W Czerwionce-Leszczynach znów chcą wydobywać węgiel. Władze: „Gmina nauczyła się już żyć bez kopalni”

O planach Prairie Mining – koncernu z Australii pisaliśmy już w ubiegły czwartek. Na lokalnym rynku pojawił się nowy inwestor, który przejął aktywa po NWR Karbonia. Chce reaktywować kopalnię Dębieńsko, pod którą znajduje się jeszcze 210 – 260 milionów ton węgla >>Kopalnia Dębieńsko stanie na nogi? Pojawił się inwestor z Australii<<

Wczoraj (12 października) na terenie nieczynnej kopalni miała miejsce konferencja prasowa z udziałem Mirosława Tarasa, członek kadry menedżerskiej Prairie Mining odpowiedzialny za omawiany projekt. Zaznaczył na wstępie, że poza aspektami biznesowymi, projekt przyniesie korzyści dla tutejszego regionu. - Wierzymy, że przemysł górniczy ma długą przyszłość. Kopalnia będzie strategicznym dostawcą na rynki europejskie. Europa cierpi na ogromny niedobór surowców, zwłaszcza węgla koksującego. Poza JSW nikt go nie produkuje, a węgiel pochodzi z improtu – USA czy Rosji – mówi.

Inwestor dał sobie 2 lata na przygotowanie całej dokumentacji finansowej i stworzenia modelu ekonomicznego. Po tym czasie będzie się starał o dofinansowanie projektu. Kopalnia mogłaby realnie działać po 2022 roku. Jak dodał Mirosław Taras, zasoby złóż węgla są stabilne, a przy wydobyciu surowca na poziomie 2-4 milionów ton rocznie, kopalnia mogłaby działać nawet przez około 50 lat.

Inwestor planuje przyjąć do pracy maksymalnie 1000 osób plus 500 pracowników kontraktowych. - Istnieje tutaj kultura i tradycja przemysłowa. Wiele osób oczekuje, że zostaną otwarte nowe miejsca pracy. To szansa dla regionu i lokalnego przemysłu – podkreśla Mirosław Taras.

Co z Jastrzębską Spółką Węglową, która przecież też zajmuje się wydobyciem węgla koksującego? Jak zaznacza nasz rozmówca, kopalnia Dębieńsko nie chce konkurować z JSW, a współpracować – dzięki temu uda się zaspokoić zapotrzebowania Europy.

Władze Czerwionki-Leszczyn podchodzą ostrożnie do tematu. - Nasza gmina przez 16 lat nauczyła się już żyć bez kopalni, postawiliśmy na pozyskiwanie inwestorów przy węzłach autostradowych, widzimy ożywienie gospodarcze na gruntach KSSE, kopalnię traktujemy już nie jako być, albo nie być dla gminy, ale jako wartość dodaną – mówi bez ogródek Hanna Piórecka-Nowak, rzecznik UGiM Czerwionka-Leszczyny.

Nie oznacza to jednak, że gmina nie cieszy się z pojawienia nowego inwestora. - Do tematu jednak podchodzimy znacznie ostrożniej, bogatsi o doświadczenia związane z uruchamianiem kopalni przez Karbonię. Pamiętamy rok 2011 i huczne świętowanie Barbórki, która miała stanowić symboliczne uruchomienie nowej kopalni w gminie. Inwestor zapewniał o szybkiej realizacji prac, pierwsza tona miała wyjechać z kopalni już w 2016 roku. Mieszkańcy złożyli wówczas do biura Karbonii ponad 3 tysiące podań o pracę. Tymczasem, okazało się, że budowa kopalni to proces niezwykle skomplikowany i kosztowny – dużo bardziej niż zakładał inwestor – mówi nasza rozmówczyni.

Gmina waży plusy i minusy ponownego uruchomienia kopalni. - Oczywiście, z punktu widzenia mieszkańców pojawiają się obawy dotyczące skutków eksploatacji górniczej. Należy jednak pamiętać także o wpływach do budżetu i rozwoju miejscowości, do którego przyczynia się bez wątpienia otwarcie tak dużego zakładu pracy. Chodzi tu o rozwój nie tylko branży górniczej, ale także usługowej czy deweloperskiej – dodaje rzecznik.

Zapewne nadzieje wśród wielu mieszkańców gminy Czerwionka-Leszczyny na nową zostaną rozbudzone. Oby ta historia nie zakończyła się w taki sam sposób jak w przypadku NWR Karbonia.