Nowe obostrzenia są nielogiczne i krzywdzące? Będzie protest

Rybnik, powiat rybnicki, powiat wodzisławski, Żory i Jastrzębie-Zdrój utrzymały się żółtej strefie. Wczoraj informowaliśmy Was też o tym, że pojawią się nowe obostrzenia. W naszym przypadku:

- działalność gastronomii obowiązuje jedynie w godzinach 6.00 – 21.00. Potem jedzenie może być wydawane tylko na wynos. W lokalu można zajmować co drugi stolik;

- transport publiczny zapełniony będzie tylko w 50% (miejsca siedzące) lub 30% (wszystkie miejsca);

- wesele, imprezy okolicznościowe – uczestniczy maksymalnie 20 osób. Nie może być zabawy tanecznej

- maksymalnie 1 osoba na 4 mkw podczas uroczystości religijnych;

- zgromadzenia publiczne do 25 osób;

- szkoły wyższe i ponadpodstawowe przechodzą do nauczania hybrydowego

- wydarzenia sportowe bez udziału publiczności;

- wydarzenia kulturalne do 25% udziału publiczności;

- działalność basenów, aquaparków i siłowni zostanie zawieszona.

Jak tłumaczył minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej, rząd musi „wcisnąć hamulec z całej siły”.

- To wciśnięcie jest konieczne, by obronić nasz system opieki zdrowotnej. Jeżeli nie zostanie skutecznie naciśnięty, to rzeczywiście scenariusze mogą być niestety groźne – powiedział.

Brakuje logiki

Skutki nowych obostrzeń na pewno odczuje Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Rybniku, który dysponuje przecież dwoma krytymi pływalniami – Yntka i Akwarium. One od jutra do odwołania zostaną zamknięte. To samo stanie się z siłowniami w Bushido i w Hali Widowiskowo-Sportowej w Boguszowicach.

- Jesteśmy zaskoczeni tą niekonsekwencją. Zamykamy baseny, ale sal gimnastycznych już nie. Woda chlorowana nie przenosi wirusa, a na salach wszystko się może odbywać. Rozumiem, że rząd wprowadza ograniczenia kontaktów, ale brakuje nam w tym logiki – zauważa Rafał Tymusz, dyrektor MOSiR-u.

Decyzją rządu zbulwersowane są środowiska pływackie. Zbierają podpisy pod petycją.

- Zgodnie z procedurą bezpieczeństwa: "nie wykazano dotychczas przypadków zakażenia SARS-CoV-2 poprzez wodę przeznaczoną do spożycia ani wodę do celów rekreacyjnych o kontrolowanej jakości, w tym wodę w basenach kąpielowych, poddawaną uzdatnianiu i dezynfekcji. (...) COVID-19 nie jest chorobą wodozależną, zwraca się w tym kontekście uwagę na podatność SARS-CoV-2 jako wirusa otoczkowego na liczne czynniki dezynfekcyjne. Również chlor (podchloryn sodu) (...) stosowane powszechnie w uzdatnianiu i dezynfekcji wody w publicznych basenach kąpielowych skutecznie eliminują cząstki tego mikroorganizmu.” - czytamy w petycji.

Zdaniem środowisk pływackich, decyzja rządu to akt dyskryminacji pływania, pływania artystycznego, piłki wodnej i skoków do wody.

- To zrujnowanie wysiłku całego środowiska od lat wkładanego w szkolenie zawodników oraz zniszczenie wszystkich czterech wymienionych dyscyplin sportowych – dowiadujemy się.

Gastronomia będzie liczyła straty

Obostrzenia dotkną też branżę gastronomiczną. Jakub Grzybek z restauracji „Szwajcaria” w Wodzisławiu Śląskim przyznaje, że ma mieszane uczucia co do nowych zasad.

- Część z nich jest dla mnie zupełnie absurdalna. Jak mam rozumieć obostrzenie o zajmowaniu co drugiego stolika? W mojej restauracji mam dużą odległość pomiędzy takimi miejscami. Na chłopski rozum ktoś mógłby też wstawić miniaturki stolików między tymi, które ma i powiedzieć, że zasada jest spełniona – mówi Jakub Grzybek.

Nasz rozmówca podejrzewa, dlaczego rząd ograniczył działalność lokali od godz. 6.00 do 21.00.

- Rozumiem, że ta zasada została wprowadzona ze względu na kluby, niektóre podciągnęły swoją działalność pod restauracje, organizując przy okazji dyskoteki – zauważa.

Właściciel „Szwajcarii” nie ma złudzeń – przedstawiciele gastronomii będą liczyli straty, choć po zniesieniu lockdown'u ich obroty wzrosły.

- W strefie czerwonej nie można w ogóle organizować imprez. Kto da nam gwarancję, że za tydzień się w niej nie znajdziemy? A w swoim grafiku już mam zapisanych parę wydarzeń. Boję się reakcji ludzi – tego, że przestaną nas odwiedzać. Nasz rząd nie ma już raczej środków na to, by dać dofinansowania. Udało nam się przetrwać wiosnę, nikogo nie zwolniłem, ale teraz to może być trudniejsze – przyznaje Jakub Grzybek.

Będą protestować

Michał Sobik z Best-Fit w Rybniku mówi wprost – branża fitness jest w szoku.

- Tego nikt się nie spodziewał i ciężko się z tym pogodzić. Wprowadziliśmy wszystko, by spełniać wymogi. W nagrodę dostaliśmy karę – mówi.

Zdaniem naszego rozmówcy branża fitness zdoła wytrzymać 2 tygodnie. Jeżeli obostrzenia będą obowiązywały kolejne 2,5 miesiąca – może być naprawdę ciężko.

- Nie chcę wsparcia państwa, poradzę sobie. Chodzi o to, by móc pozwolić prowadzić biznes. W tej branży pracują ludzie z pasją, oddają swojej pracy serce. To o tyle niezrozumiałe, bo nie słyszałem, by w siłowniach czy klubach fitness stwierdzono kiedykolwiek zakażenie koronawirusem. Nawet jakbyśmy nie wprowadzili u siebie obostrzeń, to i tak nasi klienci zachowują przestrzeń. Powód jest prosty – nie chcą wpaść na siebie podczas ćwiczeń – zauważa Michał Sobik.

Polska Federacja Fitness nie zamierza przejść do obostrzeń na porządku dziennym. Szykuje się do protestu w sobotę w Warszawie, jeśli rząd nie zmieni zdania.

„Branża fitness nie zawiodła podczas pandemii. Natomiast nasz rząd zawiódł na całej linii. Oo soboty 17.10.2020 niezależnie od strefy planowane jest zamknięcie siłowni, klubów fitness, basenów. Nie ma na to zgody nikogo z nas, nie ma ku temu żadnych podstaw.... W przypadku braku wypracowania jakichkolwiek rozwiązań, musimy stanąć zjednoczeni w Warszawie oraz przedstawić wspólnie nasze postulaty dot. pozostawienia naszej branży otwartej. Zamknięcie oznacza dla większości z Nas definitywny koniec.”

Pod wpisem posypało się mnóstwo komentarzy, w tym właścicieli klubów fitness i siłowni. Niektórzy zapowiadają, że będą dalej otwarci, nawet, jeśli będzie się to wiązać z mandatami.

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?