Wypadek na Mikołowskiej. Kierowca potrącił przechodniów

A pan Jan R. jeździ czasem tamtędy? Sygnalizacja świetlna w Rybniku pozostawia wiele do życzenia. I wyraźnie napisane jest, że mieli zielone do przejścia. Tam trzeba dwa razy się zastanowić czy iść albo jechać, bo z jednej strony zielone mają samochody, a z drugiej piesi. To samo jak się skręca z Mikołowskiej na Przemysłową - dla pieszych i dla samochodów światło zielone i głupie migające ostrzeżenie dla kierowców. To już jest totalną głupotą, bo skręcające tam samochody wystarczy 2-3 żeby zablokowały ruch na ul. Mikołowskiej jadącym prosto... I przez to między innymi powstają korki.

Nie chcę tu nikogo bronić... Piesi różnie się zachowują, często bardzo nieracjonalnie. Czasem warto się rozejrzeć pomimo tego iż się ma na pasach pierwszeństwo, tylko dlatego że wariatów za kółkiem jest pełno. Warto zatroszczzyć się o własne 4 litery. Druga kwestia, po naszych drogach jeździ stado niedouczonych kierowców, którzy prawo jazdy chyba kupili na promocja na targu. Chamstwo i nieznajomość przepisów przerażają. W opisywanym przypadku tak było i kierowca skręcając na skrzyżowaniu ma OBOWIĄZEK ustąpić pierwszeństwa pieszym poruszającym się po przejściu. Takich jak ten spotykam codziennie na pęczki.... i jeszcze pretensje, gdzie ja wchodzę jak on ma zieloną strzałkę albo zielone światło i tylko skręca. Tylko dzięki mojej świadomości co do istnienia takich debili za kierownicą i stosowania zasady bardzo ograniczonego zaufania udało mi się co najmniej kilkukrotnie uniknąć potrącenia na przejściu.

niestety, dzisiejsze potrącenie jest wynikiem wybitnego myślenia pseudofachowców odpowiedzialnych za ustawienia cykli pracy świateł, wyjeżdżając z ulicy Przemysłowej na zielonym mamy pewność wolnego pasa, tymczasem trafiamy na pieszych którzy też mają zielone! ponieważ nie ma tam kierunku wprost, skręty w prawo i lewo są właśnie głównymi kierunkami ruchu z tej ulicy, należy dodać, że poza okresami szczytu świtała te (oraz na niedalekiej Wielopolskiej/Stawowej) powodują niepotrzebne tamowanie ruchu (i w związku z tym dodatkową emisję spalin, z którą miasto podobno walczy), wyjeżdżając z podporządkowanych, nawet przy minimalnym, czy zerowym ruchu, trzeba ostać frycowe, dodatkowo wyjeżdżając ze Stawowej, należy zachować minimalne, niebezpieczne odległości pomiędzy samochodami, bo inaczej przejadą max 2 samochody na cykl, jeżeli do tego dodamy nagromadzenie samochodów spowodowane zamknięciem przejazdu kolejowego na Piaskach, możemy mieć dodatkowe 5 min postoju (kolejka sięga nieraz do piekarni na Stawowej i dalej), oczywiście problemu nie widać zza urzędniczego biurka

Do ~truman20-Zielone światło na pewno nie zwalnia ze szczególnej ostrożności kierowców ponieważ zgodnie z przepisami w takiej sytuacji to oni muszą ustąpić pierwszeństwa pieszemu na pasach,po drugie piesi od razu wchodzą na pasy ponieważ mając zielone światło są pewni że mogą bezpiecznie przejść przez przejście nie spodziewając się w tym samym momencie samochodu oraz dlatego że zielone światło świeci bardzo krótko.Czytając opinie Jana.R i Karola Graffa nie należy się dziwić że dochodzi do takich wypadków jak opisanych w tym artykule.

~Ancymon - oczywiście, że kierowców nie zwalnia, dziwi mnie tylko, że ten sam przepis jakoś nie jest odzwierciedlony w przypadku przechodniów (chyba, że się mylę). Kim takim szczególnym jest przechodzeń, zawsze mnie to zastanawiało? Jezdnia jest dla samochodów i to przechodzeń powinien się dostosować a jak mu się nie chce poczekać te kilka/kilkanaście sekund, to niech idzie poćwiczyć cierpliwość albo idzie na jakąś terapię żeby się uspokoić a nawet jak ma zielone, to sam instynkt samozachowawczy powinien mu walnąć do głowy, że ma się obejrzeć. "Piesi mając zielone światło są pewni, że mogą przejść" - ja dobrze słyszę? To dlaczego jak pojazdy mają zielone, to muszą zachować szczególną ostrożność i ograniczone zaufanie a przechodzeń, z którego pojazd może zrobić bigos już nie musi? Ja chyba nigdy tego nie zrozumiem... Przecież tylko i wyłącznie ode mnie zależy czy bezpiecznie przejdę przez jezdnię, bo zawsze mogę zauważyć pojazd, natomiast pojazd nie zawsze musi mnie widzieć obojętnie czy mam światło zielone, niebieskie, czy różowe czy jakiekolwiek inne...

Hej troglodyci za kółkiem - wiecie że KIEROWCA po opuszczeniu pojazdu staje się - O Zgrozo! - PIESZYM... A może śpicie i sracie w tych swoich samochodach?

Truman; Kimże takim jest kierowca? Jak mu się nie chce poczekać przed przejściem te kilka/kilkanaście sekund, to niech idzie poćwiczyć cierpliwość albo idzie na jakąś terapię żeby się uspokoić. Jako kierowca, staram się znaleźć "w skórze" pieszego. Leje, ja mam sucho pod dachem samochodu, to poczekam kilka sekund przed przejściem, niech sobie ludzie przejdą i nie mokną. Zimą, niech nie marzną na chodniku, gdy mnie jest ciepło w ogrzanym samochodzie. Spieszy się i kierowca i pieszy, więc przepuszczę pieszego, bo i tak będę szybciej niż on.

~mewa74 - jak to kim jest kierowca? Jest głównym użytkownikiem jezdni a pieszy na tej jezdni jest tylko gościem i to w dodatku kompletnie nieodpornym na bezpośrednie, fizyczne konfrontacje... to powinno dać do myślenia każdemu przechodniowi i kierowcy. Kierowców nie bronię, bo debili na drogach nie brakuje, też powinni maksymalnie uważać. Sam bardzo chętnie przepuszczam przechodniów przez przejście i sam jestem wdzięczny, że ktoś mnie przepuści, ale staram się nigdy nie tracić uwagi na przejściu nie tylko przed nim, ale cały czas idąc przez przejście obojętnie jaki przepis prawa nade mną stoi, przede wszystkim pokora i uwaga i trochę cierpliwości na przejściu.

truman, No cóż według kodeksu kierowca to tylko i wyłącznie "osoba uprawniona do kierowania pojazdem silnikowym [...]". A teraz poproszę o źródło definiujące, iż jest on głównym użytkownikiem jezdni. Nawet gdyby tak było, to nie jest tak, że on ma same przywileje, a pieszy obowiązki. Poza tym czasem wystarczyłaby odrobina kultury. Dlaczego jest tak, że są państwa gdzie kierowca ZAWSZE zatrzyma się przed przejściem widząc nadchodzącego pieszego, ba nawet zamruga i ręką pokaże, żeby przechodził, a u nas wciąż to samo, ciągłe narzekania na każdą ze stron.