zamknij

Wywiady

Reakcja rybniczan na „Ulotność” jest całkowicie normalna

- W Londynie prowadzona jest systematyczna akcja oswajania ze sztuką współczesną w przestrzeni miejskiej. A nam wydaje się, iż w jednej z największych metropolii świata nic nie jest w stanie przechodniów zadziwić, a mieszkańcy są dostatecznie wyedukowani

- mówi o sztuce w przestrzeni miejskiej dr inż. arch. Tadeusz Kmieć.
Red.: Rybniczan zszokowała rzeźba na rondzie, na jednej z głównych ulic miasta. Proszę powiedzieć, na ile częsta jest obecność sztuki w przestrzeni miast Śląska, Polski i Europy?

Taka reakcja mieszkańców zupełnie mnie nie dziwi. Z kilku powodów. Po pierwsze, sztuka współczesna jest zawsze szokująca, a przynajmniej zaskakująca. Najlepszym przykładem tego, że nie tylko rybniczanie bywają zaskoczeni i czasem krytycznie odnoszą się do przedsięwzięć artystycznych jest cykl akcji mających na celu oswojenie mieszkańców ze sztuką współczesną w Londynie - zobacz. Niebieski kogut  zajmujący postument na Trafalgar Square rzeczywiście może zadziwić. I choć niebieski kogut  już dziś sam w sobie nie zaskakuje nikogo, to w zestawieniu z tym dość znanym fragmentem miasta budzi przynajmniej zdziwienie. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż prowadzona tam akcja jest systematyczna i nastawiona właśnie na cel, jakim jest  oswajanie ze sztuką współczesną w przestrzeni miejskiej.  A nam wydaje się, iż w jednej z największych metropolii świata nic nie jest w stanie przechodniów zadziwić, a mieszkańcy są dostatecznie wyedukowani, choćby przez częsty kontakt z takimi wydarzeniami. Okazuje się, że jesteśmy pod tym względem podobni.
Często rzeźby umieszczane są w znanych przestrzeniach właśnie po to, aby zadziwić, zmusić do zastanowienia. Efekt zaskoczenia nie zawsze uzyskiwany jest przez rzeźbę. Czasem sposobem na zaskoczenie , czy zainspirowanie do refleksji  jest  kontrast pomiędzy naszym oczekiwaniem wobec miejsca i spodziewanych w nim form, a treścią  przekazu. Klasycznym już przykładem jest chłopiec trzymający żabę umieszczony przy ekspozycji francuskiej na Biennale Weneckim 2010 w jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc, obok Komory Celnej.
Po drugie, jesteśmy przyzwyczajeni do rzeźby monumentalnej,  mającej na celu upamiętnienie istotnych zdarzeń.  Stają się one wyznacznikami i w świadomości mieszkańców często wrastają w obraz miast lub jego fragmentu. Można tu przykładowo wymienić Pomnik Powstańców Śląskich będący jednym ze znaków rozpoznawczych Katowic, a wraz ze Spodkiem i jego otoczeniem stanowi istotny element zagospodarowania strefy ronda. Także mniejsze pomniki  pełnią podobną rolę będąc tzw. „landmarkami”. Nawet jeśli ich forma w trakcie realizacji wywołuje dyskusje,  to z czasem stają się nierozerwalnym elementem tkanki miejskiej. Jeśli dzieło w przestrzeni  miejskiej mocno odbiega od naszych przyzwyczajeń i wyobrażeń to budzi w naturalny sposób skrajne reakcje.  Lekarstwem jest czas. Wieża Eiffla była po realizacji powszechnie negowana. Piękna sama w sobie nie jest  i nijak nie pasuje do otaczającej zabudowy. A dziś spróbujmy zaproponować jej usunięcie!

Dlaczego Pana zdaniem warto wprowadzać sztukę do przestrzeni miast?

Sztuka pozwala na silniejszą identyfikację miejsca i z miejscem, podnosi wprost wartość przestrzeni. Dzięki sztuce, przestrzeń z którą się identyfikujemy, nasze miasto, stają się lepsze. To tak, jakbyśmy sobie kupili wymarzony obraz, grafikę czy rzeźbę do mieszkania. Staje się ono bardziej „nasze”. Sztuka to też sygnał o naszym poziomie kultury, odmienności i tolerancji.  Sztuka „łagodzi” twarde ramy zabudowy urbanistycznej. Sztuka to również przekaz o tym, co dla nas istotne, czym się chlubimy, a czasem co w nas drzemie, a nie mamy odwagi tego ujawnić. Czasem jest to swoista forma wysublimowanej reklamy, jak np. w kompozycjach ze szkła na Murano i w całej Wenecji.
W przeszłości, ale także i dzisiaj, to  symbole naszych osiągnięć, sukcesów, ofiar  lub po prostu trudu. Pośrednio sztuka staje się świadectwem naszych osiągnięć artystycznych i rozwoju cywilizacyjnego. Bywa, iż jest to akt politycznego czy społecznego manifestu, jak dwaj panowie stojący obecnie w Pradze na Hradczanach. A czasem to po prostu pretekst do oderwania się od otaczającej rzeczywistości i powrót do świata baśni, dzieciństwa. Przychodzą mi tu na myśl wrocławskie „Krasnale”, czy słynny człowiek wyglądający z kanału.

Jak, Pana zdaniem, władze miast powinny zabierać się do wprowadzania sztuki na place i ulice? Zlecać tego typu prace profesjonalistom? Ogłaszać konkursy, np. dla studentów ASP?

W przypadku ronda w Gotartowicach wybrano jeden z bezpieczniejszych wariantów, czyli zlecenie pracy artyście, którego dorobek i ostatnie dzieła są znane, a więc wiadomo czego można oczekiwać. Oczywiście zaufanie ze strony władz miasta to równocześnie zobowiązanie do przyjęcia dzieła, które może zaskoczyć, szokować , czy budzić kontrowersje. Jeśli dzieło jest dostatecznie wartościowe, z dużym prawdopodobieństwem można oczekiwać, iż będzie zadziwiać. Właściwie jest to potwierdzenie, iż zlecenie trafiło w odpowiednie ręce. Gdybyśmy oczekiwali czegoś, co już znamy, to równie dobrze można by zamówić rozwiązanie katalogowe, tyle że nie będzie to dzieło sztuki, ale duplikat, a chyba nie taki jest cel. Dzieła Władysława Hasiora w Szczecinie czy Koszalinie, mimo wielu perturbacji są dziś chlubą tych miast. Oczywiście można wybrać rozwiązania bezpieczne, jak np. postać na ławeczce, czy prosta kompozycja brył, choćby kamiennych bloków lub kul. Takie rozwiązania są dalece neutralne, choć na pewno lepsze niż całkowita  „nijakość” miejsca, które od innych różni się jedynie kolorem i wzorem kostki betonowej.
Inną drogą uzyskania niebanalnych rezultatów jest ogłoszenie konkursu. W tym przypadku efekt końcowy jest jeszcze bardziej nieprzewidywalny. Zaletą konkursów jest natomiast większa paleta rozwiązań do ostatecznego wyboru komisji, w której skład może wejść szersze grono zainteresowanych. Natomiast jeśli nie chcemy wybrać rozwiązania szablonowego to decydujący głos powinno się oddać fachowcom, a więc w tym przypadku artystom. Stąd rezultat konkursu może również być zaskoczeniem.  Jestem zwolennikiem konkursów architektonicznych i urbanistycznych, natomiast jeśli idzie o dzieła sztuki „nieużytkowej” to mam wątpliwość, na ile jest to najlepsza droga. Często mamy do rozstrzygnięcia dylematy wyboru w kryteriach niemierzalnych wynikających z różnego postrzegania  rzeczywistości przez różnych artystów. Natomiast konkursy studenckie wsparte doświadczeniem nauczycieli akademickich jako jurorów, mogą poza dobrym efektem przestrzennym dla miasta wesprzeć karierę zawodową młodych twórców. A jak uczy doświadczenie, za kilka lat możemy okazać się właścicielami dzieła kultowego.

Które z miast może posłużyć za przykład tego typu uatrakcyjnienia przestrzeni miejskiej?

Ogromną tradycję mają miasta niemieckie. Tam rzeźba jest nierozłącznym elementem zagospodarowania przestrzeni publicznej. Od najprostszego kamienia pokazującego źródła rzeki, przez typowe postacie stojące i siedzące , pojedynczo i w grupach. Pełna paleta działań  realizowanych tak przez władze miejskie jak i inwestorów prywatnych. Również w Polsce mamy w tym względzie dobre tradycje. W czasach „słusznie minionych” wielkie zakłady bywały mecenasami plenerów artystycznych, po których pozostawały dzieła z których dziś jesteśmy dumni, a wówczas traktowaliśmy je lekko z przymrużeniem oka. Takim miastem jest np. Elbląg.  
Dziś w niektórych miastach organizowane są plenery pozostawiające trwałe kompozycje w przestrzeni miasta. Organizatorem plenerów jest np. Mikołów, choć  nie zawsze ich efekty są łatwe do odnalezienia. Najważniejsze, że władze miasta mają poczucie odpowiedzialności za współtworzenie przestrzeni artystycznej.

Na ile ważna jest lokalizacja np. rzeźb? Czy ronda to dobre miejsce? Gdzie w Rybniku powinny jeszcze pojawić się rzeźby i instalacje?

Każde miejsce może być dobre. Aczkolwiek ronda, według mnie, nie są optymalne dla ekspozycji rzeźby. Istotna jest skala i możliwość percepcji dzieła. Akurat w przypadku gotartowickiego ronda autor bardzo sprawnie wykorzystał ułomności lokalizacji. Generalnie jednak nie są to dobre miejsca do „cieszenia się” obrazem. Często spotyka się  rzeźby na rondach w południowej Francji, ale jak się ma takie duże rondo w stolicy z łukiem tryumfalnym pośrodku, to takie rozwiązanie wchodzi w krew. Choć można spotkać akcenty ciekawie zaskakujące jak nasza "palma” w Warszawie na rondzie de Gaulle’a. Wracając do rond – zawsze jest to miejsce trudne. Podstawową przyczyną jest fakt, iż leżą one wprost na przecięciu dróg – dokładnie na kilku osiach, a więc nasze przyzwyczajenie mówi „postawmy tam coś wysokiego”. Uzyskuje się przez to podkreślenie tzw. punktu węzłowego, ale również umożliwia to lepszą orientację w strukturze miasta dzielnicy czy układzie transportowym, tworzy znak identyfikujący.  Z drugiej strony, ronda kompaktowe z założenia nie powinny dawać zbyt dobrej widoczności, aby zmusić pojazdy do zmniejszenia prędkości. I wtedy pojawia się pytanie „co tam zrobić?” Można usypać górkę, która przeważnie wygląda jak kurhan, można też „coś” postawić. Ale nie sądzę, aby najlepszą odpowiedzią była rzeźba. Równie dobrze można na środku ustawić tablicę pamiątkową z listą bohaterów, wówczas jedno mamy zagwarantowane - nikt nie podejdzie. Kontakt z rzeźbą wymaga czasem zmiany dystansu i spokojnej obserwacji z różnych kierunków. Dlatego tak trudne jest stworzenie dzieł towarzyszących traktom komunikacji zmechanizowanej. I również dlatego jestem zwolennikiem dobrych kompozycji zieleni i bardzo prostych  akcentów na rondach. Pytał Pan gdzie najlepiej ustawiać  rzeźby? Gdybym miał odpowiedzieć jednym zdaniem to powiedziałbym, że tam gdzie chodzą ludzie  i tam gdzie chcielibyśmy, aby przystanęli i zastanowili się. Naturalnym miejscem są przestrzenie publiczne ruchu pieszego. Oczywiście można kontynuować koncepcję rzeźb na rondach ale trzeba pamiętać, że poprzeczka w Rybniku została postawiona wysoko.  Jeśli następnym krokiem będą „trzy rybki” to może się to okazać porażką niezależnie od stosunku emocjonalnego do naszych symboli. Generalnie z symbolami zawsze trzeba postępować bardzo ostrożnie, a akcentowanie naszej tożsamości w konkretnych znakach wymaga bardzo przemyślanych lokalizacji.

Jakie inne formy sztuki, prócz rzeźb i instalacji, mogą pojawiać się w przestrzeni miejskiej?

Z uwagi na temat skupiliśmy się na kompozycjach rzeźbiarskich. Trzeba pamiętać, że obecnie wszystkie formy działalności artystycznej „przenoszą” część swojej aktywności poza wnętrza galerii i ekspozycji muzealnych. Powodów tego jest kilka. Działania artystyczne przybierają bardzo zróżnicowane formy, dla których klasyczne wnętrza są już niewystarczające. Przestrzeń urbanistyczna, wnętrza urbanistyczne, stają się salonem wystawowym. Dalej, istotną częścią utworu staje się odbiorca dzieła i interakcja z nim. Dlatego miejsce, w którym zawsze są potencjalni odbiorcy - współtwórcy dzieła jest przestrzeń miejska. Również forma kreacji artystycznej chwilowa, przemijająca, wymaga często  innej przestrzeni niż wnętrze budynku. Jeśli coraz częściej przedmiotem kreacji jest tworzenie sytuacji czy kontekstu, w którym oczekiwane jest zaangażowanie widza, to przestrzeń ruchu jakim jest miasto wydaje się do tego rodzaju działań najlepsza. Zawarte w pytaniu instalacje żyją w pełni w kontakcie z przestrzenią i jej użytkownikami. Również grafiki wielkoskalowe wymagają odpowiedniej odległości do prawidłowej percepcji. Należy też pamiętać, iż  są ludzie, których ekspresja ujawnia się tylko w przestrzeni miast, jak np. twórcy murali. W przestrzeni miasta możemy i powinniśmy spotykać wszelkie przejawy działań artystycznych. Przecież teatr uliczny to przemijająca, ale istotna forma sztuki miasta. W przestrzeni miasta pojawiają się jeszcze inne formy, takie jak muzyka i świetlne iluminacje. Gdyby sztuka zniknęła z naszych placów ulic, zaułków, to jakże bylibyśmy ubodzy!
Dzisiejsze podejście do projektowania miast rozszerza zakres działań urbanistycznych o design. Sposób zagospodarowania przestrzeni jest w coraz większym stopniu efektem współpracy urbanistów, architektów i plastyków. Trzeba jednak zauważyć że zdarzają się jednak realizacje, w których nadmiernie akcent przenosi się na elementy „dizajnerskie” i przestrzeń mimo swojej atrakcyjności po prostu „nie działa”. Nie chcę tu wymieniać przypadków występujących również na Śląsku, bo wolę przedstawiać dobre przykłady. A dobry to taki, który jest i atrakcyjny plastycznie i spełnia swoje funkcje w strukturze miejskiej.

Chciałbym zakończyć rozmowę wątkiem, od którego ona się zaczęła: jak się Panu podoba rybnicka "Ulotność"?

Zazwyczaj w takiej sytuacji pytani szeroko nakreślają kontekst, odwołują się do doświadczeń aktualnych trendów oraz mód, a w konsekwencji unikają jednoznacznej odpowiedzi. A ja odpowiem nietypowo: bardzo mi się podoba. Jak wcześniej mówiłem, nie lubię rzeźb ani kompozycji na rondach i skrzyżowaniach. Przeważnie stanowią akcent osiowy, „do bólu” podkreślający centralność miejsca. Mówiąc krótko - nuda i monumentalizm. Rzeźba w Rybniku jest na szczęście skrajnie dynamiczna i asymetryczna, przez co świetnie radzi sobie z  miejscem. Dalej, lokalizacja. Położenie przy lotnisku w Gotartowicach  niejako prowokuje do zmierzenia się z tematem latania. Ta rzeźba genialnie oddaje istotę odrywania się od ziemi. Czy śniło się Panu kiedyś, że lata? To właśnie takie uczucie: nogi jeszcze dotykają ziemi, ale reszta ciała już w powietrzu. Głowa już w niebie. I ten kontrast ciężkości naszego ciała z zaprzeczeniem grawitacji oddaje świetnie temat i kontekst przestrzenny lokalizacji.
I jeszcze aspekt prywatny: jestem  szybownikiem i pierwszy raz widzę rzeźbę oddającą uczucie latania tak wspaniale. W szybowcu czujemy się tak jakby ręce były włożone do skrzydeł, a końcówkami palców wyczuwamy ruchy końcówek skrzydła, jak gdyby były to ptasie pióra. Zachęcam rybniczan do spróbowania latania – naprawdę warto i na szczęście macie gdzie. Tam za rzeźbą, w Gotartowicach.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Wacław Wrana

dr inż. arch. Tadeusz Kmieć – specjalista w zakresie projektowania  urbanistycznego i architektonicznego; kierownik zespołów związanych z opracowaniami urbanistycznymi, architektonicznymi i przygotowaniem inwestycji. Właściciel Biura Projektowo-Konsultingowego „PORT- Tadeusz Kmieć”. Wykładowca na wielu uczelniach; aktualnie na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach – Katedra Gospodarki Przestrzennej. Członek Zarządu Głównego Towarzystwa Urbanistów Polskich. Wiceprzewodniczący Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej w Katowicach, członek Wojewódzkiej Komisji Architektury i Krajobrazu, członek Gminnej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej w Zabrzu, członek Izby Architektów Rzeczpospolitej Polskiej, członek Komisji Architektury i Urbanistyki PAN o/Katowice. Wiceprzewodniczący Rady Fundacji Kreatywny Śląsk.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (6):
  • ~Arteks 2013-06-04
    19:05:31

    0 4

    Bardzo dobry wywiad i ciekawe wypowiedzi eksperta. Wnioskując jednak po tym, że nie ma tu żadnych wpisów internautów w komentarzach można wywnioskować, że dla większości forumowiczów ta tematyka jest zbyt trudna i zdecydowanie niezrozumiała... Prostaki wolą hejtować pod zdjęciami rybek czy "Ulotności" i wtórować sobie wzajemnie popijając piwkiem z biedronki ;)

  • ~swistak 2013-06-04
    20:53:18

    0 0

    Nie chce nam się czytać pierdoł.Dlatego.

  • ~Tomek_81 2013-06-05
    13:24:02

    5 0

    Jedyny mądry, kompetentny i obiektywny uczestnik dyskusji na tym forum się wypowiedział. Dziękujemy ci ARTEKSIE. Twoje uwagi jak zwykle są dla wszystkich bezcenne. Jeżeli podobają Ci się kiczowate kawałki plastiku (ponoć ryby) nabite na pale na nowym rondzie to współczuje i zastanawiam się ile krasnali masz w ogródku bo to ten sam poziom estetyki.

  • ~dmowski 2013-06-05
    18:07:04

    0 2

    Tako rzeźba to by była fajno w Pradze, Wiedniu abo chocioż w Krakowie abo Katowicach. Ale nie na zadupiu Gotartowickim kaj szambo kiblami wylywajóm do rowu bo o wynżu nie słyszeli.

  • ~ 2013-06-06
    17:23:45

    5 0

    Wywiad faktycznie bardzo dobry. Podobnie jak to że nic nie mam przeciwko autorowi rzeźby "Ulotność", jest to zdolna osoba z perspektywami rozwoju. Chodzi tylko o to, w jaki sposób władze przeprowadzają to wszystko. ~Arteks cwaniaku, jesteś tak tępy że nie zauważyłeś nawet tego że ludzie burzą się przeciwko formie samej rzeźby. Nie przeciwko autorowi. Non stop obrażasz ludzi tu piszących. Jesteś zwykłym tchórzem skoro robisz to pod pseudonimem. Ciekawe czy tak mądry będziesz jak się okaże wkrótce ktoś ty jest. Zapewniam cie że ta tematyka nie jest ani za trudna ani nie jest niezrozumiała. Przez pewien czas myślałem by założyć sobie jakiś pseudonim i dowalać ci ile wlezie, ale cóż - wolę to robić oficjalnie. Bo tacy jak ty to tylko umieją kłapać dziobem, a w praktyce zaś pierwsi spieprzają jak coś jest nie po ich myśli. Jesteś ekspertem od wszystkiego czyli od NICZEGO.

  • ~Arteks 2013-06-06
    21:27:57

    1 0

    @Wiesław - wywiadowi i rzeźbie poświęciłeś 2 linijki tekstu, a mojej osobie 6. To obrazuje jak mało interesuje cię ten wywiad i sprawa rzeźby, a jak wnerwia cię moja osoba. Nie lepiej porzucić uprzedzenia? To że ośmieszam hejterów nie znaczy że kogoś obrażam. @tomek_81 - buzuje w tobie kompletna ignorancja. Poczytaj sobie coś o Koclędze, o jego pracach, o tym kim jest itd. Lepiej zrobisz zamiast pisać głupoty w twoim stylu. W ostatnich Nowinach jest bardzo ciekawy wywiad z tym człowiekiem który tworzy rzeźby dla wielu polskich miast. Jest też autorytetem w dziedzinie rzeźby którą wykłada na Akademii Sztuk Pięknych. To zaszczyt dla naszego miasta, że zgodził się dla niego zrobić swoje prace. Z pewnością będą je przyjeżdżać oglądać miłośnicy rzeźby współczesnej z całej Polski :) A jeśli nawet rybki są kiczowate to co w tym złego? W Pradze widziałem kiedyś czerwoną krowę w centrum miasta i wzbudzała aplauz turystów ;) Natomiast bardzo bym sobie życzył aby w ramach projektów małej architektury coś dla Rybnika zaprojektował profesor Gryt - słynny projektant, rzeźbiarz który wywodzi się z naszego miasta. Nie wiem jak to jest możliwe, że władze miasta nie zaproponowały mu do tej pory aby coś ciekawego zaprojektował dla swojego rodzinnego Rybnika.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5074