniczy.

- To jest jakaś bzdura. Warunek przylegania maseczki do twarzy może dotyczyć ratowników górniczych, ale to chodzi o przyleganie maski aparatu tlenowego, która musi przylegać do twarzy. Z tego, co pamiętam, to wszystkie pozostałe maseczki i tak iluzorycznie ochraniają przed pyłem. Przenikliwość nie jest ograniczona w stu procentach. Także ja bym proponował, aby ten człowiek zajął się czymś poważnym, albo dyrektor go odwołał. Taki warunek można stawiać ratownikowi górniczemu, a nie wszystkim pracownikom kopalni. To jest wymyślanie niepotrzebnych antagonizmów. Ten BHP-owiec jest nadgorliwy i chyba wrażliwy na swoje kompetencje. Radziłbym panu dyrektorowi, aby go przeniósł do gabinetu fryzjerskiego, aby się tam mógł zająć brodami — stanowczo skomentował postępowanie szefa działu BHP.

Jesteś pracownikiem kopalni? Spotkałeś się z podobnymi sytuacjami?