zamknij

Wiadomości

Wolontariusze alarmują: źle się dzieje w rybnickim schronisku. Doszło do konfrontacji stron

2014-10-15, Autor: 
Osoby odwiedzające to miejsce nie mogą zobaczyć wszystkich psów, zwierzęta są zaniedbane, a wolontariusze mają utrudniony kontakt z czworonogami – taki obraz rybnickiego schroniska rysują internauci, którzy zamierzali złożyć skargę do prezydenta miasta. Mało tego, zdaniem wolontariuszki w jednej z klatek był martwy młody kot, a drugi się do niego przytulał. Co na to kierownik schroniska? Doszło do konfrontacji.

Reklama

Schronisko nie lubi wolontariuszy?

21 września na facebooku powstało konto, na którym organizatorzy zapraszali internautów do przesyłania opinii dotyczących rybnickiego schroniska. Stanowiły one bowiem podstawę do złożenia skargi, która miała trafić następnie na ręce prezydenta naszego miasta. W czym rzecz? Nina Staszek-DajkaEdyta Lampkowska – współorganizatorki akcji wyjaśniły, że pracownicy schroniska utrudniają wolontariuszom oglądanie wszystkich zwierząt. - W lipcu tego roku pojechałam pierwszy raz do schroniska w celu zrobienia zdjęć psiakom, których nie było na stronie schroniska. Takie zdjęcia robią wolontariusze w celu wypromowania zwierzęcia i szybszemu znalezieniu domu. Chciałam zacząć ponadto wolontariat w tym schronisku. Niestety, kierownik pozwolił mi zobaczyć tylko te psy, które są z przodu w boksach. Resztę czworonogów (około 270 ) znajdujących się z tyłu nie mogłam zobaczyć – powiedziała Nina Staszek-Dajka.

Mało tego wolontariuszka została wpuszczona do tzw. kociarni, gdzie zobaczyła przerażający widok. - W jednej z klatek był martwy, młody kotek, a drugi się do niego przytulał. Na moje pytanie: „czy ten kot jest martwy?”, usłyszałam odpowiedź: „ten kot śpi”. Po czym (kierownik – przyp. aut.) otworzył klatkę, chciał mi go pokazać, ale główka bezwładnie opadła. Potem musiałam wyjść – dodała nasza rozmówczyni. Dwa dni później Nina Staszek-Dajka zabrała ze schroniska 9 kotów i zawiozła je do lecznicy. Kolejnym razem wzięła jeszcze 2 zwierzaki. Niestety, ze wszystkich 11 kotów tylko jednemu udało się przeżyć – dopadła je panleukopenia, ciężka choroba na którą nie ma lekarstwa. – W schronisku, czyli w takich warunkach, gdzie zdrowe koty wsadzone do chorych - nie mają szans i są skazane na śmierć! – powiedziała oburzona wolontariuszka.

Z kolei Edytę Lampkowską zaniepokoiły warunki w jakich trzymane są zwierzęta i w jakim stanie były oddawane do adopcji, a były wychudzone, schorowane i zaniedbane. - W schronisku wszystko jest ukrywane, panuje tam przekonanie, że jeśli nie adoptujesz to nie wchodzisz. Jak wynika z doświadczeń nie jednej osoby, które chciały odwiedzić schronisko, nie zostały one wpuszczone na teren, ponieważ ich celem nie była adopcja zwierzęcia. Osoby chętne do wolontariatu nie mają prawa przekroczyć ogrodzenia i są traktowane bardzo niemiło przez pracowników schroniska. Widoczne są tylko psy w kojcach przy wejściu a psy, które są na tyłach nie mają szans na adopcje – dodała kobieta.

W ten oto sposób narodziła się akcja mająca zwrócić uwagę na to, co się dzieje w rybnickim schronisku. - Zaczęłam nagłaśniać sprawę po rozmowie z Beatą Bzdak - wolontariuszką, która jeździła tam 10 lat. Stwierdziłyśmy, że nie możemy tego zostawić. Utworzyłyśmy wydarzenie, gdzie zbieramy opinie ludzi. Walczę w imię wolontariuszy, którzy chcą współpracować z schroniskiem, zajmować się adopcjami, wyprowadzać psy, czesać, leczyć na koszt darczyńców. Najbardziej potrzebujące zwierzęta są wyciągane i umieszczane w lecznicach, hotelach i domach tymczasowych co zmniejsza koszty dla miasta. Chcemy, aby każda osoba chcąca adoptować psa mogła wejść do schroniska i zobaczyć wszystkie psy, które są do adopcji czyli jakieś 300, a nie słyszeć „to nie muzeum proszę sobie zobaczyć w internecie, spisać numer i przyjść wtedy pokażemy” – wyjaśniła nasza rozmówczyni.

Schronisko: „to brednie i bzdury wyssane z palca”

Przemysła Plucik, kierownik schroniska w Rybniku zaprzeczył, by opisywany przez Ninę Staszek-Dajka kot był martwy. – Chorował, ale przebywał z dwoma innymi osobnikami w klatce, ponieważ przyszły one z jednego źródła, musiały przebywać w jednym miejscu.

– Co się stało z tym kotem? Wyzdrowiał? – zapytaliśmy się Przemysława Plucika.
– Niestety, padł – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
- Pani Nina wskazała, że wyniesione przez nią koty były chore na panleukopenię.
- Mogło tak być, to nie jest żadna nowość – to tzw. „koci katar”, „kocia grypa” - paskudna choroba. Narażone są na nie małe i słabe koty. 80 proc. zwierząt tego gatunku, które do nas trafiają są już zarażone – tego nie da się uniknąć – wyjaśnił kierownik schroniska.

Przemysław Plucik pokazał nam również dokumenty potwierdzające liczne kontrole zarówno rybnickiego magistratu, jak i Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Rybniku. To odpowiedź na zarzut, że zwierzęta w schronisku są zaniedbane. - Badania nic nie wykazały. Doniesienia osób prowadzących akcję przeciwko nam to brednie i bzdury wyssane z palca i nie pozwolę by tak nas szkalować – powiedział nasz rozmówca. Na fanpage’u akcji pojawiły się bowiem opinie świadczące o tym, że w schronisku dochodzi do wręcz dantejskich scen. Przemysław Plucik podkreślił, że wiele wpisów było obraźliwych i dalekich od prawdy.

Jak wyjaśnił nam dalej nasz rozmówca, nie każda osoba mianująca się wolontariuszem może wejść na teren schroniska i zobaczyć każdy kąt tego miejsca. - Przede wszystkim wolontariuszem nie może nazywać się osoba, która pierwszy raz przychodzi tutaj do naszego schroniska. Osoby, z którymi współpracujemy są sprawdzone, zrobiły wiele dobrego dla nas. W tym momencie jedna z najdłużej pracujących osób jest u nas na stażu – wrzuca na stronę internetową zdjęcia psów. Jeżeli ktoś przyjdzie do naszego schroniska i powie, że chce adoptować jakieś zwierzę, to nie ma sprawy – wszystkie czworonogi zostaną pokazane, bez wyjątku, ponieważ nic nie mamy do ukrycia. Natomiast te opisywane wcześniej osoby przyszły do nas ze złymi chęciami. Pani Nina chciała być oprowadzona od razu po całym schronisku. To tak, jakbym przyszedł do czyjegoś domu i nachalnie chciałbym zobaczyć wszystkie kąty i domniemywać, że źle się dzieje – oznajmił Przemysław Plucik.

Kierownik rybnickiego schroniska zaznaczył też, że zdjęcia wszystkich psów i kotów z wybiegów są publikowane na stronie internetowej. – Co ważne, mamy jeden z najwyższych poziomów adopcji zwierząt wynoszący około 80 procent w skali roku. Ten wynik osiągamy dzięki wolontariuszom.

Konfrontacja przyniosła rozwiązanie

W ubiegłym tygodniu w budynku Wydziału Gospodarki Komunalnej przy ul. Rzecznej doszło do spotkania. Jedną ze stron sporu reprezentowali: Edyta Lampkowska, Nina Staszek-Dajka, a także Marzena Trębicka i Krzysztof Skiermunt z Fundacji SOS Animals. Po drugiej stronie stołu zasiadł kierownik schroniska – Przemysław Plucik. W rolę mediatora wcielił się Grzegorz Nowak – naczelnik wydziału, który wysłuchał argumentacji uczestników, czasem dość ostrej dyskusji.

Pierwsza strona sporu chciała przede wszystkim, aby schronisko współpracowało z większą liczbą wolontariuszy, również tych, którzy do tej pory nie działali razem z kierownictwem. Z kolei Grzegorz Nowak zaproponował Przemysławowi Plucikowi, by ten sprawdził pod kątem prawa, jak wygląda poruszanie się wolontariuszy po schronisku. – Poproszę też, by schronisko przygotowało regulamin dla wolontariuszy. Natomiast my jako gmina nie mamy zastrzeżeń co do funkcjonowania tego miejsca. W moim odczuciu spełnia ono wymogi – powiedział pojednawczo naczelnik wydziału gospodarki komunalnej.

Kierownik rybnickiego schroniska przychylił się do propozycji swojego przedmówcy, a tuż po zakończeniu spotkania oprowadził organizatorów głośnej akcji po całym terenie przy ul. Majątkowej w Wielopolu. Kilka dni temu na facebooku pojawił się taki oto wpis:

„Po burzliwych i długich rozmowach, które trwały 3 godziny i wyrażeniu chęci współpracy po obu stronach, pojechaliśmy wszyscy do schroniska. Pan kierownik oprowadził nas po całym terenie, a na samym końcu naszej wizyty potwierdziliśmy to, iż pan Plucik zgodził się przyjąć naszą propozycję pomocy w ilości 5 wolontariuszy, którzy będą mogli wchodzić na całą stronę adopcyjną. Jesteśmy bardzo zadowoleni z końcowego rezultatu jaki udało nam się wspólnie osiągnąć. Teraz małymi kroczkami obie strony muszą pracować nad zaufaniem, które zostało nadszarpnięte przez poprzednich wolontariuszy. Z biegiem czasu pan kierownik obiecał nam owocną współpracę i zwiększenie ilość wolontariuszy! Dziękujemy za okazane nam zaufanie!” – czytamy na stronie organizatorów akcji.

Szczęście, że strony sporu doszły do porozumienia – wszak chodzi tu o dobro czworonogów, które w różnorodnych okolicznościach straciły właściciela i dach nad głową.

AKTUALIZACJA (15 października, godzina 10.10): 
dodajmy jeszcze, że w towarzystwie kierownika Plucika zwiedziliśmy całe schronisko - nie dostrzegliśmy niczego, co mogłoby wzbudzić w nas jakieś wątpliwości. Podobnych zastrzeżeń nie miały wolontariuszki, przedstawiciele SOS Animals oraz naczelnik wydziału gospodarki komunalnej, którzy zostali oprowadzeni po spotkaniu po schronisku. 

Oceń publikację: + 1 + 33 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (46):
  • ~ 2014-10-14
    18:05:07

    33 0

    9 lat temu wzięłam szczeniaka ze schroniska, pies był w fatalnym stanie, na wykończeniu a warunki jakie widziałam w pawilonie były fatalne.........tylko tam można było zobaczyć pieski do adopcji.....nie wspomnę o karmie......

  • ~emilka 2014-10-14
    18:26:23

    36 0

    4 lata temu pojechałam do schroniska adoptować psa...Chciałam adoptować początkowo psa w typie ONka, pan kierownik otworzył Nam bramę i stwierdził,że nie ma psa jakiego szukamy-po czym po prostu zamknął bramę i odszedł...po naszych długich naciskach wpuścił Nas do środka i pokazał tylko i wyłącznie szczeniaki(nie pozwolił Nam iść obejrzeć innych psów)- wydał Nam szczeniaka około 4miesięcznego bez jakiegokolwiek szczepienia! Więc jakie mieliśmy mieć złe chęci? Chęć adopcji psa? Dania jakiemuś borokowi kochającego domu? To, że wolontariusze zostali tam wpuszczenie to jest kropla w morzu...a gdzie cała reszta?

  • ~remmers 2014-10-14
    19:06:22

    36 0

    W tym roku byłem po psa w schronisku i tak jak pisze w artykule kierownik pilnuje tego by za duzo nie można było zobaczyć.. Pies ktorego wziąłem był zarazony jakąs bakteria i prawie 2 miesiace trało leczenie.
    Nie odczułem tego by zalezało im na tym zeby oddać jak najwięcej zwierząt do adopcji a wrecz przeciwnie można było odczuć, ze cos jest nie tak.

  • ~arro36 2014-10-14
    19:25:15

    9 0

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~arro36 2014-10-14
    19:30:01

    37 0

    Nareszcie ktos sie tym zainteresowal bo tam sie rozne zeczy dzieja!!!! I radze glebiej poszperac a napewno tam sie znajda ciekawe zeczy !!!!!

  • ~arro36 2014-10-14
    19:35:00

    14 0

    Dlaczego usuwacie moje komentarze skoro to prawda co napisalem!!!

  • ~arro36 2014-10-14
    19:36:18

    28 0

    A moze boicie sie pana"Kierownika" mam nadzieje ze odpiszecie na pytanie

  • ~arro36 2014-10-14
    19:41:07

    18 0

    Prosze o przywrocenie komentarza i przypominam o tresci ktora jest pod komentarzami!!!!!!!!!!!! MODERATORZY!!!

  • ~coslychac 2014-10-14
    19:42:04

    1 7

    Mam zwierzaki ze schroniska i udało się je postawić na nogi. Opiekunom schroniska nie mogę nic zarzucić, nie ukrywali zwierząt, pokazali też te w gorszym stanie, te wzięliśmy. Chcecie wypachnionego i wykąpanego - hodowcy czekają.

  • ~Teddy 2014-10-14
    19:52:56

    37 0

    Jakoś koło czerwca pojechaliśmy do schroniska zawieźć zgrzewki z karmą w puszkach dla kotów i sucha karmę, ot tak, bo trochę prędzej zgłosiliśmy do schroniska zagubionego kotka, który siedział na ulicy ciągle w jednym miejscu. Nie powiem, żeby przyjęto nas miło, wręcz z pretensja, ze to juz prawie koniec godzin pracy schroniska. Prawie, nie znaczy koniec, no chyba, ze urywamy się z pracy? Pan który tam był, może i kierownik, zapytał czy chcemy zaświadczenie o pogryzieniu - to chyba taki standard, który schronisko wystawia każdemu, nie zależnie czy zdarzenie miało miejsce czy nie, czy ktos przyszedł adoptować zwierzę, czy przywiózł jedzenie (to nie czasem nadużycie) rzucił karmę w kąt, stwierdził, ze kto był, przeszedł kwarantannę i wypuścili go gdzieś tam w pole za schroniskiem. No baja. Coś mi się zdaje, ze w naszym schronisku, przyjmuje się zwierzaki, grupuje się je tak, żeby same padły, albo się wypuszcza na zatracenie, a karma idzie dla własnych pupili i znajomych. Ja zapamiętam tylko jedno: psy wyjące zaraz przy bramie, wyjące nie szczekające i arogancję pracowników. Chyba trzeba by się przyjrzeć temu "interesowi".

  • ~arro36 2014-10-14
    19:53:54

    30 1

    Tam sie handluje rasowymi psami!!!

  • ~ 2014-10-14
    20:00:17

    42 0

    Dwa miesiące temu w Rydułtowach błąkał się bezdomny pies. Była to sobota ,"odpowiednie służby" nie pracowały ,więc poinformowałem hycla ,który przyjechał odebrać bezdomnego psa. Pies miał trafić do "przechowalni" w Rydułtowach do poniedziałku ,po czym miał trafić do schroniska w Rybniku. Wysłałem zapytanie do schroniska w sprawie tego psa ,po czym nie uzyskując odpowiedzi udałem się tam 12 dni od dnia w którym pies z Rydułtów tam trafił. Dodatkowo przywiozłem karmę , by podarować schronisku. Najpierw pracownik schroniska wmawiał mi ,że pies został uśpiony ,a na teren schroniska nie mogę wejść po czym wyszedł Pan kierownik i powiedział mi ,że na teren schroniska nie wejdę ,pies jest na kwarantannie i ma padaczkę... Karmę zabrali... Niech Pan nie kłamie Panie kierowniku ,nie wpuszczacie ludzi ,by mogli swobodnie zobaczyć " efekty pańskiej pracy". Wpuszczanie ludzi tylko po " z góry" ustalonego psa do adopcji! Pan kłamie!

  • ~jarczyslaw 2014-10-14
    20:04:30

    0 24

    Wiadomo że schronisko to nie "wystawa" - to miejsce gdzie trafia bardzo dużo zwierząt - chorych, zaniedbanych, wygłodzonych, niechcianych. Jak idziemy do szpitala w Orzepowicach w np. odwiedziny to też sie serce kraje...

  • ~ 2014-10-14
    20:04:58

    37 0

    Co się stało z psem z Rydułtów ? Pytałem kilka razy po przez e-mail i do dziś nie uzyskałem informacji?! Niech mi Pan pokaże dokumentację tego psa i badania potwierdzające padaczkę?!!!!!! Nawet do Raciborskiego Schroniska , mimo tylu afer można wejść by zobaczyć psy ale do schroniska którym Pan kieruje nie! Idioty Pan ze mnie nie zrobi. Myślałem ,by zgłosić ten problem prezydentowi miasta i chyba to zrobię, gdyż zauważyłem ,że nie tylko ja widzę nieprawidłowości w tej placówce ,opłacanej z podatków!!!

  • ~iras 2014-10-14
    20:45:40

    28 0

    Dostałem telefon od pani która mówi mi ze w Leszczynach jest pies potrącony przez samochód lezy obok piaskownicy po wykonaniu kilku telefonów dodzwoniłem sie do p. kierownika który powiedział ze mam się nie denerwować ze samochód jest na interwencji zeby pies poleżał tam do dnia następnego ze nic mu nie będzie byłem w szoku niewiem co się z psem stało bo nie było mnie w tym momencie na miejscu kolejny przykład koleżanka znalazła dwa małe kotki w kartonie na smietniku pojechała do Rybnika i co usłyszała ze oni tych kotków nie wezmą bo tak oto z drogi byle ktos nie może ty przywozić zwierząt daremna była jej droga :)

  • ~ala87r 2014-10-14
    20:48:27

    28 0

    Parę miesięcy temu adoptowałam psa ze schroniska w Rybniku. Kiedy przyjechałam na miejsce pokazano mi psy tylko w klatach przy wejściu i tylko spośród nich mogłam wybrać swojego pupila. Nie mogłam zobaczyć psów na wybiegu. Pan z którym rozmawiałam powiedział, że są tam tylko duże psy, a ja chciałam małego. Nie wiem jak jest w rzeczywistości. Pokochałam mojego psiaka i cieszę się że go mam.

  • ~arro36 2014-10-14
    20:56:06

    44 0

    Mialem podobna sytuacje tylko ze z psem mojego dziecka,TYLKO ZEBY ZNOWU NIE ZOSTALO TO USUNIETE!!!!Uciekla nam suczka rasy shih-tzu weszla na posesje oddalona jakies 800 metrow od swojego domu wlascicielka nie wiedzac czyj to pies zadzwonila na straz miejska a oni do schroniska.Po uplywie ok.2 godz.od ucieczki pies znalazl sie w schronisku(ponoc calego i zdrowego go zabrali tak powiedziala pani ktora psa znalazla).My po intensywnych poszukiwaniach dotarlismy do tej pani a ta powiedziala ze jakies 2 godz.temu zabrali go do schroniska.Uradowani faktem iz piesek sie znalazl od razu wsiedlismy w auto i pojechalismy. Na samym wejsciu do schroniska niemily Pan zadaje 100 pytan, czemu po co tu takiego psa nie ma, jak powiedzialem ze to byla interwencja strazy miejskiej nagle doznal amnezji i kazal isc do "KIEROWNIKA".Kierownik stwierdzil ze owszem przywiezli psa ale byl potracony przez samochod i musieli go uspic a poza tym pies byl brudny i zaniedbany, spytalem jaka to rasa to nie potrafil odpowiedziec,chcialem zobaczyc zwloki nie pozwolono mi,chcialem zobaczyc dokumentacje tegoz psa to pan "Kierownik" zaczal wymachiwac dokumentem i powiedzial ze to jest tylko do wgladu ins.weterynarii.po czym nas wyprosil!!! Nazajutrz pojechalismy jeszcze raz jakie bylo jego zdenerwowanie ze znowu tam jestesmy po czym powiedzial ze jak nie adoptujemy psa to mamy wyjsc w towarzystwie pracownika ktory nas jeszcze nawyzywal!!! Z nieoficjalnych zrodel wiem iz tam sie handluje rasowymi psami!

  • ~irena865 2014-10-14
    21:23:15

    34 0

    Co za bzdury opowiada kierownik schroniska,nie wie nic o chorobach zwierząt?Panleukopenia to nie koci katar,to ciężka choroba zakaźna,u psów to parwowiroza.Zarażają się i pieski i kotki,za chwilę padną wszystkie.Rzadko,ale jest uleczalna-przykładem wyleczony w lecznicy w Szczecinie mój kotek.Może najpierw trzeba podszkolić kierownika w podstawową wiedzę o zwierzętach!

  • ~ 2014-10-14
    22:28:42

    27 0

    "To tak, jakbym przyszedł do czyjegoś domu i nachalnie chciałbym zobaczyć wszystkie kąty i domniemywać, że źle się dzieje – oznajmił Przemysław Plucik." - To schronisko jest Pana prywatnym folwarkiem ,że nie można tam wchodzić? To własność miasta czyli podatników! Proponuję się dokształcić z zakresu ustawy ochrony zwierząt ,oraz zasięgnąć porady dobrego doradcy PR ,bo się Pan ośmiesza! Jest Pan typowym przykładem polskiego urzędnika ,który trafił na stanowisko z przypadku! Czyżby Rybnickie schronisko przykładem Wojtyszek nie prowadziło ewidencji psów? Tam też ciężko odnaleźć zaginione psy....

  • ~masteroflamaster 2014-10-14
    22:54:56

    1 11

    Tomasz Maliszewski: pomyliłeś się w czymś bardzo istotnym. Schronisko nie należy do miasta, jest własnością prywatną a więc Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. Tak więc Twoja populistyczna mowa o własności wszystkich podatników jest bezsensu. Ja tam szczerze mówiąc nie mam kontaktu ze schroniskiem, nigdy mnie to nie interesowało, ale słysząc swoich znajomych widzę, że coś z nim nie halo. Jako przeciętny zjadacz chleba wolę jednak czytać konstruktywne komentarze, a nie same wykrzykniki, czy oskarżenia bez dowodów. Więcej kultury ludzie.

  • ~ 2014-10-14
    23:00:51

    21 0

    master czyli Gmina ( Rybnik ,Rydułtowy itp.itd) płacą od 1000-2600 zł Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej , po czym pies znika? Czyli moja gmina Rydułtowy zapłaciła za psa opisanego w postach powyżej ,po czym pies został uśpiony,znikł...?No tak ,żeby zarobić to trzeba jak najkrócej trzymać psa!!!!! Ciekawe kto tam jest weterynarzem... zapewne specjalista do którego się chodzi po antybiotyki dla kur...

  • ~ 2014-10-14
    23:04:15

    28 0

    Tam potrzeba takiej interwencji jak w Schronisku w Raciborzu!W Rybniku od lat tak się dzieje a kierownik czuje się jak Pan na włościach - nie swoich. Ludzie nie mają nawet możliwości odbioru swojego psa... Cyrk na kółkach... Powiadomić TOZ i telewizję!

  • ~masteroflamaster 2014-10-14
    23:13:23

    1 12

    Tomasz: tak jak powiedziałem wcześniej, nie znam się na tym i przyznaję się do tego bez bicia. Wiem jednak, że łatwo jest oskarżać kogoś w necie, ale chyba nie muszę tego mówić, że nikt już nie jest do końca anonimowy. Mam kumpla w policji, powiedział mi kiedyś, że namierzenie tożsamości przez IP jest dziecinnie proste, a sądy co jakiś czas zajmują się sprawami o zniesławienie i pomówienie. Nie mówię tego bezpośrednio do Ciebie, ale ogólnie. Co do Twojej sprawy, zainteresuj może prezydenta Rybnika, media, prokuraturę. Jak złożysz zawiadomienie to muszą ją rozpatrzyć. Mam nadzieję, że pomogłem :)

  • ~Monika7 2014-10-14
    23:39:09

    1 18

    Panie Tomaszu, nawet gdyby schronisko należało do miasta to nie znaczy, że każdy wolontariusz może wchodzić i robić co chce. Jak taki pn mądry to proszę iść do Urzędu Miasta lub Urzędu Skarbowego pooglądać wszystkie pokoje.

  • ~Fiodore 2014-10-14
    23:51:32

    29 0

    Na Przemka urząd żądnej skargi nie przyjmie, to swój człowiek. Ot taka tajemnica poliszynela, o której nikt głośno nie mówi. O tym, że w "schronisku" źle się dzieje wiadomo nie od dziś, ale szczegóły znają tylko bliscy współpracownicy, którzy złego słowa o tym miejscu i kierowniku nie powiedzą. Czy to ze strachu czy z przypodobania, tego nie wiem. Wolontariusze dalej będą mogli doglądać tylko "wystawowych" zwierzaków, a potrzebującymi nikt się nie zajmie, bo to nei schronisko tylko umieralnia! Tego problemu nie rozwiążą nasze lokalne media, sprawę trzeba nagłośnić i zainteresować ogólnokrajowe stacje, np Ekspres Reporterów.

  • ~Fiodore 2014-10-14
    23:54:10

    22 0

    Ah i oczywiście żadna kontrola z UM czy PIW nic nie da ze względu na układy i wcześniejsze zawiadomienia o planowanej kontroli; to już jest w ogóle groteska.

  • ~ 2014-10-14
    23:55:58

    20 0

    Do schroniska idzie się po to ,by adoptować psa ,bądź poszukać zwierzaka ,który ma nam odpowiadać pod względem rasy ,wielkości czy usposobienia. Zatem mamy prawo obejść całe schronisko ,by znaleźć odpowiedniego dla nas zwierzaka i dać mu dom a co się z tym wiąże ulżyć schronisku ! Kto nie był w schroniskach ,nie ma adoptowanych zwierząt ,nie powinien się wypowiadać. Ja mam psa ze schroniska z Gliwic oraz kota z Raciborza - mogłem wejść ,zobaczyć psa , wyjść z nim na spacer a w razie wątpliwości co do zwierzaka wybrać innego ! Mogłem chodzić po całym schronisku ,zadawać pytania oraz obserwować do woli zarówno psy z przodu schroniska jak i te nieadopcyjne!Ta sama procedura obowiązywała w kociarniach!

  • ~emilka 2014-10-15
    00:10:59

    25 0

    Panie Tomaszu...kontrola z TOZu nic nie da- pan kierownik schroniska jest również kierownikiem rybnickiego TOZu z tego co mi wiadomo z wielu źródeł...zainteresować media-jak najbardziej tylko kto się tego chwyci?

  • ~lukrecja50 2014-10-15
    08:40:26

    15 0

    Jakieś 8 lat temu poprosiłam znajomego by przywiózł mi psa ze schroniska, sama nie mogłam pojechać bo godziny otwarcia schroniska nakładały się na godziny mojej pracy. Chciałam psa typu owczarek, miał pilnować domu i obejścia, kojec z budą na niego czekał. Znajomy przywiózł psa, dostał też książeczkę zdrowia zwierzaka z adnotacją,że pies jest szczepiony. Po kilku dniach zaprzyjaźniania się z psem zauważyłam że pies na udzie ma dojrzewający wrzód. W książeczce nie było ani słowa informacji że psa trzeba leczyć, a przecież wystawiał ją lekarz.Moim zdaniem pies idący do adopcji powinien być zbadany,a w książeczce powinien mieć zaznaczone że psu dolega to czy tamto. Wiadomo,że psy trafiające do schroniska mogą być potrącone wcześniej przez samochód,ten mój pewnie został ugodzony jakimś prętem,wdało się zakażenie i pod skórą nazbierało się ropy. Lekarz oglądający psa nie mógł nie dostrzec braku sierści w tym miejscu i pod skórą zbierającej się ropy z krwią. Gdy zadzwoniłam do schroniska poinformowano mnie,że pies został wydany zdrowy,że oni tylko szczepią, a nie leczą, ale informacja powinna być .

  • ~ 2014-10-15
    09:07:46

    1 19

    Czytam i właśnie się zastanawiam czy w Rybniku nie ma jeszcze innego schroniska... Będąc w schronisku nie widziałam żadnej niepokojącej rzeczy o której jest mowa i w artykule i w komentarzach. Wydaje mi się że ludzie którzy tam pracują wykonują kawał dobrej i trudnej roboty. Bo praca w schronisku nie kończy się tylko na głaskaniu zwierzaków i wyprowadzaniu ich na spacer. Pracownicy nie są w stanie poświęcić tyle czasu jendemu zwierzakowi ile poświęca się rodzina swojemu pupilowi. Zawsze się fajnie krytykuje czyjąś pracę gdy nie trzeba robić tego samemu.
    Sama mam psiaka z wybiegu, z tyłu schroniska i nikt nie robił problemów z jego adopcją. Wręcz przeciwnie, pozwolili mi psiaka najpierw wziąść na spacer, zapoznać się z nim, udzielili mi kilku porad co zrobić żeby psiak na spacerze się zrelaksował . Moi rodzice rownież adoptowali psiaka ze schroniska i zarówno mój Gucio jak i Saba były w pełni zdrowe i na pewno nie były wychudzone. Gucio spędził 2 lata w schronisku i pomimo to był w dobrej formie - był zdrowy, żywy, bez pcheł i robaków. Więc po takim czasie gdyby źle dbali o zwierzęta to raczej trudno by je było utrzymać w takiej dobrej kondycji.

  • ~Mirka 2014-10-15
    09:28:11

    23 0

    W ubiegłym roku zgubił się nasz pies, poszukiwaliśmy go m.in. w schronisku. Bardzo się zdziwiłam, gdy pracownik schroniska nie pozwolił nam wejść do środka a po opisie powiedział, że nie przywieziono takiego psa w ostatnim czasie. Pozostało nam uwierzyć mu na słowo. Wg mnie kontakt z ludźmi nie przeszkadza zwierzętom a wręcz przeciwnie - mając kontakt z ludźmi nie dziczeją.

  • ~roy 2014-10-15
    10:24:37

    21 0

    Kontrole są zabawne bo są zapowiedziane, wtedy jest czas aby zadbać o to aby wszystko wyglądało tak jak powinno. Wątek handlu rasowymi psami wydaje się być najbardziej ciekawy, chciałoby się ufać (ślepo) w uczciwość ale tak się nie da. Historie opisane powyżej dają do myślenia, że czasami to wszystko robi się na przysłowiowy "odp**ol", szczególnie te badania weterynarzy. Szkoda, że wolontariusze wypruwają sobie żyły, żeby później ktoś mógł tym wszystkim manipulować. Btw. Serio zarządca schroniska jest również kierownikiem TOZ'u w Rybniku? To już w ogóle jest przegięcie aby sprawować 2 funkcje, z których jedna powinna monitorować drugą.

  • ~agam1981 2014-10-15
    10:54:12

    21 1

    Panie Przemysławie Plucik. Piszę tutaj do Pana ,gdyż na e-maile Pan nie odpisuje a rozmowa telefoniczna z Panem przebiega tak ,że nie jest Pan zorientowany jaki pies i kiedy do "Pana schroniska" trafił. To ja pisałam do Pana w sprawie błąkającego się psa w Rydułtowach i interesowałam się jego losem ,mimo posiadania kilku swoich zwierzaków. Jaką Pan daje szansę zwierzakowi na odnalezienie go przez właściciela oraz jaką szansę daje Pan właścicielom na odnalezienie swoich pupili skoro na stronie schroniska nie ma informacji na temat przyjętych w ostatnim czasie psów ?! Wiele schronisk informuje o tym ,że w danym dniu trafił do nich zwierzak i jest na kwarantannie i czeka 14 dni na odbiór? No tak ,gdyby zgłosił się właściciel to "Pana schronisko" nie otrzyma pieniędzy od gminy z której pochodził pies, czyż nie? Napiszę do swojej gminy Rydułtowy odpowiednie pismo ,by sprawdziło ,co się dzieje z psami ,które zostały przewiezione do " Pańskiego schroniska". Pracowników gmin też Pan nie wpuści ,by mogli zobaczyć ,co się dzieje z psami z ich gminy? Wojtyszki ,Wojtyszki ,Wojtyszki. Sprawy psa z Rydułtów nie zamknę ,dowiem się co " Pan" z nim zrobił i który lekarz stwierdził "padaczkę"... Jestem ciekawa kto tak chroni tego Pana od lat ,jakie nazwisko stoi za bezpieczeństwem tego człowieka... Telewizja się dowie.

  • ~agam1981 2014-10-15
    11:00:41

    19 1

    A karmę ,którą wraz z mężem dostarczyliśmy zwierzakom a pracownik wrzucił ją gdzieś na beton ,bo śpieszno Wam było do domu ,została rozdana zwierzakom?! Nie zanoście tam żadnych darów, schronisko utrzymuje się z gminnych pieniędzy a kierownik ma tak zarządzać tymi pieniędzmi, by zwierzęta miały karmę i były leczone! Wspomagajcie fundacje ,nie zanoście darów schroniskom takim jak w Rybniku! Ja i tak wejdę do tego schroniska, do Raciborza też weszłam... a poprzedni kierownik także nie pozwalał. No tak ,zapomniałam dodać ,że już nie jest kierownikiem...

  • ~ 2014-10-15
    11:10:23

    5 1

    aktualizacja: czyli co ? Tomasz Maliszewski, kłamie i jest wariatem + te wolontariuszki ?

  • ~agam1981 2014-10-15
    11:16:24

    20 1

    Tomasz Maliszewski to mój mąż. Posiadamy dowody na to co tutaj piszemy. Dokumentację e-mail ,dokumentację zdjęciową, świadków ,którzy widzieli psa, bilingi... Jak właściciel ma odnaleźć psa ,skoro zabrania się mu wejść na teren schroniska i nie informuje na stronach internetowych schroniska o tym iż taki pies tam trafił? Mnie zastanawia tylko jedno ,kto chroni tego Pana tyle lat...

  • ~agam1981 2014-10-15
    11:18:36

    17 1

    Tak Panie Jarosławie jesteśmy wariatami ,gdyż widzimy nieprawidłowości i piętnujemy je.

  • ~agam1981 2014-10-15
    11:25:02

    10 1

    Pytanie do autora artykułu w związku z aktualizacją: Można wejść na teren schroniska ,by zobaczyć psy? Gdyż nie rozumiem zakończenia artykułu ,czy tylko parę osób będzie mogło tam wchodzić raz na jakiś czas po kolejnych zgłoszeniach o nieprawidłowościach? Czy może od dziś każdy zainteresowany losem zwierząt wejść i zobaczyć jak żyją?!

  • ~ 2014-10-15
    11:58:54

    1 0

    agam1981, kpiłem, kpiłem, portal mówi ze był i jest dobrze , czysto ładnie :) wiec kto kręci ?:)
    idźcie do prokuratury i tyle.
    ps. zapierniczyliście to , ze tutaj o tym sie pisze, bylo to zgłosić , ukryta kameera itp, i złapaliby ich na gorącym........
    a teraz , Wasze słowo przeciw miastu, kierownikowi, portalowi ?, wybacz, beda sie pilnowac, i ew , na odpiernicz ktoś dostanie pod publiczkę naganne.

  • ~agam1981 2014-10-15
    12:04:36

    17 1

    Panie Jarosławie ale temat tego schroniska ciągnie się od lat. Jest zgłaszanych wiele nieprawidłowości i za każdym razem ci którzy je zgłaszają "wychodzą" na wariatów a kierownik schroniska na bohatera i największego miłośnika zwierząt... Na forach jak widać piszą ludzie ,którzy próbowali innych form walki z " systemem" ale im się nie udało. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji ,że mój zwierzak trafia tam do schroniska i ja nie mogę wejść i go odebrać po czym zostaje uśpiony a ja nadal szukam zwierzaka... Za bezpańskie psy płaci dana gmina ,w momencie gdy okazuje się ,że zwierzak ma właściciela ,gmina nie płaci. Dlatego jest takie oburzenie ,bo właściciel zabierając psa ,odbiera schronisku pieniądze z gminy z której był pies.

  • ~adam666 2014-10-15
    12:15:53

    16 0

    Byłem w schronisku w zeszłym roku był tam kociak ze złamana łapka, kiedy po kilku miesiącach znów odwiedziłem schronisko kociak nadal tam był ze złamaniem nic nie zrobiono męczył się biedak na trzech łapkach z jedną nie władną...

  • ~agam1981 2014-10-15
    12:20:51

    11 1

    My nie jesteśmy wariatami "zafiksowanymi" na punkcie zwierząt. Domagamy się tylko ,by przestrzegano prawa i rozliczano się ze swojej pracy w sposób rzetelny. Każdy z nas jest rozliczany ze swojej pracy , bez zapowiedzi i znienacka i zgadzamy się na to bez mrugnięcia okiem czyż nie? Skoro ktoś uważa się za uczciwego człowieka, wypełniającego swoje obowiązki zgodnie z prawem i sumieniem i nie ma nic do ukrycia ,to dlaczego nie pozwala bez zapowiedzi wejść na teren schroniska ,by można było to ocenić? Niestety "bezpańskie zwierzęta" stały się w wielu gminach intratnym biznesem. A Polak ma to do siebie ,że tam gdzie są pieniądze i brak regulacji prawnych pozwala sobie naginać to prawo według siebie i pod siebie.

  • ~ 2014-10-15
    12:23:31

    5 0

    ja to wszystko rozumiem, ale forum i um jak widać nie jest juz miejscem na tego tu spory , spaliliście koncertowo temat:)
    to rzucanie grochem o ścianę.
    teraz tylko jedna instytucja może to ukrócić i tyle mam od siebie.
    tak czy siak, w Rybniku nikt Wam nie pomoże :), tu potrzebna była TV, aktywiści warszawscy,itp :) ja już nie chce o tym rozmawiać możemy na FB pogadać

  • ~fiona_27 2014-10-15
    20:12:40

    5 0

    WITAM. Jestem jedną z założycielek akcji.... bardzo proszę PAŃSTWA o przysyłanie OPINI na maila: [email protected] (wpisac rok odwiedzin schroniska i swoje dane imie nazwisko, tel lub/i adres, oraz info "Wyrażam zgodę na opublikowanie mojej opinii z załączeniem mych danych osobowych wyłącznie w celu przedstawienia zbiorowej skargi do Urzędu Miasta Rybnik"... na razie się ruszyło (kierownik tworzył się na mini-wolontariat), ale kto wie czy dalsza pomoc rybniczan nie bedzie potrzebna.... szczególnie proszę o kontakt pod podanym adresem z osobami które adoptowały chore zwierzęta z naszego schroniska

  • ~Bartek Dzido 2016-12-12
    21:35:20

    4 0

    Witam bardzo mi przykro że muszę to powiedzieć ale byliśmy u was i dzwoniliśmy że szukamy pieska i za 1 razem byliśmy pokazano nam tylko 2 pieski podobne potem wysłano nam zdjęcie na facebook i pojechaliśmy do schroniska i pokazano nam całkowicie innego pieska niż był na zdjęciu wasz obowiązek jest szukanie dla psa domu a wy nawet nam nie pokazaliście wszystkich piesków a możecie go mieć. I do tej pory nie znaleźliśmy naszego pieska a to już 4 miesiąc powinniśćie pomóc. prosiłem tak samo żeby schronisko dało naszego pieska na stronę schroniska że zaginął i do tej pory tam go nie ma. Dużo żem słyszał negatywów o tym schronisku.

  • ~Animals free! 2017-05-29
    11:53:13

    2 0

    Szkoda, że dopiero teraz znalazłam artykuł na temat Schroniska w Rybniku-Wielopole, bo też widziałam, że to nie schronisko a obóz przetrwania dla tych piesków i kotków. Z tego schroniska adoptowałam dwa moje cudowne pieski w 2015 i 2016r. Co do mojej adopcji nie mam zastrzeżeń. Tylko to, że gdy usłyszałam od jednego z pracowników, o piesku nad którym się zastanawiałam, że to "taki głupek, bo źle chodzi na smyczy", to zaraz podjęłam decyzje! A ten piesek okazał się być bardzo inteligentną suczką, fakt że nie lubi smyczy. Ale dzięki Bogu, że ją stamtąd wzięłam bo by złamali jej charakter ):.

    Byłam w schronisku kilka razy z darami, z karmą. Nie chciano dać pieskom bezpośrednio świeżych podrobów, które przywiozłam prosto z rachunkiem ze sklepu. Powiedziano mi, że je ugotują bo że nie wolno dawać surowego mięsa. Ok - jak tak przepisy mówią. Mam nadzieję, że to potem pieski dostały!

    Ale zbulwersowało mnie to, że nie można wejść do piesków poza obszarem, że tak powiem "wystawowym".

    Prosiłam też, by w zimie dawali pieskom słome do bud, bo słoma to dobry izolator, a maty na mrozie zamarzną i stają się sztywne i piesek się do tej maty nie wtuli! Odpowiedź schroniska była taka, że nie dają słomy bo psy słome wynoszą z bud i brudzą obejście. Zadzwoniłam do Schroniska w Raciborzu - powiedziano mi, że" oczywiście, że dają słome, a to co że się nabrudzi, to się posprząta, ważne żeby pieski miały ciepło".

    W sprawie słomy i zakazu wejścia do piesków na zapleczu dzwoniłam do UM Rybnik Wydział Komunalny do pani Małgorzaty Kobus oraz do Rejonowego Weterynarza, którym podlega Schronisko w Rybniku. Ale dla nich wszystko było w porządku. Prosiłam panią Kobus byśmy razem pojechały do Schroniska by wejść na zaplecze, ale ona nie mogła po pracy, ale że w godzinach pracy pojedzie tam w delegacji. Ale mówiła, że ona bywa w schronisku i na zapleczu, i że nigdy nie widziała tam nic podejrzanego. Nie wiem czy na pewno odwiedziła schronisko po moim telefonie, ale później znów dzwoniłam i oznajmiła, że wszystko jest w porządku. Weterynarz (szkoda, że nie zapisałam nazwiska) też oświadczył, że wszystko tam jest w porządku. Prosiłam go żeby zaapelował do kier. schroniska o tą słome, stwierdził, że nie widzi przeciwwskazań. Ale chyba tego na schronisku nie wymusił. Gdy tak rozmawialiśmy, to stwierdził, że schroniska to takie obozy koncentracyjne. Rozmawiając później z innym weterynarzem, w innej bulwersującej sprawie, odnosze wrażenie, że weterynarze "zbytnio" nie przejmują się losem Zwierząt, uważają, że taki jest już ten świat! SZOK! Wszystko teraz tylko materializmem podszyte i bezdusznością !!!

    Kierownik Schroniska w Rybniku-Wielopole zrobił na mnie bardzo złe wrażenie, typ tyrana, służbisty. Nie ma w nim empatii. Widać, że pracownicy są zastraszeni. Urzędnicy i weterynarze kryją go. Ten człowiek NIE powinien zajmować się żywymi istotami! To buncwoł i wyrachowany materialista. Dla niego to interes a nie azyl dla stworzeń, których już zresztą ludzie wcześniej skrzywdzili. Trzeba znaleźdż sposób by go zdymisjonować, by opinia publiczna go zlinczowała. Może TV publiczna, ukryta kamera... Bo on ma powiązania z UM i weterynarzami i będzie nietykalny. Zresztą to hańba dla Rybnika, że nie umie humanitarnie zadbać o żywe stworzenia. Na inne pierdoły pieniądze są a na żywe istoty nie! Jakaż to jest chrześcijańska postawa wobec Bożego Stworzenia! Modlić się do "złotych cielców" a bezcześcić to co od Boga pochodzi!

    Dla porównania: Od ok. pół roku jestem wolontariuszką w przytulisku w Wodzisławiu "Koty, psy i my". Niech Rybnik weźmie od nich przykład. Psiaczki mają tam jak "u mamy". Są kochane. Wolontariusze są przeszkoleni. Są dyżury. Każdego dnia pieski są wyprowadzane, dziennie kojce sprzątane, dziennie świeża woda, karma i raz w tygodniu jedna pani przynosi karme gotowaną. W zimie, oczywiście słoma i nawet kojce są ochraniane matami przed wiatrem i ciepła karma jest częściej niż raz w tygodniu. Też jest to hańba dla Wodzisławia, że nie umie finansowo bardziej zabezpieczyć tej inicjatywy, nawet w tym roku okroili fundusze. Ale chwała tym wszystkim ludziom, którzy wzięli inicjatywe w swoje ręce!

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5089