Bilbordy z sercem i napisem "Kochajcie się mamo i tato" zalały Rybnik

W Rybniku namnożyło billboardów z sercami

Pamiętacie, jak w styczniu Młoda Lewica żądała wyjaśnień od prezydenta Rybnika ws. antyaborcyjnych plakatów przy przystankach autobusowych? Sprawa ma ciąg dalszy, bo kampania reklamowa pro-life przybrała o wiele większy rozmach.

Nietrudno zauważyć na ulicach Rybnika i innych polskich miast charakterystycznych grafik – serc z dzieckiem w środku. Można odnieść wrażenie, że są wszędzie. Wcześniej plakaty przedstawiały jedynie grafikę na białym tle. Teraz na billboardach możemy znaleźć napis „życie” zapisany w kilku językach. Gdzieniegdzie natrafimy na hasło zachęcające od naprotechnologii. Znajdziemy też duże plakaty z nóżkami 11-tygodniowego płodu z podpisem „Mam 11 tygodni”.

Pojawił się też istotny szczegół, czyli adres internetowy do Fundacji Nasze Dzieci - Edukacja, Zdrowie, Wiara z Kornic pod Raciborzem. To właśnie ta organizacja stoi za billboardami, na które możemy się natknąć w całym mieście. O co w tym chodzi? Jaki cel chce w ten sposób spełnić Fundacja Nasze Dzieci? Niestety, organizacja odmówiła nam odpowiedzi na o pytanie oraz o to, jakie są koszty tej gigantycznej kampanii reklamowej.

- Pieniądze na kampanię pochodzą ze środków prywatnych, zatem nie do końca na miejscu byłoby tłumaczenie się z zarządzania własnym budżetem. Nie opowiadamy tak samo, którym osobom dziś pomogliśmy oraz które instytucje dostały od nas darowiznę – czytamy w przesłanym komunikacie.

Co ciekawe, w Rybniku pojawił się swego rodzaju ruch przeciwko kampanii. Na jednym ze słupów ogłoszeniowych znaleźć mogliśmy grafiki "kochajmy się mamo i tato" ale z tęczą w tle. Ktoś przykleił też plakat z hasłem "nie gwałćcie dzieci biskupie i proboszczu". Jeszcze inna przedstawia figurkę Chrystusa na krzyżu ściśniętą w imadle.

„Kochajcie się mamo i tato”

Polskę zalały ten innego rodzaju bilbordy, które już  okrzyknięto „plakatami antyrozwodowymi”. Znajduje się na nich tylko jedno hasło stylizowane na dziecięce pismo: „Kochajcie się mamo i tato”. Z podpisu wynika, że z taką promocją wyszła Wspólnota Trudnych Małżeństw Sychar. Ta – jak wynika z treści na stronie internetowej – namawia, by nie rozwodzić się, nawet gdy w małżeństwie pojawia się przemoc albo problem z uzależnieniem.

- Charyzmatem Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR jest dążenie jej członków do uzdrowienia sakramentalnego małżeństwa, które przeżywa kryzys. Współpracując z Jezusem Chrystusem – Bogiem, w każdej sytuacji nawet, po ludzku patrząc, beznadziejnej możliwe jest odrodzenie małżeństwa. Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. Prawda o mocy sakramentu oznacza, że, nawet jeśli małżonkowie nie potrafią ze sobą być i odchodzą w stan separacji, czyli oddzielnego mieszkania, to ich małżeństwo – Sakramentalne Przymierze małżonków z Bogiem – trwa nadal. Nadal są mężem i żoną, i jako tacy staną przed Bogiem – czytamy na stronie Sycharu.

Organizacja ta apeluje do katolików, by nie doradzali i nie usprawiedliwiali rozwodów cywilnych.

- Rozwód cywilny sakramentalnych małżonków to wielkie zgorszenie zarażające inne małżeństwa! W sytuacjach skrajnych (np. przemocy, uzależnienia) Kościół katolicki dopuszcza możliwość wystąpienia do sądu cywilnego o separację, ale nie o rozwód! Krzywdzony małżonek ma pełne prawo do obrony w obliczu przemocy, uzależnienia, zdrady czy innej krzywdy. Dopóki współmałżonek krzywdzi, pozostaje separacja, czyli mądra, twarda miłość na odległość, która jednocześnie nie daje moralnego prawa do zemsty czy do łamania własnych ślubnych zobowiązań – dowiadujemy się.

Jak udało się dowiedzieć gazecie.pl, za finansowanie tych plakatów również odpowiada Fundacja Nasze Dzieci z Kornic. Portal, informuje również, że dom mediowy Media People na prośbę aktywistek Pauliny Zagórskiej i Martyny Kaczmarek obliczył wartość kampanii fundacji Nasze Dzieci. Oszacował, że kwota wynosi (po zniżce) około 5,5 mln złotych.

Aktywistki przeliczyły, że za taką sumę można zorganizować 40 tys. godzin pomocy psychologicznej, wyżywić rocznie 4655 dzieci, wypożyczyć 4702 łóżek rehabilitacyjnych, kupić 1868 wózków dla dzieci mózgowym porażeniem dziecięcym.

W obronie kampanii

Głos w sprawie postanowiła zabrać też Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, pisarka, publicystka, prezenterka, a także działaczka antyaborcyjna. Wzięła w obronę Mateusza Kłoska, właściciela Eko-Okien, który finansuje billboardy pro-life.

- Tylko w 2020 roku przeznaczył też 3 miliony zł dla szpitali (2,5 zł dla szpitala w Raciborzu i 0,5 mln dla szpitali w Wodzisławiu Śl. i Rydułtowach). Sfinansował także remont Domu Dziecka w Kuźni Raciborskiej. To wiemy od obdarowanych. Ile innych inicjatyw wsparł w tym roku i wcześniej nie wiemy, bo się z tym nie afiszuje – zauważyła.

Dodała, że te fakty nie mają znaczenia dla zwolenników aborcyjnego prawa, którzy atakują go za brak działań pomocowych.

- "Kampania z płodami, która zalała polskie miasta, kosztowała grube miliony. Można by za nie wyżywić tysiące głodnych dzieci" , "Miliony na billboardy pro-life. "Za te pieniądze mój Alex miałby zapewnioną opiekę na ponad 70 lat" grzmi w kolejnych wpisach "Gazeta Wyborcza", a wtórują jej inne media i mnóstwo komentujących w sieci. Koszty kampanii masowo przeliczane są na "realną pomoc", a osobom pro-life zarzuca się, że interesuje nas tylko los dzieci przed narodzeniem. Ach, gdyby tylko Ci wszyscy komentujący podobnie wspierali potrzebujących jak pan Mateusz... Na koniec najlepsze: część billboardów wykupiono u firmy należącej do wydawcy "Gazety Wyborczej" Agory – AMS – pisze.

Co sądzicie o powyższych bilbordach w Rybniku?