Człowiek z pasją: powołanie to służba Bogu i ludziom

Nowy kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej przy ul. Pilarczyka pięknieje z roku na rok. To niewątpliwie zasługa ks. proboszcza Marka Bernackiego, który zmobilizował parafian do przyłączenia się w tym wspólnym dziele. – Jako parafia mamy wielkie pragnienie kościoła, co jest pozytywnym ewenementem, gdzie wielu ludzi pyta: po co, skoro jest ich coraz mniej? My go pragniemy, kaplica jest za mała. W lato jeszcze wielu ludzi stało na dworze, ale idzie zima. Myślimy, co zrobić by nasi parafianie nie chodzili do innych kościołów. Stąd potrzeba świątyni – mówi kapłan.

W ostatnim czasie świątynię pobłogosławił arcybiskup Wiktor Skworc. W ten sposób dał zgodę na sprawowanie tam niedzielnych mszy świętych. Czy to oznacza, że budowa kościoła zbliża się ku końcowi? – Nie do końca tak, nie ma terminu ostatecznego ukończenia budowy. Podanie terminu sprawia, że wszyscy będą czekali na ten moment. A przecież z przyczyn niezależnych mogę nie dopełnić wyznaczonego czasu. Pracujemy etapami, teraz zajmujemy się sufitem, w przyszłym roku zajmiemy się tabernakulum. Budowa świątyni, jej wykańczanie potrwa jeszcze kilka lat – wyjaśnia ks. Marek.

Nowy kościół jest „oczkiem w głowie” proboszcza parafii Matki Bożej Częstochowskiej, podobnie jak Piesza Pielgrzymka Rybnicka. Budowany kościół jest votum za dar tej pielgrzymki. W tym roku prowadził ją jednak po raz ostatni. Pałeczkę przekazał swojemu wikariuszowi – ks. Pawłowi Zielińskiemu. – Pan Bóg ma swoje drogi, od kilku lat rozpala we mnie pragnienie pójścia na pielgrzymkę na nogach. Od 14 lat moja funkcja sprowadzała się do jeżdżenia samochodem i zabezpieczania trasy. Chcę zobaczyć jak ona wygląda od środka. To będzie ciekawe doświadczenie – mówi nam kapłan.

Skąd ks. Marek Bernacki bierze na to wszystko siły i chęci? Jak wyjaśnia – pasją kapłana jest Jezus Chrystus, któremu ślubuje posługiwanie. – Z drugiej strony jest też człowiek, dla którego przecież jesteśmy. Jeśli ksiądz nie ma pasji w sobie, pasji służenia Bogu i ludziom, to rodzi się we mnie znak zapytania jakie są jego pasje ? Dziękuję Panu Bogu, że praca z ludźmi sprawia satysfakcję, że ciągle mi się chce. Dziękuję również Bogu, że są ludzie życzliwi, odpowiadają na moje pasje – słyszymy.

Wokół parafii od lat gromadzi się sporo osób, które podobnie jak ks. Marek, szukały w niej nie tylko potrzebny coniedzielnego chodzenia do kościoła. Sporą popularnością cieszyły się swego czasu bale bezalkoholowe. – Potem zmieniliśmy formułę na biesiady barbórkowe. Skoro jesteśmy miastem i osiedlem górniczym pomyśleliśmy, że ten pomysł przypadnie do gustu parafianom. Tak też się stało. Na początku przyszło 60 osób, potem 80, 120, a w zeszłym roku było ich już 160. Parafianie chcą też zwiedzać świat. Co roku organizujemy więc pielgrzymkę zagraniczną. Była już Francja i Medjugorie, były Włochy, Ziemia Święta w przyszłym roku pojedziemy na Sycylię i do Pompejów – mówi nasz rozmówca.

Warto też przypomnieć że w poprzedniej parafii na Nowinach ks. Marek wraz ze Wspólnotą Rodzin i przy współpracy CARITAS naszej archidiecezji pomagał rodzinom poprzez wydawkę żywności. Z pomocy tej korzystało około 300 rodzin z całego Rybnika.

Pamiętajmy jednak, że życie parafii to nie tylko wspólne zabawy, czy wyjazdy. Widać to zwłaszcza podczas mszy świętych i nabożeństw. Za niedługo ruszają roraty, które przygotują do narodzin Chrystusa nie tylko dzieci, ale też dorosłych. - W tym roku chcemy zrobić nowość u nas w kościele, a mianowicie obrazki dla dorosłych z zadaniami. Będą mogli zrobić dobry uczynek jak np. pomóc osobie starszej, wysłać komuś kartkę czy złożyć dar dla bezdomnych. Pasje mają odpowiedź w zainteresowaniach ludzi. Jednoczą ich, mobilizują. Uczestniczą w nich nie tylko nasi parafianie. Być może to będzie powód do mobilizacji innych kapłanów w Rybniku – dodaje kapłan.

Skąd ksiądz znajduje na to wszystko czas i siły? – pytamy naszego rozmówcę. - Kiedyś pewien biskup, a teraz senior powiedział, że po śmierci będziemy mieli czas, by odpoczywać, a za życia mamy pracować, realizować pasje. Myślę, że coś w tym jest. Praca kapłana jest specyficzna. Nie mogę powiedzieć, że pracuję 8 godzin i koniec. Jesteśmy 24 godziny dla drugiego człowieka. Po to decydowaliśmy się na kapłaństwo – kończy.

Oby więc sił nie zabrakło.

Ks. Marek był też niedawno gościem Wacława Wrany w programie "Dziękuję, nie słodzę". Padły m.in pytania o sens budowy nowych kościołów, o przyczyny odejść księży ze stanu duchownego oraz o finanse Kościoła: