20-latek spadł z Plazy, był z kolegą. Zażyli dopalacze?

Tydzień temu pisaliśmy o tragedii w centrum Rybnika. Rano na ciało młodego człowieka natknął się przypadkowy przechodzień, powiadomił o tym służby.

- Policjanci przyjechali na miejsce, nie stwierdzili u niego czynności życiowych. Na miejsce przyjechała też załoga karetki pogotowia ratunkowego. Lekarz stwierdził zgon. Prokurator zarządził sekcję zwłok 20-latka – mówił wtedy Dariusz Jaroszewski z rybnickiej policji.

Już wtedy nie wykluczano, że śmierć spowodowana została upadkiem z dużej wysokości. Policja sprawdzała też, czy do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie, nieszczęśliwy wypadek lub udana próba samobójcza.

Dzisiaj Prokuratura Rejonowa w Rybniku dysponuje większym zasobem informacji, choć nie jest on jeszcze pełny.

Śmierć po dopalaczach?

Wiadomo, że śledczy czekają jeszcze na wyniki sekcji zwłok 20-latka z powiatu rybnickiego. Mają przynieść one kluczowe odpowiedzi w tej sprawie.

Prokuratura podejrzewa bowiem, że doszło do nieszczęśliwego wypadku po zażyciu substancji psychoaktywnych, czyli dopalaczy. Okazuje się, że 20-latkowi przed śmiercią towarzyszyła jeszcze jedna osoba.

- Zarówno denat, jak i 32-latek z Katowic spędzili noc w jednym z hosteli w Rybniku. Od kilku dni mieli brać środki psychoaktywne. Po ich zażyciu pojawiły się halucynacje w postaci nieokreślonych bliżej osób – mówi Barbara Drewniok, zastępca Prokuratora Rejonowego w Rybniku.

Przed tragedią

Po godzinie 22.00 pracownica hostelu zaniepokoiła się hałasami dobiegającymi jednego z pokojów.

- Kiedy dostała do środka, zauważyła, że obaj panowie byli spanikowani. Wyglądali tak, jakby byli pod wpływem środków. Zabarykadowali się, w jednym pokoju były trzy łózka. Jednym z nich zabarykadowali drzwi, dwoma pozostałymi ustawionymi na pionowo były zasłonięte okna. Z relacji pracownicy wynika, że mężczyźni bali się białego audi na ulicy. Mówili, że ktoś ich ściga – relacjonuje Barbara Drewniok.

Oczywiście, żadnego podejrzanego samochodu nie było, tym bardziej osób, które miały ich gonić.

Ucieczka przed duchami

Do hostelu przyjechała policja, która ukarała gości mandatami za zakłócanie porządku.

- Później opuścili hostel, prawdopodobnie uciekali w stronę Plazy przed wyimaginowanymi osobnikami. Wbiegli klatką schodową techniczną na górny poziom parkingu. Jeden mężczyzna przeskoczył przez barierki i spadł na niższy daszek – dowiadujemy się.

Mężczyzna o śmierci towarzysza dowiedział się prawdopodobnie z mediów. W rozmowie z policją twierdził, że widział 20-latka upadającego na kolana.

- Miał widzieć swojego młodszego kolegę jak wstaje i krzyczy: „uciekajmy, gonią nas”. Katowiczanin pobiegł następnie w stronę postoju taksówek i pojechał do domu – mówi prokurator.

To był ostani moment, gdy mieszkaniec Katowic widział żywego 20-latka. Kilka godzin później jego ciało znaleziono pod Plazą. 

Nieszczęśliwy wypadek

32-latek nie usłyszał zarzutów, ponieważ nie był bezpośrednim świadkiem śmierci młodego mężczyzny.

Sekcja zwłok 20-latka ma się odbyć dzisiaj. Prokuratura poprosiła również o dodatkowe badania na obecność alkoholu i substancji psychoaktywnych.

- Próbkę krwi policja otrzymała od mężczyzny, który towarzyszył denatowi. Mamy najpewniej do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem pod wpływem substancji psychoaktywnych. Mogą ona zadziałać na organizm człowieka w gwałtowny sposób – zauważa nasza rozmówczyni.

Policjanci zabezpieczyli też w pokoju hostelu woreczek z nieznaną substancją. Ona również zostanie zbadana.

To kolejny przykład, jak niebezpieczne mogą być dopalacze. W tym przypadku były przyczyną omamów, psychozy strachu, które doprowadziły do śmierci młodego człowieka.