Tajemnicze okoliczności śmiertelnego wypadku w Czerwionce. Kto prowadził?

Przypomnijmy, w poniedziałek w wypadku w Czerwionce-Leszczynach zginęły dwie młode osoby. Kierujący chevroletem jadąc w kierunku skrzyżowaniu z ulicą Młyńską, nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w przydrożne drzewo, a następnie w betonową latarnię.

Kilka godzin po wypadku policja poinformowała, że w momencie wypadku w samochodzie znajdowała się jeszcze jedna osoba. Chodzi o Dawida D., którego poszukiwania wciąż trwają. >>To on podróżował z tragicznie zmarłymi osobami? Policja poszukuje uczestnika wypadku<<

Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że feralnego dnia samochodem podróżowała jeszcze jedna osoba. Młody mężczyzna najpierw zgłosił się do rybnickiego szpitala, co potwierdził nam rzecznik lecznicy – Michał Sieroń. Następnie zgłosił się mundurowym z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku, ma opowiedzieć śledczym jaka była jego rola podczas wypadku.

Jak udało nam się nieoficjalnie się dowiedzieć, podejrzenia policji budzi ułożenie ciał ofiar wypadku, które wskazuje, że ktoś tuż po tragedii je przenosił. Wątpliwości nasuwa zwłaszcza ułożenie osoby, którą znaleziono za kierownicą. Mundurowi mieli również znaleźć ślady świadczące o ruchu wokół pojazdu tuż po rozbiciu, m.in. ślady krwi. Policjanci dysponują ponadto zapisem z monitoringu, który działa w rejonie kopalni Dębieńsko. Cała czwórka miała wracać z 18-tych urodzin kolegi.

Zarówno policja jak i prokuratura nie chcą komentować tych doniesień. Dawid D. cały czas jest poszukiwany.