zamknij

Kultura, rozrywka i edukacja

V LO: uczniowie przeprowadzili wywiad z redaktorem

2020-02-19, Autor: 

W ramach ćwiczeń dziennikarskich uczniowie klasy IIE V Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Integracyjnym im. Jerzego Kukuczki w Rybniku przeprowadzili wywiad z redaktorem naczelnym Rybnik.com.pl - Wacławem Wraną. Zapraszamy do lektury!

Reklama

Jakie cechy i umiejętności powinien posiadać dobry dziennikarz? Jak chronić się przed fake newsami? Czy warto przyznać się do błędu? Odpowiedzi na te i inne pytanie w wywiadzie z Wacławem Wraną - redaktorem naczelnym portalu Rybnik.com.pl, który przeprowadzili Marta Szwagierczak i Antoni Motyka.

Marta Szwagierczak: Dlaczego został Pan dziennikarzem?

Redaktor Wacław Wrana: Pewnie dlatego, że na jakimś etapie młodzieńczego życia praca dziennikarza wydawała mi się interesująca i była związana z moimi zainteresowaniami. Interesowałem się polityką, historią i tak trafiłem na studia - politologię o specjalności dziennikarskiej.

Antoni Motyka: Jakie były Pana początki w zawodzie dziennikarza?

W. Wrana: Tak naprawdę to zaczynałem od pisania do gazetki w szkole podstawowej. Później pierwsze kroki, już w prawdziwym, dorosłym dziennikarstwie, stawiałem na studiach, w trakcie których współpracowałem z kilkoma gazetami. Takie pierwsze poważne artykuły publikowałem w dzienniku „Sport” oraz w nieistniejącym już dzisiaj tygodniku „Wieczór”, który ukazywał się w Katowicach, na przełomie XX i XXI wieku.

Marta: Czy zauważa Pan jakieś różnice między dziennikarstwem teraz a wtedy?

W. Wrana: Różnice są kolosalne, dlatego że wtedy w naszym kraju Internet dopiero raczkował. Nie było mediów internetowych. Dzisiaj to media tradycyjne przechodzą do Internetu, więc mamy do czynienia z zupełnie nowymi narzędziami w pracy dziennikarza; nowymi formami przekazu. To są dwa zupełnie inne światy. Po drugie, kiedyś praca dziennikarza kończyła się na etapie oddania tekstu do druku. W tej chwili moment publikacji tekstu to jest tylko połowa drogi. Po publikacji następują kolejne etapy, jak na przykład kontakt z odbiorcami, promocja tych materiałów w social mediach czy powodowanie, żeby jak najwięcej osób ten artykuł przeczytało. Współcześnie my jako dziennikarze nie jesteśmy rozliczani jedynie z jakości materiału przygotowanego, ale również z tego, do jakiej grupy odbiorców ten materiał dotrze. Dlatego dobry materiał to taki, który nie tylko sam w sobie jest wartościowym tekstem czy wideo, ale również jest czytany i oglądany.

Marta: Były jakieś tematy, które sprawiały Panu wyjątkowy kłopot?

W. Wrana: Nie przypominam sobie.

Marta: Czy da się Pana zdaniem w pewnym momencie w dziennikarstwie przestać zbierać doświadczenie?

W. Wrana: Pewnie nie zaskoczę was odpowiedzią na to pytanie. Zawód dziennikarski, jak większość zawodów, wymaga ciągłego doskonalenia się, śledzenia trendów. Rynek mediów zmienia się bardzo dynamicznie, Internet stwarza nowe formy przekazu i my, dziennikarze, musimy się tego ciągle uczyć.

Antoni: Czy właśnie w Internecie spotkał się Pan z hejtem lub objawami hejtu? Jak Pan na niego reaguje?

W. Wrana: Oczywiście. Ja i wszyscy moi koledzy z redakcji spotykamy się z tym, że jesteśmy hejtowani i to w sytuacjach, w którym byśmy się tego nie spodziewali. Hejt jest w tej chwili tak „rozbuchanym” zjawiskiem, że niejednokrotnie spotykamy się ze złym słowem, nawet w przypadku publikacji, które naszym zdaniem mają pozytywny lub neutralny charakter. Okazuje się, że negatywne emocje, prawdopodobnie sfrustrowanych ludzi po drugiej stronie, są w stanie wzbudzić nawet publikacje mówiące o czyimś sukcesie. Skąd wynika ta frustracja ludzi? Pewnie to jest temat na pracę magisterską czy doktorską dla socjologów oraz psychologów. Myślę, że intensywność tej fali hejtu jest powodem do niepokoju dla całego naszego społeczeństwa. A odpowiadając na Pana drugie pytanie: radzimy sobie różnie. W wielu przypadkach najsłuszniejszą strategią jest niereagowanie, w myśl zasady „niekarmienia trolli”. Są jednak sytuacje, kiedy musimy odeprzeć mowę nienawiści konkretną, racjonalną argumentacją. Czasem po prostu trzeba reagować. Oczywiście, w miarę naszych możliwości, staramy się również, żeby moderacja opinii na naszych serwisach informacyjnych wykluczała tę mowę nienawiści, ale jest to bardzo trudne zadanie, ze względu na, jeszcze raz powtórzę, ogromną skalę tego zjawiska.

Antoni: Czy zdarza się w waszej redakcji otrzymywać krytykę oraz czy na nią reagujecie? Jeżeli tak, to poprawiacie swój błąd czy trzymacie się swojego zdania?

W. Wrana: Otrzymujemy taką krytykę i generalnie reagujemy pozytywnie. Wydaje mi się, że nie mamy problemu z przyznaniem się do błędu. Wymaga tego uczciwość wobec naszych czytelników. Z drugiej strony znacznie więcej możemy stracić na pomijaniu uzasadnionej krytyki i kurczowym trzymaniu się swojego zdania. To po prostu byłoby głupie. Myślę, że jest to element budowania zaufania naszych czytelników, tak więc zdarza się, że jako redakcja pod komentarzami krytycznymi w stosunku do nas odnosimy się do zarzutów i jeśli tylko w czymkolwiek zawiniliśmy, to staramy się przyznać do błędu.

Marta: Jaką dałby Pan radę takiemu typowemu Kowalskiemu, który gdy otwiera Internet, czyta wszystko co tam znajdzie oraz we wszystko wierzy?

W. Wrana: Myślę, że takim najprostszym sposobem na weryfikację wartości danej publikacji przez tego przysłowiowego Kowalskiego jest zadanie sobie dwóch lub trzech podstawowych pytań i próba samodzielnej oceny sytuacji. Po pierwsze, czy w danej informacji zostało przedstawione stanowisko wszystkich osób lub stron, których ta informacja dotyczy? Myślę, że przy niewielkim wysiłku intelektualnym można takiej samodzielnej oceny dokonać. Po drugie, czy w danej informacji jest podane jej źródło, na które powołuje się autor? To są takie dwie zasady, które stosunkowo łatwo można zastosować.

Antoni: Przypomina sobie Pan fake newsa, który był na tyle wiarygodny, że Pan w niego uwierzył?

W. Wrana: Osobiście nie przypominam sobie takiej sytuacji, ale wiem, że paru moich kolegów całkiem niedawno dało się zwieść fake newsowi, o tym, jakoby Magdalena Ogórek została szefową radiowej Trójki.

Marta: Nawiązując delikatnie do kolosalnych różnic, o których Pan wspomniał; czy ciągła konieczność weryfikowania rzetelności informacji i źródeł doskwiera Panu w jakiś sposób czy przyzwyczaił się Pan do niej?

W. Wrana: Bez weryfikacji źródeł w ogóle nie ma dziennikarstwa, także nie można jej traktować w kategoriach czy to „doskwiera czy nie”. Weryfikacja informacji jest obecnie tym większym wyzwaniem, że w sieci krąży wiele fake newsów. Ryzyko podchwycenia nieprawdziwej informacji jest bardzo duże. W związku z tym, musimy wykazywać się jeszcze większą czujnością niż kiedykolwiek wcześniej. Najgorsze są te sytuacje, kiedy tak naprawdę nie jesteśmy do końca w stanie zweryfikować danej informacji w drugim lub trzecim źródle. Ale jeśli tylko jest taka możliwość, to oczywiście staramy się tak robić. Mimo wszystko przyznaję, że stosunkowo często można napotkać w Internecie materiały prasowe, w których zasada, np. przedstawienia stanowiska dwóch stron konfliktu nie jest przestrzegana.

Marta: Jaki miał Pan cel, kiedy Pan zaczynał? Chciał Pan po prostu pisać i uświadamiać ludzi czy wyznaczył Pan sobie jakąś misję do wypełnienia?

W. Wrana: Nie miałem chyba jakiegoś jasno sprecyzowanego, górnolotnego celu. Wydaje mi się, że moim celem była chęć wykonywania ciekawej pracy i w ten sposób szukałem swojej drogi. Wydaje mi się, że tutaj, gdzie jestem ją odnalazłem.

Antoni: Czy jest Pan zadowolony ze swoich osiągnięć w dziennikarstwie? Jeśli nie to, czego chciałby Pan jeszcze dokonać?

W. Wrana: Na pewno nie jestem w pełni zadowolony z moich dokonań. Nie są one jakieś nadzwyczajne i tego, co robię na pewno nie można nazywać spektakularnym dziennikarstwem. Co chciałbym jeszcze zrobić? Być może to nie do końca jest związane tylko i wyłącznie z moją pracą, ale bezustannie towarzyszy mi poczucie bezsilności, jeśli chodzi o problem czystego powietrza w naszym regionie. Stąd, jako redakcja, bardzo angażujemy się w tę sprawę. Również moim marzeniem oraz wyzwaniem jest przyłożenie swojej cegiełki do wprowadzenia stanu, w którym w końcu zaczęlibyśmy oddychać czystym powietrzem. Jeśli to się kiedyś stanie, to myślę, że będzie to też w pewnym sensie element mojego spełnienia zawodowego.

Antoni: To niewątpliwie ważna kwestia i trudne zadanie. Nie wszystko zawsze się udaje. Czy myślał Pan kiedyś o porzuceniu dziennikarstwa i jeśli tak to na rzecz czego?

W. Wrana: Chyba, jak każdy dziennikarz, miewałem chwile zwątpienia. Były spowodowane jakimiś pomniejszymi niepowodzeniami, które wiązały się z sytuacjami stresowymi czy z nadmiarem pracy, bo tak czasami bywa. Czasami miałem symptomy wypalenia zawodowego, ale na szczęście nie były to odczucia na tyle daleko idące, żebym myślał o porzuceniu lub zmianie tego zawodu. Nigdy więc w swoich rozważaniach nie dotarłem do tego momentu.

Antoni: Czy przypomina sobie Pan jakiś artykuł, który wpłynął na Pana na tyle, że wywołał refleksje lub…

Marta: … bardzo duże emocje?

W. Wrana: Może nie przywołam jednej konkretnej publikacji, nie powiem też bezpośrednio o ludziach pracujących w mediach. Aczkolwiek, zwłaszcza w okresie mojej młodości, ogromne wrażenie wywarła na mnie praca dwóch wybitnych reportażystów: mianowicie Ryszarda Kapuścińskiego i Mariusza Szczygła. Pod wrażeniem całokształtu ich dokonań jestem po dziś dzień.

Antoni: Czy ma Pan jakiś temat, który jest Pana ulubionym lub też taki, którego Pan wyjątkowo nie lubi poruszać?

W. Wrana: Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Nie mam chyba swojego koronnego tematu, ani takich, których bym nie lubił robić. Na pewno przyjemna jest realizacja takich tematów, które wiążą się ze spotkaniami z ciekawymi ludźmi a takich można spotkać w każdej dziedzinie życia społecznego.

Marta: Zauważa Pan różnice między odbiorem Pańskim jako dziennikarza a odbiorem jakiegokolwiek człowieka, który nie ma związku z dziennikarstwem?

W. Wrana: Oczywiście, że tak. Myślę, że my jako dziennikarze mamy punkt widzenia, który różni się od punktu widzenia szarego Kowalskiego, ponieważ jesteśmy w pewnym sensie „skażeni” schematami myślowymi. Przygotowując materiał dla naszych czytelników zawsze trzeba to mieć na uwadze i pamiętać do kogo ten materiał ma trafić. Uważam, że dobre dziennikarstwo to nie takie, gdzie autor popisuje się swoją erudycją, ale takie, w którym autor skutecznie dociera do odbiorcy. W nowych mediach w Internecie jesteśmy w chwili obecnej w tej uprzywilejowanej sytuacji, że kontakt z odbiorcą jest bardzo bezpośredni. Nasi czytelnicy mają możliwość oceniania, komentowania, kontaktowania się z autorem, a więc ten tzw. feedback utrzymujemy bardzo szybko.

Marta: Jaką dałby Pan radę sobie z czasów Pana początków, to znaczy kiedy był Pan już dorosłym człowiekiem publikującym pierwsze teksty?

W. Wrana: Trudno jest sięgnąć pamięcią w przeszłość, bo to naprawdę było bardzo dawno. Na pewno powiedziałbym wtedy temu młodemu człowiekowi, który rozpoczynał przygodę z dziennikarstwem „Więcej odwagi i wiary w siebie, bo możesz naprawdę robić wartościowe tematy.”.

Marta: Ma Pan jakąś radę dla początkujących dziennikarzy?

W. Wrana: Miejcie oczy szeroko otwarte, tematy leżą na ulicy.

Uczniowie Marta Szwagierczak i Antoni Motyka przeprowadzili wywiad w ramach programu „MedJa. Szkoła krytycznego myślenia”

Oceń publikację: + 1 + 11 - 1 - 4

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Adam Stępień 2020-02-19
    16:36:45

    3 2

    Brawoooo brawooooo świetnieeee :D xD

  • ~rzyt 2020-02-22
    15:58:44

    2 0

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Wybieramy prezydenta Rybnika. Na kogo oddasz głos w wyborach?





Oddanych głosów: 4917