Uchwała miasta nieważna. Co na to politycy PiS?

To już wiecie, w poniedziałek dowiedzieliśmy się, że wojewoda śląski uchylił zmianę MPZP dla terenu przy ul. Golejowskiej w Rybniku. To istotne, bo właśnie tam może powstać kopalnia Paruszowiec. Wojewoda Jarosław Wieczorek tłumaczył, nie mógł inaczej postąpić, skoro zmiana planu pociąga za sobą naruszenie prawa. Z kolei rybnicki magistrat odpowiedział, że nie odpuści tej sprawie. Najprawdopodobniej znajdzie ona swój finał w sądzie administracyjnym.

W komentarzach pod artykułami na ten temat pytaliście się: „Co na to posłowie PiS?”. Zadzwoniliśmy więc w miniony poniedziałek (tuż po pierwszych doniesieniach medialnych) do parlamentarzystów z naszego okręgu wyborczego, którzy w przeszłości zabierali głos na temat „kopalnia Paruszowiec”.

Wojciech Piecha: Bapro nie ma kapitału

Senator Wojciech Piecha o decyzji wojewody dowiedział się od nas. Przyznał jednak, że jeżeli uchwała dotycząca zmiany miejscowego planu zagospodarowania w rejonie projektowanej kopalni Paruszowiec była niezgodna z obowiązującym stanem prawnym, a więc wojewoda miał obowiązek ją uchylić.

Wojciech Piecha w rozmowie z nami zaprzeczył, by miał rozmawiać z wojewodą o kopalni Paruszowiec przed podjęciem decyzji o uchyleniu uchwały. Podkreśla, że uchylenie uchwały rady miasta nie jest jednoznaczne z uzyskaniem przez firmę Bapro koncesji na wydobycie węgla w rejonie Paruszowiec. Nie została jeszcze wydana opinia oddziaływania inwestycji na środowisko przez RDOŚ w Katowicach.

- Rozumiem napięcie wśród mieszkańców, zaniepokojonych rozstrzygnięciem, ale to nie jeszcze ustanowienie koncesji na wydobycie węgla w tym rejonie. Firma Bapro moim zdaniem nie ma kapitału, który pozwoliłby na zbudowanie zakładu wydobywczego. Ostatnią kopalnią wybudowaną od podstaw była kopalnia Budryk w Ornontowicach, która rozpoczęła działalność w 1992 roku. Późniejsze zapowiedzi budowy kopalń przez kapitał polski lub zagraniczny nie wyszły poza koncepcje projektowe – wyjaśnia.

Senator PiS zauważa jednak, że wokół kopalni Paruszowiec krążą niepotwierdzone spekulacje, choć on sam nie zna firm, które byłyby skłonne podjąć ryzyko budowy takiego zakładu.

- Wspieram protest mieszkańców miasta, uważam, że kopalnia w tym rejonie spowoduje straty w środowisku i nie przyczyni się do rozwoju miasta – dodaje na koniec.

Adam Gawęda: tematu nie poruszałem

Zaskoczony naszymi informacjami o uchyleniu uchwały był też poseł Adam Gawęda, który przecież do niedawna pełnił funkcję Pełnomocnika Rządu do Spraw Restrukturyzacji Górnictwa Węgla Kamiennego w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Jeszcze w październiku 2019 roku mówił, że nie ma zgody rządu na wydanie koncesji spółce Bapro.

W miniony poniedziałek Adam Gawęda powiedział nam, że nie słyszał o decyzji wojewody.

- Mamy teraz temat wyborów, który jutro będzie podejmowany. Jestem w kontakcie z klubem i panem wicemarszałkiem, by uzgodnić terminy. Tym tematem nie miałem czasu się zająć, o decyzji wojewody słyszę od pana. Nie poruszałem go z wojewodą, ale będę próbował pozyskiwać informacje – usłyszeliśmy od Adama Gawędy.

Bolesław Piecha: budowa kopalni to pomysł „z czapki”

Bolesław Piecha nie ma wątpliwości, wojewoda musi czy tego chce, czy nie - respektować prawo.

- Niestety, ale wojewoda doszukał się po analizie uchybień. Nie wszystko, co nam się nie podoba, ma swoje odzwierciedlenie w przepisach prawa. Sadze jednak, że kopalnia nie powstanie – dodaje Bolesław Piecha.

Skąd takie przypuszczenie? Poseł przyznaje, że nie wchodzi w biznesowe sprawy, ale dla niego jest jasne, że w Polsce nie ma podmiotu, który chciałby i był w stanie zbudować kopalnie.

- Jeżeli już, to może za tym stać obcy kapitał i nie wiem, czy chodzi o samą kopalnię, czy złoża. Być może to spekulacja. Wydaje mi się, że zachodnie konsorcja mało mają wspólnego z górnictwem, a dużo ze spekulacjami finansowymi, jak na giełdzie – wyjaśnia.

Zdaniem Bolesława Piechy nikt w Europie nie zagwarantowałby komuś pożyczki „pod węgiel”.

- To absolutnie jest teraz passé. Budowa kopalni to mówiąc kolokwialnie – pomysł z czapki. Będziemy pilnować tematu, ale musimy też przestrzegać prawa – mówi na koniec nasz rozmówca.