Prokuratura: Agnieszka G. chciała zabić niemowlę dwukrotnie!

AKTUALIZACJA (godz. 15.40):

Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach informuje, że Agnieszka G. usłyszała dwa zarzuty usiłowania zabójstwa niemowlaka.

- Co do pierwszego czynu przyznała się, co do drugiego (ze wczoraj) nie pamięta jego przebiegu. Prokurator skierował do sądu wniosek o jej aresztowanie. Sąd ten wniosek uwzględnił i zastosował środek o charakterze izolacyjnym - mówi Karina Spruś.

Jak mówi nam dalej przedstawicielka prokuratury, początkowo postępowanie dotyczyło tylko wczorajszego zdarzenia. Do tego dołączono też materiały ze wcześniejszego postępowania. Dotyczy zdarzenia z 12 marca 2020 roku.

- Tego dnia Agnieszka G. z tym samym dzieckiem usiadła na torach i postanowiła popełnić samobójstwo - dodaje nasza rozmówczyni.

Maszyniście pociągu udało się w porę wyhamować maszynę, bo ta dopiero rozpoczynała jazdę.

Wiadomo, że Agnieszka G. była leczona psychiatrycznie między pierwszym a drugim usiłowaniem zabójstwa. Teraz grozi jej nawet dożywocie.

AKTUALIZACJA (godz. 14.52):

Joanna Smorczewska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach informuje, że śledztwo jest prowadzone w kierunku usiłowania zabójstwa dziecka.

- Mama dwójki dzieci Agnieszka G. poinformowała swojego męża, że wyrzuciła swojego 11-miesięcznego syna przez okno. Ojciec zareagował natychmiast, wezwał pogotowie ratunkowe - mówi Joanna Smorczewska.

Jak dodaje, całe szczęście, że niemowlak spadł na trawę, która zamortyzowała uderzenie o ziemię. 

- Przeprowadzone były oględziny na miejscu zdarzenia, poczyniono ustalenia wstepne. Agnieszka G. została zatrzymana. Z uwagi na jej stan zdrowia jest hospitalizowana. Dopiero po tym, jak lekarze zezwolną na dokonanie czynności procesowych, będzie możliwe przedstawienie jej zarzutów i przesłuchanie - słyszymy.

Prokuratura przyjmuje, że zdarzenie ma związek ze stanem zdrowia kobiety - prawdopodobnie depresją.

- Nic raczej tutaj nie może wchodzić w grę, z ustaleń wynika, że to normalna, prawidłowo funkcjonująca rodzina - mówi Joanna Smorczewska.

Śledczy nie ukrywają też, że na stan kobiety mogło się złożyć kilka sytuacji, w tym długotrwała izolacja związana z pandemią koronawirusa. To jednak będą musieli ocenić biegli.

Wcześniej pisaliśmy:

Śledczy przesłuchali już 34-letnią rybniczankę, która wczoraj z okna domu przy ul. Jansa wyrzuciła 11-miesięczne niemowlę. Prokuratura na razie nie podaje szczegółowych informacji na ten temat. Policja w Rybniku podaje natomiast, że kobieta została umieszczona w rybnickim szpitalu psychiatrycznym. 

Przypomnijmy, do dramatu doszło wczoraj rano. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn młoda kobieta wyrzuciła z okna pierwszego piętra domu prywatnego swojego 11-miesięcznego syna. Dziecko przeżyło upadek. Zostało przewiezione śmigłowcem LPR do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

Jak mówi nam dzisiaj Wojciech Gumułka, rzecznik tego szpitala, dziecko jest poobijane. Doznało też złamania jednej nóżki.

- Jego stan jest stabilny. Nic nie zagraża zdrowiu i życiu niemowlaka – słyszymy.

W szoku są sąsiedzi mieszkający przy ul. Jansa. W rozmowie z nami podkreślali, że o rodzinie, gdzie doszło do dramatu nic złego nie mogą powiedzieć >>Matka wyrzuciła niemowlę z okna! (zdjęcia)<<