Spokojne święta? To wtedy matki uciekają ze swoimi dziećmi

Rok temu pokazaliśmy Wam, jak wyglądają święta Bożego Narodzenia na rybnickim SOR-ze. Nasi rozmówcy użyli wtedy metafory, że to właśnie wtedy z pacjentów „wychodzą demony”. Pojawiają się osoby z urazami, ale również ci, którzy próbowali odebrać sobie życie.

- W okresie świątecznym przyjmujemy dużo pacjentów urazowych. Niestety, święta to trudny okres dla ludzi z problemami, którzy wpadają w depresję i są po próbach samobójczych, charakter świąteczny temu nie sprzyja. To wina systemu, który na wiele rzeczy nie pozwala i obciąża ludzi do podjęcia działań. Obecna jest stale pogoń za pieniędzmi, konflikty w rodzinie, alienacje, sytuacje stresowe. Ludzie mają dosyć, trafiają do nas... jak przeżyją – mówił nam wtedy dr Edward Chrapek, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.

Zainteresował Was powyższy cytat? Zapraszamy do artykułu >>Święta na SOR-ze? To wtedy z pacjentów wychodzą demony<<

Postanowiliśmy kontynuować temat, ponieważ w naszym mieście znajdziemy gros osób, które czuwają nad naszym bezpieczeństwem i porządkiem bez względu na święta. To policjanci i to właśnie na tej grupie mundurowej dzisiaj się skupimy.

Gdzie alkohol, tam awantura

Naszym rozmówcą jest aspirant sztabowy Tomasz Piotrowiak, oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Rybniku – jeden z najbardziej doświadczonych mundurowych w naszym mieście, który ma za sobą już 25 lat służby. To on 2012 roku jako pierwszy otrzymuje zgłoszenia od mieszkańców, to on przekazuje je do poszczególnych patroli w Rybniku.

Czy nasz rozmówca zgadza się z twierdzeniem, że w święta Bożego Narodzenia z ludzi „wychodzą demony”?

- Tego nie wiem, ale nie ukrywam, że mamy dużo pracy podczas świąt. Policjanci mają sporo interwencji domowych, zwłaszcza jak podczas kolacji wigilijnej wkracza alkohol. To są takie awantury, że nawet matki muszą uciekać ze swoimi dziećmi z domu – mówi asp. szt. Tomasz Piotrowiak.

Nierzadko awantury rozpoczynają się jeszcze przed wieczerzą – podczas przygotowań.

- Mężczyźni, ale i kobiety wychodzą z domu coś wypić, przychodzą z powrotem i zamiast cieszyć się świętami, wszczynają awantury – dodaje oficer dyżurny.

 

- Czy to są osoby z tzw. Niebieską Kartą? Pochodzą ze środowisk patologicznych? - dopytujemy.

 

- Nie zawsze. Nie raz jest tak, że jedziemy gdzieś po raz pierwszy, choć są takie miejsca, gdzie mundurowi udają się do tych samych osób, do których jeździ się przez cały rok – słyszymy.

Jesteśmy coraz agresywniejsi

Smutna i niepokojąca konkluzja – wg Tomasza Piotrowiaka policyjne statystyki wyglądają coraz gorzej.

- Z roku na rok notujemy coraz więcej zdarzeń pod kątem awantur domowych. Nie wiem, czym to jest spowodowane: napływem ludności czy już społeczeństwo stało się tak nerwowe. Widzimy jednak skutek – wzrost agresji wśród ludzi, najbliższych – wyjaśnia nasz rozmówca.

Agresja nie zanika nawet po przyjeździe policjantów.

- Najwięcej agresorów znajduje się w przedziale wieku 20-35 lat. Nie reagują na pouczenia policjantów. Twierdzą, że nic im nie mogą zrobić. Zdarzają się napaści czy naruszenia nietykalności. Najwięcej jest jednak znieważeń – zauważa oficer.

Z drugiej strony najwięcej szacunku do mundurowych przejawiają osoby starsze. Po interwencji policjantów najczęściej uspokajają się.

Pracowity czas dla policji

Okres świąteczny dla policjantów to czas wytężonej pracy. Jak dowiadujemy się od naszego rozmówcy – oficer dyżurny podczas jednej służby przekazuje około 100 interwencji. Niektóre są błahe jak kolizje drogowe, wygłupy nieletnich. Są i kradzieże sklepowe, które nasilają się przed świętami, ale i np. potrącenia pieszych.

Dlatego dyżurni KMP Rybnik dzielą się tak, by każdy z nich miał choćby dzień wolnego w święta Bożego Narodzenia.

- Czego zatem możemy Wam życzyć na nadchodzące dni? - pytamy asp. szt. Tomasza Piotrowiaka.

 

- Przede wszystkim spokoju i zdrowia. Jeżeli ludzie zachowują spokój w domu, to i my go otrzymujemy. Mieszkańcom życzymy radości i aby zapomnieli o rozterkach. Jak najwięcej pogody ducha. Nie raz niestety jest jednak tak, że ktoś komuś coś powie, ten mu odpowie i wywiązuje się sprzeczka. Ludzie zamiast ze sobą rozmawiać od razu dzwonią na policję. Często jest tak, że policjanci przeprowadzają rozmowę ze stronami, a te po krótkim czasie się godzą. A można przecież było to zrobić we własnym gronie, bez naszego udziału – zauważa nasz rozmówca.

Warto wziąć do serca rady Tomasza Piotrowiaka. Pokażmy, że święta Bożego Narodzenia to czas radości, ale i przebaczenia.