Po karetkę pogotowia dzwonimy teraz do... Gliwic. Co się zmieniło?

Z takim ministrem zdrowia wypada się tylko cieszyć, że nie załapaliśmy się na dyspozytornię w Bydgoszczy.

Z artykułu wynika że ilość dyspozytorów się zmniejszyła. Jak Ci co pracowali w Jastrzebiu przeszli i do Gliwic i do Katowic. W Niemczech w stanie zagrożenia życia w przypadku jest wysyłany helikopter w kazdej wiosce znajduje się dobrze utrzymane boisko piłkarskie które spełnia również funkcje lądowiska. Procedura odbywa się w asyście policji która transportuje lekarzy do miejsca wezwania.

@ master4k - co to za różnica, gdzie dzwonisz? Ważniejsze jest to, że nie przenieśli aut pogotowia do Gliwic... za miedzą, czyli w Czechach, takie centra działają i nikt się o to nie pluje. Zapraszam do oblukania tzw. Integrované bezpečnostní centrum w Ostravě. Z tym, że to centrum jeszcze pełni rolę koordynatora dla wszystkich służb...

@ Hans Klos - w Polsce też często korzysta się z LPR, Polska zamiast boiska w każdej wiosce ma Orliki. U nas też Policja jedzie z lekarzami PR jak trzeba.

@ pääkäyttäjä

Moim zdaniem nie jest to najlepszy dla pacjenta pomysł jednego prozaicznego powodu. Własnie po to wymyśla się rejonizację usług medycznych, w tym również ratunkowych, żeby dostępność była większa, a nie mniejsza. Wspólna centrala nadzorująca + duża ilość jednostek terenowych = lepsza opieka zdrowotna. Wspólna centrala + kilka innych central = oszczędności, a takie nigdy się dobrze dla pacjenta nie kończą.

Masz rację, że Czesi mają to fajnie zorganizowane, tyle tylko, że z tego co zrozumiałem ze strony, to jest to wspomniana centrala nadzorująca wszystkie służby ratunkowe, która koordynuje podległymi jednostkami w terenie. U nas 112 póki co działa jak działa, więc wole mieć osobą centralę na miejscu.

Ogólnie to nie ma żadnego znaczenia gdzie jest dyspozytor. Problem z 112 jest inny. Miałem okazję 2 razy tam dzwonić. Za każdym razem to samo. Jeden z przypadkow:
Wypadek. Autostrada. Zatrzmuję się. Ktoś udziela pomocy, ja wybrałem 112. Po 30 sekundach ktoś odbiera. Mówię rzeczowo-wypadek, 2 rannych, kierunek, nr na slupku itp. Wypytali o szczegóły.
Odpowiedź: dziękujemy proszę czekać, przełączymy na pogotowie. Puścili muzuczkę, czekałem 2-3 min, automat tylko gada "proszę się nie rozłączać". Odbiera ktoś z pogotowia i musiałem wszystko od nowa tłumaczyć. Całe zgłoszenie wypadku trwało 15 minut (sprawdzałem na bilingu).
Tak chyba to nie powinno działać.
Z własnego doświadczenia: pogotowie - dzwoń od razu po staremu 999. Jak pożar- dzwonienie na 112 nie ma sensu. Niż poprzełączają, dwukrotnie zapiszą "zeznania", to nie będzie co gasić.
Przepraszam że to piszę ale tak to w praktyce działa.

Życze powodzenia w szybkim powrocie do zdrowia syna i zamknieciu tego syfu

Często jest winą że rodzące nie zabierają do porodu tatusia dziecka z różnych przyczyn wstydzą się go "może alkoholik itp.. " A taka obecność powoduje większe do pilnowanie przez personel medyczny bo mamy świadka. Mniejsze ryzyko podduszonego dziecka itd.....