zamknij

Wywiady

Rybniczanie pokochali salsę

- O ile sami rybniczanie chętnie uczą się salsy, a samo miasto jest otwarte na nowe, ciekawe inicjatywy, to jednak żeby zorganizować tutaj jakąś większą imprezę pod kątem promocji salsy trzeba mocno pogłówkować i trochę się namęczyć

 

- mówi Aleksander Piecha – założyciel i instruktor jedynej w Polsce, mieszczącej się w Rybniku, szkoły salsy kolumbijskiej „El Pachanguero”.

 

R.L.: Na stronie Pana szkoły tańca „El Pachanguero” (w slangu latynoskim „imprezowicz”, „dobry tancerz” – przyp. red.) znaleźć można informację, że od piątego roku życia tańczył Pan w rybnickim zespole tanecznym „Przygoda”. Skąd się wzięło zainteresowanie tańcem u pięcioletniego dziecka? Czy może rodzice mieli na to jakiś wpływ?


A. P.: Jeszcze przede mną w „Przygodzie” tańczyli mój brat i siostra. Rodzice pokazali mi pewnego dnia, w jaki sposób spędza popołudnia mój starszy brat - Andrzej i spodobało mi się. A że w „Przygodzie” zawsze brakowało chłopców, szybko mnie przyjęto. No i tak to się zaczęło, a trwało to szesnaście lat. Uczyliśmy się tańców ludowych z różnych regionów Polski. Szczególny nacisk kładziono na region śląski z góralskim folklorem Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Bardzo podobał mi się sam taniec, zajęcia i ludzie. Natomiast to, z czym „Przygodę” zazwyczaj się kojarzy, czyli dalekie wyjazdy zagraniczne, mnie akurat ominęło. Szczerze mówiąc nie miałem zbytniego parcia na te wojaże, chociaż wiele miejsc w Europie zobaczyłem dzięki „Przygodzie”. W pewnym okresie ok. 40% moich występów stanowiły solówki, więc była to wielka szkoła występowania na scenie, co do chwili obecnej robię i lubię. Dużo większy kawałek świata zjeździł z zespołem mój starszy brat. Moja przygoda z „Przygodą” skończyła się w 2003 roku...


...kiedy to wyjechał Pan do Kolumbii. Dlaczego akurat tam? I w jakim charakterze?


Ten wyjazd to było pragnienie, które też pojawiło się u mnie w okresie spędzonym w „Przygodzie”. Dzięki podróżom z zespołem miałem okazję zetknąć się z kulturą, tańcami oraz społecznościami Ameryki Południowej. Bardzo mi się one spodobały. Od tego czasu zawsze chciałem się tam wybrać. Postanowiłem więc zrobić sobie małą przerwę od studiowania i przy pomocy organizacji AIESEC, zajmującej się programem wymiany praktyk, postanowiłem wyjechać do któregoś z krajów Ameryki Południowej. W ramach wymiany miałem tam uczyć angielskiego. Najbardziej interesowały mnie Brazylia i Argentyna, skierowano mnie jednak do miasta Cali w Kolumbii. Byłem już wtedy instruktorem tańca ludowego, bo po maturze obroniłem w Krakowie dyplom instruktora i choreografa. Wiedziałem, że na pewno w przyszłości będę chciał działać w tym kierunku, chociaż myślałem, że raczej będą to tańce ludowe. A tu nagle całkiem przypadkowo wylądowałem w światowej stolicy salsy, o czym wcześniej w ogóle nie wiedziałem (śmiech).


W Cali spędziłem osiem miesięcy. Tak jak wspomniałem, uczyłem tam angielskiego w szkole podstawowej, ale praktycznie od początku chciałem zapisać się tam na kurs jakiegoś kolumbijskiego tańca. Początkowo myślałem o folklorze, ale poznany na miejscu Szwed uświadomił mnie, że chlubą tego miasta jest salsa i że on przyjechał tu właśnie po to, by się jej nauczyć. Razem znaleźliśmy odpowiednią szkołę tańca – „El Manicero” i zaczęliśmy się intensywnie szkolić. Zajęcia odbywały się codziennie i trwały po trzy godziny. Wkrótce dołączyłem tam także do grupy tanecznej. Tak trenowałem przez całe osiem miesięcy mojego pobytu w Kolumbii, po czym wróciłem do Rybnika. Postanowiłem wtedy założyć tutaj swoją szkołę tańca – po części żeby nie zapomnieć tego, czego nauczyłem się w Kolumbii (śmiech), a po części żeby zapoznać ludzi w moim regionie z wyjątkowym tańcem, jakim jest salsa kolumbijska oraz przybliżyć im południowoamerykańską kulturę. Generalnie moim marzeniem, jeszcze wtedy gdy robiłem kurs instruktorki, było aby rybniczanie masowo tańczyli parowo. Wcześniej myślałem o założeniu szkoły skupionej na polskich tańcach narodowych, może kiedyś wrócę do tego projektu.


Wspomniał Pan, że światową stolicą salsy jest Kolumbia. A przecież ten taniec zazwyczaj kojarzony jest raczej z Kubą.


Ano właśnie. W Polsce salsa niemal powszechnie jest kojarzona z Kubą, być może za sprawą popularności szkoły Jose Torresa, który jako jeden z pierwszych zajął się tutaj nauką tego tańca. Tymczasem w świadomości Latynosów to właśnie miasto Cali w Kolumbii funkcjonuje jako centrum i stolica salsy. Wiadomo, że samba pochodzi z Rio de Janeiro, tango z Buenos Aires. Hawana to w tego rodzaju kwalifikacji raczej taniec, który nazywa się son, a z którego salsa się wywodzi. Natomiast tak, jak powiedziałem, w świadomości światowego środowiska salsowego stolicą tego tańca w Ameryce Łacińskiej jest miasto Cali w Kolumbii. Znajduje się tam około 300 szkół tańca (przy ponad dwumilionowej populacji miasta), z czego 80 z nich to tzw. „wielkie akademie”, mające profesjonalne grupy taneczne, z których wychodzą najlepsi salseros na ziemskim globie.


To właśnie w Cali odbywa się największy na świecie festiwal salsy czyli „Feria de Cali”, wtedy można zobaczyć „salsodrom”, czyli odpowiednik „sambodromu” z Rio. Także tam odbywają się największe międzynarodowe mistrzostwa salsy, w których uczestniczy ok. 3600 tancerzy, a żeby pomieścić zebranych ludzi i widownię, organizatorzy wynajmują piłkarski stadion narodowy. Można więc sobie wyobrazić, że całe to miasto praktycznie żyje salsą. Szczególnie w okresie letnim odbywa się tam mnóstwo turniejów tanecznych na najwyższym światowym poziomie. Tancerze z Cali mają renomę najlepszych i najszybszych na świecie. Przez kilka ostatnich lat wszystkie najważniejsze turnieje salsy wygrywali Kolumbijczycy; i zazwyczaj zajmowali wszystkie miejsca na podium. Jest to mniej znany styl w Europie, ale bardzo poważany w reszcie świata salsowej kultury. Dla porównania szkoły salsy na Kubie są tworzone właściwie dla przyjezdnych i turystów, ponieważ przeciętnego Kubańczyka na taką szkołę po prostu nie stać. On uczy się tańczyć na ulicy lub dopiero w Europie.


Jak wyglądały początki „El Pachanguero”? Bo przecież tworzył pan w Rybniku środowisko salsowe praktycznie od zera.


Początki były bardzo trudne (śmiech). Pamiętam, że był to okres wielkiego boomu i mody na „Taniec z gwiazdami”, więc kiedy ludzie się pytali o kursy tańca, to zazwyczaj chcieli uczyć się rumby czy foxtrota. Salsa była w Rybniku mylona z sambą. Pamiętam pytania o to czy uczę samby. Musiałem tłumaczyć na czym polega różnica pomiędzy sambą a salsą (śmiech). Trzeba było niemalże od nowa budować tutaj świadomość w tej kwestii. Z pomocą przyszło mi rybnickie Centrum Rekreacji i Rehabilitacji „Bushido”, gdzie początkowo odbywały się jedne zajęcia w niedzielę po półtorej godziny. Brały w nich udział na początku jedynie cztery pary, więc w ciągu pierwszego roku stworzyłem jeszcze dodatkowo autorski program dla pań „Aero Rumba”, czyli powiązanie tańca z aerobikiem. W ten sposób szkoła funkcjonowała przez dwa lata. Natomiast później frekwencja na tyle wzrosła, że mogłem skupić się tylko na tańcach parowych.


W zeszłym roku nastąpił gwałtowny rozwój „El Pachanguero”. Pojawili się nowi instruktorzy – Arkadiusz Meps i Iwona Forajter, którzy zaczynali tańczyć salsę u mnie, ale rozwijali się raczej w kierunku salsy liniowej i kubańskiej. Idealnie więc uzupełnili ofertę naszej szkoły, oraz dali mi trochę odetchnąć. Nastąpiła też jej ekspansja – oprócz ośrodka „Bushido”, zaczęliśmy prowadzić zajęcia w Wodzisławiu (w Wodzisławskim Centrum Kultury – przyp. red.), Raciborzu (Raciborskie Centrum Kultury – przyp. red.) oraz w drugim miejscu w Rybniku – w Studiu Kulturystyki i Rekreacji „Se-Bi”. Arek i Iwona prowadzą też osobne zajęcia w Młodzieżowym Domu Kultury w pawilonie „Wanda” na osiedlu Nowiny.


Salsa kubańska, kolumbijska, liniowa... sporo tego. Czy mógłby Pan nieco przybliżyć specyfikę tych tańców, wskazać różnice lub charakterystyczne cechy?


Po pierwsze, każdy styl ma coś wartościowego, nie ma lepszych lub gorszych. Każdy ze stylów ma swoje mocne, jak i słabe strony. Dlatego na motto przewodnie mojej szkoły wybrałem slogan: "Viva la variedad, viva la salsa" – czyli niech żyje różnorodność, niech żyje salsa.


Salsa kubańska wyróżnia się bardzo prostym prowadzeniem i możliwością wykonywania w bardzo prosty sposób bardzo skomplikowanych obrotów. Trzymanie w tej odmianie jest bardzo „męskie”, to znaczy partnerka nie ma zbyt wielu możliwości dodania w tańcu czegoś od siebie. To raczej partner, który podczas wykonywania figur w osiemdziesięciu procentach czasu trzyma partnerkę za obie ręce, nakazuje jej co i jak ma tańczyć. Jest to zatem prowadzenie w stylu „macho” (śmiech). Jeżeli chodzi o popularność, to jest to najczęściej spotykany styl na Śląsku.


Z kolei główną zasadą salsy kolumbijskiej jest odzwierciedlanie sposobu tańczenia w Ameryce Południowej – to znaczy używanie części ciała od bioder w dół i charakterystycznej pracy nóg. Na tej zasadzie opierają się samba, tango i salsa. Salsa kolumbijska najlepiej odzwierciedla estetykę myślenia Latynosów o tańcu. Jest tutaj dużo więcej pracy stóp oraz używania ich do interpretacji instrumentów. W odróżnieniu od innych stylów nie jest w niej najważniejszy rytm ale taniec pod instrumenty i wokal. Jest to dużo głębsza interpretacja muzyki i ten wzgląd sprawia, że salsa kolumbijska jest dużo trudniejsza do zatańczenia oraz zaprezentowania na parkiecie. Ponadto jest to styl najszybszy. Można powiedzieć, że to taka salsowa „wyższa półka”.


Natomiast salsa liniowa to ogólna nazwa tańca prowadzonego po linii poprzez krok zwany „cross body lead”. Jest to styl, który bardzo eksponuje partnerkę, zaś rola partnera sprowadza się właściwie do wyprowadzania pewnych ruchów czy figur. Dużą rolę przykłada się do estetyki ruchów i wyglądu. Partnerka jest tutaj cały czas na pierwszym planie. Chyba najbardziej popularnym obecnie stylem liniowym jest LA Style czyli dynamiczny taniec z licznymi elementami ozdobnikowymi oraz ekspresyjno – akrobatycznymi braci Vasquez z Meksyku, którzy stworzyli ten taniec w Los Angeles. W Polsce, mekką liniowców jest Warszawa, ale powoli trafia ten styl na Śląsk.


Czy region rybnicki okazał się podatnym gruntem do nauczania tańców latynoamerykańskich i promocji kultury latynoskiej?


Szczerze mówiąc to tak sobie. O ile sami rybniczanie chętnie uczą się salsy, a samo miasto jest otwarte na nowe, ciekawe inicjatywy, to jednak żeby zorganizować tutaj jakąś większą imprezę pod kątem promocji salsy trzeba mocno pogłówkować i trochę się namęczyć. Organizacja eventów na wyższym poziomie jest już bardzo trudna – choćby pod względem szukania sponsorów, zdopingowania ludzi czy stworzenia odpowiedniego klimatu. Ale podobna sytuacja panuje na całym Górnym Śląsku. W Warszawie są 3 festiwale salsy, w Krakowie były swego czasu 2, we Wrocławiu także 2 duże festiwale, a na Śląsku nic. Póki co Rybnik, dzięki współpracy z Wodzisławiem i Raciborzem oraz występom Los Pachangueros pojawił się na salsowej mapie Polski i w środowisku jest już znany i kojarzony. Głównie właśnie z salsą kolumbijską oraz otwartością – tylko tutaj można na jednym parkiecie zobaczyć pary tańczące na wspólnym parkiecie w trzech różnych stylach, w przeciwieństwie do wielu innych ośrodków w Polsce, które są bardzo hermetyczne i przedstawiają „jedyną słuszną wizję salsy”. To u nas można usłyszeć najlepsze utwory salsy nowojorskiej, kubańskiej, kolumbijskiej czy też portorykańskiej. Myślę, że dla miasta i regionu jest to dobra promocja.


Czy udało się Panu namówić do współpracy inne organizacje kulturalne w mieście?


Nie jest ich dużo, ale warto wymienić tutaj choćby występy z Teatrem Tańca w Rybnickim Centrum Kultury i Kabaretem Młodych Panów. Regularnie występujemy też podczas Dni Rybnika, zaś w okresie wakacyjnym, we współpracy z Powiatową i Miejską Biblioteką Publiczną, organizujemy warsztaty w ramach LABY, czyli Letniej Akademii Bibliotecznych Atrakcji. Od trzech lat wspieramy Rybnickie Juwenalia, dając naszym studentom szansę na spróbowanie tego czym jest salsa.


Wśród jakich kategorii wiekowych rybniczan i u której płci salsa cieszy się największą popularnością? Jak długo kursanci bawią się salsą?


Najwięcej kursantów reprezentuje przedział wiekowy od 24 do 28 lat. Są oczywiście kursanci młodsi – na przykład uczniowie liceów a nawet gimnazjów, ale to pojedyncze przypadki. Sporą grupę salsowiczów stanowią osoby po trzydziestym roku życia, zaś górną granicą wiekową stanowi zazwyczaj pięćdziesiątka. Jest to zjawisko odwrotne niż to, które ma miejsce w Europie Zachodniej. Tam osoby po pięćdziesiątce, a nawet sześćdziesiątce, tańczą dużo częściej niż osoby dwudziestokilkuletnie, czego powodem jest po prostu fakt posiadania większej ilości czasu. Młodzi się uczą lub zarabiają, natomiast starsi są już na emeryturze i spędzają w ten sposób wolne chwile.


Jeżeli chodzi o płeć, to od początku przewagę wśród kursantów miały kobiety, chociaż ta tendencja zaczyna się stopniowo zmieniać. Wśród kilku ostatnich naborów znalazły się takie, w których było więcej panów niż pań. I nie było to zjawisko regionu rybnickiego, bo podobne sytuacje miały miejsce w Katowicach i Bielsku – Białej.


Zazwyczaj około jednej trzeciej osób każdego naboru zaczynających kurs w „El Pachanguero” przyswaja sobie podstawy salsy na tyle, żeby zacząć regularnie uczęszczać na nasze imprezy i włączyć tańce latynoamerykańskie do swojego stylu życia. Przeważnie jest to zabawa na dwa, trzy lata. Spore znaczenie ma tutaj czynnik integracyjny, ponieważ na kursie i imprezach mu towarzyszących spotyka się naprawdę sporo ludzi. Tworzą się znajomości i przyjaźnie. Wiele z nich trwa przez dłuższy czas, zamienia się w związki, a nawet w rodziny.


W ramach szkoły tańca „El Pachanguero” działa także założona przez Pana grupa taneczna „Los Pachangueros”. Kiedy powstała i jakie sukcesy odnotowała dotychczas?


Pierwsze występy „Los Pachangueros” miały miejsce w 2007 roku w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Zaprezentowaliśmy wtedy Ruedę de Casino, salsę kolumbijską i pachangę. Występowaliśmy także na Carnaval de Salsa u małżeństwa Torresów i na kongresie salsowym w Wieliczce. Potem mieliśmy krótką przerwę żeby przygotować nową choreografię i podszkolić nowych członków. W ogóle skład tej grupy często się zmienia. W chwili obecnej jest już chyba trzeci lub czwarty. W tym roku braliśmy udział we wrocławskiej Primaverze. Zobaczymy co będzie w następnym sezonie, kiedy stworzymy zupełnie nową choreografię.


W tym roku Arek i Iwona stworzyli drugą grupę w ramach naszej szkoły, która to grupa specjalizuje się tylko w Ruedzie de Casino (salsa kubańska tańczona po kole). Pierwsze treningi i występy już za nimi. Teraz szukamy dla nich nazwy.


W których lokalach na terenie Rybnika można potańczyć salsę?


Najstarsza cykliczna impreza salsowa w Rybniku odbywa się co środę od godziny 21.00 w Kulturalnym Clubie. Co niedzielę zapraszamy do „Fantasy Parku” w rybnickiej Plazie, gdzie gra znany i lubiany w naszym regionie Kolumbijczyk Edi Sanchez. Od września będzie kontynuacja imprez w klubie „Emi.Grant” przy ulicy Wodzisławskiej.


Nauka tańca nie jest Pana jedynym zajęciem. Na co dzień jest Pan nauczycielem języka angielskiego w gimnazjum, a ponadto mężem i ojcem. Jak znajduje Pan czas na łączenie tych wszystkich obowiązków?


Mam dłuższą, trzydziestogodzinną dobę (śmiech). W wielu momentach bardzo trudno powiązać przyjemność spędzania czasu w rodzinie z przyjemnością tańczenia i nauczania, ale w większości przypadków daję radę, oczywiście bez pomocy żony byłoby to niemożliwe.

Właściwie to nie wiem czy jestem na co dzień nauczycielem a do tego instruktorem tańca, czy na co dzień instruktorem tańca a do tego nauczycielem, bo oba zawody zabierają mi mniej więcej tyle samo czasu (śmiech). Zobaczymy jak będzie w przyszłości (śmiech).


A jakie są te plany na przyszłość?


Przede wszystkim od przyszłego miesiąca ruszamy z nowym naborem, na który wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy. W Rybniku zajęcia rozpoczną się 6 września o godzinie 21.00, tradycyjnie w ośrodku „Bushido”. Osoby z Raciborza zapraszamy 10 września na 18.15 do tamtejszego Domu Kultury „Strzecha”, natomiast chętnych z Wodzisławia i okolic – 14 września o godzinie 19.00 do Wodzisławskiego Centrum Kultury. Każdy, kto się zapisze, będzie mógł nauczyć się trzech rodzajów salsy: kolumbijskiej, liniowej i Ruedy de Casino, czyli specyficznego rodzaju salsy tańczonej przez dwie lub więcej par ustawionych w okręgu. Do tego dochodzą zajęcia z tańców „okołosalsowych”, takich jak dominikańskie merengue, bardzo popularna i zmysłowa bachata czy cha – cha – cha.


Jeżeli zaś chodzi o plany rozwojowe, to chcielibyśmy od podstaw zorganizować kurs w Bielsku – Białej oraz być może w Sosnowcu. Ale co z tego będzie – czas pokaże. Oprócz tego, w zależności od chęci i stopnia zaawansowania naszych kursantów, chcielibyśmy też organizować warsztaty i zapraszać gości z Ameryki Południowej i nie tylko, którzy mogliby uczyć nowych elementów tańców oraz przybliżać szeroko rozumianą kulturę latynoską. Rozważamy także rozpoczęcie nauczania coraz bardziej popularnej w Polsce i na świecie kizomby.


Życzę zatem powodzenia i dziękuję za rozmowę.


Dziękuję.


Rozmawiał: Robert Lipka


Aleksander Piecha – urodził się w 1981 roku w Rybniku, z wykształcenia jest magistrem filologii angielskiej, ponadto posiada dyplom instruktora i choreografa tańca. Rodzina: żona Olga, syn Oliwer. Sześć lat temu założył w Rybniku jedyną do tej pory w Polsce szkołę salsy kolumbijskiej i od tego czasu aktywnie działa na rzecz promocji tego stylu w regionie oraz całym kraju. Oprócz prowadzenia szkoły tańca pracuje jako nauczyciel języka angielskiego w gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Jejkowicach. Mieszka na stałe w Rybniku.


Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~WENUS 2010-08-20
    20:06:58

    2 0

    Młodzieży rybnicka uczcie się salsy u Pana Olka, miast łazić po mieście i jarać marychę. Salsę odstawić trudniej, acz ambitniej niż wdychać to świństwo. Panie Olku powodzenia

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Wybieramy prezydenta Rybnika. Na kogo oddasz głos w wyborach?





Oddanych głosów: 4913

Prezentacje firm