Ciało zamordowanego przez 7 lat zalane było betonem. Szokujące kulisy mordu w Kamieniu

Ciało spoczywało pod kojcem dla psa

Dzisiaj pisaliśmy o tym, że policja zatrzymała 41-letniego mężczyznę. Sebastian P. sam zgłosił się do komendy i przyznał się do zabójstwa 61-latka. Opowiedział policjantom co wydarzyło się w połowie 2010 roku i wskazał miejsce, w którym zakopał ciało. Więcej >>Makabryczne odkrycie w Rybniku. Zwłoki zakopane na posesji sprawcy<<

Jak dowiadujemy się od jednego z sąsiadów na ul. Poremby, zwłoki znajdowały się pod kojcem dla psa. - Były zalane betonem. Trzy lata temu policjanci szukali Andrzeja georadarem, ale nic nie znaleźli. Sebastian P. tłumaczył, że zabił go, bo ten miał molestować jego syna. To wierutna bzdura! - mówi nam sąsiad. Był on dzisiaj świadkiem wizji lokalnej z udziałem zabójcy, pokazywał policjantom jak taczką wywiózł zwłoki na podwórko.

Zabił, bo chciał dom na własność?

Jak doszło do tej potwornej zbrodni? Ta historia zaczyna się od momentu, kiedy Andrzej B. postanowił wynająć część domu przyszłemu zabójcy. Właściciel obiecał mu dom po jego śmierci. Sebastian P. zamieszkał w nim wraz z konkubiną i dziećmi. Latem 2010 roku słuch po Andrzeju zaginął, a budynek został przypisany właśnie Sebastianowi P.

Motywy zbrodni poznamy najpewniej na rozprawach sądowych, które czekają teraz przed 41-latkiem.

Przeszłość zabójcy nie była czysta. - W przeszłości był karany, siedział bodajże 7 lat za napad na pocztę w Czerwionce-Leszczynach z użyciem broni. Ciężko mi powiedzieć, czemu sam zgłosił się na policję. Wiem jedno, to na pewno nie były wyrzuty sumienia. Ten człowiek nie był zdolny do takich uczuć. Z tego co mi wiadomo, to policja „przyciskała” go kilka dni temu, prawdopodobnie pękł – wyjaśnia nam sąsiad.

Rodzina nie wierzyła, że zaginął

Dotarliśmy do pana Ireneusza, męża kuzynki zmarłego Andrzeja B. - Pierwszy raz o jego zaginięciu dowiedzieliśmy się od pomocy społecznej. Dowiedzieliśmy się, że od 3 miesięcy nie pobierał zasiłku. Był bezrobotny – mówi. Rodzina nie wierzyła jednak, że mężczyzna sam z własnej woli postanowił „zniknąć”. - Od razu podejrzewaliśmy, że go zakopał, policji też to mówiliśmy. To taki człowiek jest z tego Sebastiana, co ciekawe jest synem nauczycielki i byłego policjanta. Z tego co słyszałem, to policja sprawdzała podwórko, ale nie miejsce gdzie znajdował się betonowy kojec dla psa – dodaje. To właśnie tam przez 7 lat znajdował się grób Andrzeja, gdzie bawiły się dzieci.

Mogę w końcu pochować ojca

Rozmawialiśmy też z panią Mirosławą, córką zmarłego mężczyzny, która mieszka w Zabrzu. - Od samego początku podejrzewałam, co się stało z moim ojcem. Ci ludzie mnie okłamali, Sebastian P. powiedział mi, że ojciec wyjechał do Niemiec, ale jego partnerka kilka chwil później oznajmiła, że jest na Mazurach. Nie ustalili wspólnej wersji, o czym opowiedziałam policji. No ale wiadomo - podejrzenia to jedno, a dowody to drugie. Teraz mogę w końcu pochować ojca. Zabiorę go do siebie – mówi pani Mirosława.

41-letni rybniczanin został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Wczoraj prokurator przedstawił mu zarzut zabójstwa. Podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia w tej sprawie. Dzisiaj policjanci z wydziału kryminalnego rybnickiej komendy wraz z prokuratorem przeprowadzili wizję lokalną z udziałem 41-latka. Podejrzany pokazał co dokładnie wydarzyło się przed laty w tym miejscu. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.