W lesie znajdziesz wszystko, nawet przewróconego malucha

Niełatwa jest praca leśnika w naszym regionie, głównie dlatego, że to my dajemy im „dodatkowe zajęcia”. Tylko w 2019 roku z terenów leśnych Nadleśnictwa Rybnik uprzątnięto 516 metrów sześciennych śmieci. To kosztowało bagatela – około 73 000 złotych!

Zamiast przeznaczyć te pieniądze na edukację lub inne perspektywiczne zdania, nadleśnictwo musi co roku usuwać skutki ludzkiej głupoty.

- Wywożenie śmieci do lasów dla naszego Nadleśnictwa to duży problem. Nasz teren jest rozległy, mieszka przy nim około milion mieszkańców. To rodzi konsekwencje w postaci śmieci, które mieszkańcy niejednokrotnie wolą wyrzucić do lasów – potwierdza Arkadiusz Zając ze Straży Leśnej należącej do Nadleśnictwa Rybnik.

Najgorsze jest to, że problem rok do roku jest taki sam.

- Istnieją stałe punkty wysypywania odpadów, pojawiają się też nowe zaśmiecone miejsca. Ciężko kogoś przyłapać na gorącym uczynku z racji ogromnej powierzchni Nadleśnictwa Rybnika. Mimo to, jest to możliwe. W śmieciach często znajdujemy bowiem rachunki, korespondencję. Na podstawie adresów odnajdujemy winowajców – dodaje Arkadiusz Zając.

Co znajdują leśnicy? Worki foliowe to odpad powszechny w lasach, podobnie jak opony czy gruz. Ludzie zwożą też stare łóżka i meble. Myślą, że „przysługą” dla lasu jest pozostawienie także skoszonej strawy czy gałęzi. W ściółce leśnej często można się natknać również na części samochodowe. Pracownicy Nadleśnictwa Rybnik podejrzewają, że pochodzą one z jakiej dziupli, gdzie pojazdy są rozbierane na części.

- Pojawiają się ponadto obozowiska bezdomnych. Stawiają namioty, „urządzają” okolicę. My musimy przekonać ich, by przestali noclegować w lasach – słyszymy od naszego rozmówcy.

To nie wszystko. Prawdziwym hitem jest pozostawienie fiata 126p w lesie. Pracownicy Nadleśnictwa Rybnik natknęli się na malucha przewróconego na dach. W środku pojazdu znajdowały się oczywiście śmieci.

Trafiają się ponadto padłe zwierzęta, jak np. drób. Straż leśna wspomina też, że przed laty natrafili na truchła dzików, które ktoś nielegalnie hodował.

Dzięki kamerom monitoringu rozlokowanym na terenie nadleśnictwa udaje się od czasu do czasu przyłapać „śmieciarza” na gorącym uczynku. Co mu wtedy grozi? Wg prawa strażnik leśny może za ten czyn wystawić mandat w wysokości 500 złotych. Stróże stosują też łączoną karę w przypadku, gdy sprawca wjechał samochodem na teren lasu pomimo zakazu. Wtedy mandat rośnie do 1000 złotych.

Na jakie oryginalne „znaleziska” udało Wam się natknąć w trakcie spaceru przez las?